Z mieszkańcami Melbourne w południowej Australii trudne godziny. Przez miasto przeszła nawałnica, wskutek której silny wiatr wyrywał dachy domów. W regionie w kilka godzin spadło miejscami do 44 l/mkw. deszczu.
W nocy z czwartku na piątek przez południową Australię przetoczyła się nawałnica. Burza uderzyła w stan Wiktoria, a największe szkody zanotowano w Melbourne. Od północy służby ratunkowe stanu Wiktoria otrzymały w sumie ponad 520 telefonów o pomoc. Aż 100 zgłoszeń pochodziło z regionu Gippsland na wschód od Melbourne.
Jakby świat miałby się skończyć
Silny wiatr uszkodził konstrukcję dachów mieszkań. Andrea Perry, mieszkanka dzielnicy Aspendale na przedmieściach Melbourne, powiadomiła, że w nocy obudził ją przerażający huk. Okazało się, że był to odgłos spadającego dachu sąsiadów, który znalazł się na jej posesji.
- Dom sąsiadów jest w remoncie. Dach nie był dobrze zamocowany, dlatego się oderwał i spadł na nasze mieszkanie, niszcząc przy tym nasze samochody - powiedziała Perry. - Czułam, jakby świat miał się skończyć - dodała.
Utrudnienia na kolei
Wiatr porywał także inne rzeczy, których ludzie nie zdążyli schować przed nawałnicą. W powietrzu latały m.in. trampoliny, które zatrzymywały się na pobliskich płotach. Na drogach leżały powalone drzewa. Wiele połączeń kolejowych w Melbourne zostało odwołanych. W dzielnicy miasta Ripponlea na szyny porywisty wiatr powalił drzewo.
Do 44 l/mkw.
W niektórych częściach Melbourne od północy spadło 12 l/mkw. deszczu. Tymczasem na północ od miasta, w Strathbogie, zanotowano opad rzędu 44 l/mkw., który spadł w zaledwie dziewięć godzin.
Ryzyko nadal istnieje
Według lokalnych meteorologów największe zagrożenie już minęło. Poważniejsze ostrzeżenia pogodowe zostały już zniesione, jednak w północno-wschodniej, wschodniej i centralnej części stanu Wiktoria, w tym także w Melbourne, nadal alarmuje się przed silniejszym wiatrem i ulewami.
Autor: AD/map / Źródło: ENEX