Popularne wśród turystów konne zaprzęgi jeżdżące do Morskiego Oka od przyszłego sezonu letniego będą kontrolowane z pomocą systemu kamer. Konie zostaną przypisane do wozów, a furmani będą musieli skanować chipy zwierząt po dotarciu do "pętli". Władze TPN zdecydowały się na takie rozwiązanie po wykryciu szeregu nieprawidłowości ze strony wozaków.
Dzięki nowemu systemowi kontroli każdy wóz z turystami wjeżdżający na trasę do Morskiego Oka będzie widziany i nagrywany przez kamerę.
- Każdy koń będzie przypisany tylko do jednego wozu, aby nie było możliwości zaprzęgania zwierzęcia do innego wozu. Jeżeli fiakier będzie chciał ponownie w ciągu jednego dnia wjechać na trasę tymi samymi końmi, służby kontrolujące otrzymają sygnał o nieprawidłowości i zaprzęg zostanie zatrzymany - wyjaśnił Szymon Ziobrowski z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Chip wykaże długość przejazdu i odpoczynku
Po dojechaniu na przystanek końcowy na Polanie Włosienica wozak będzie musiał w specjalnym urządzeniu zeskanować podskórny czip konia. - Dzięki takiemu rozwiązaniu będzie wiadomo, czy koń dojechał do przystanku końcowego, jaki był czas przejazdu i długość odpoczynku - tłumaczy Ziobrowski. Kiedy zaprzęg nie pojawi się na przystanku końcowym przez dłuższy okres czasu, będzie to sygnał dla pracowników TPN, że coś wydarzyło się na trasie.
Za nieprzestrzeganie regulaminu wozakom grozi utrata koncesji na przewóz turystów. System kontroli zostanie wprowadzony w nowym, letnim sezonie turystycznym.
Padały na trasie
Prace nad jego wprowadzeniem zostały zapoczątkowane po tym, jak wykryto nieprawidłowości w organizacji ruchu na drodze do Morskiego Oka. W 2009 r. na Polanie Włosienica na oczach turystów padł koń po ataku kolki. Zwierzę niedługo potem zdechło. Jeden z turystów nagrał całe zdarzenie i opublikował film w internecie. Wypadek wywołał oburzenie obrońców praw zwierząt. Spekulowano, że koń był nadmiernie eksploatowany.
Po tym zdarzeniu wprowadzono nowy regulamin dla fiakrów, a koniom wszczepiono elektroniczne czipy, umożliwiające szybką identyfikację zwierząt. W czerwcu br. kolejny koń upadł po zawiezieniu turystów na górę. Władze TPN po przeprowadzeniu kontroli w stajni wozaka podejrzewały, że mógł on sprzedać konia do rzeźni i podstawić na jego miejsce inne, zdrowe zwierzę.
Przekraczają limit osób
Na wozie zaprzężonym w dwa konie, kursującym z Polany Palenica do Morskiego Oka, może siedzieć 14 osób, jednak zdarzało się, że wozacy zabierali więcej ludzi. Konie mają do pokonania dziewięciokilometrową trasę, w trakcie której na przystankach są pojone.
Licencję na przewóz turystów do Morskiego Oka, wystawianą przez wójta Bukowiny Tatrzańskiej, ma 60 wozaków.
Autor: js/ŁUD / Źródło: PAP