Wielka Brytania nie jest odpowiednio przygotowana nawet na regionalny kryzys w dostawach energii elektrycznej – wynika z tajnego raportu rządowego, do którego dotarły media. Zdaniem ekspertów ryzyko niedoboru energii grozi Brytyjczykom już tej zimy.
Fikcyjny scenariusz analizowany w raporcie przewiduje poważne awarie sieci energetycznej w południowo-zachodniej Anglii spowodowane silnymi wiatrami i burzami w kwietniu 2015 roku – informuje portal internetowy The Telegraph.
Bez zasilania
Jedyna działająca w momencie kryzysu w regionie elektrownia – atomowa Hinkley Point B, zostaje odcięta od zewnętrznego zasilania i wygaszona. Dwie znajdujące się w regionie elektrownie konwencjonalne są w tym czasie w trakcie planowanego przestoju i nie dysponują możliwością uruchomienia bez dostarczenia zasilania z zewnątrz. Już w ciągu kilku godzin ok. dwa miliony gospodarstw domowych zostaje odciętych od energii elektrycznej. Taki stan na większości dotkniętego kryzysem terenu utrzymuje się przez dwa tygodnie. W pozostałej części Anglii konsekwencje nie są aż tak poważne, pojawiają się jedynie lokalne problemy z zasilaniem. Większe miasta, gdzie linie energetyczne poprowadzone są w większości pod ziemią niemal nie ucierpią.
Jakie problemy?
Według raportu podsumowującego ćwiczebny scenariusz, nawet regionalne zakłócenia w dostawach energii elektrycznej mogą jednak spowodować poważne problemy. Na pierwszym miejscu wymienione są szpitale, które co prawda dysponują awaryjnym zasilaniem, ale według raportu „jego wytrzymałość i zdolność do dostarczenia wystarczającej ilości energii są nieznane”. Problemy te mogą skutkować problemami w świadczeniu opieki medycznej nawet w przypadkach zagrożenia życia, co może spowodować wzrost śmiertelności. Kolejne problemy mogą dotknąć służby ratownicze. Raport stwierdza potencjalne problemy z funkcjonowaniem linii alarmowych, które prawdopodobnie szybko zostaną przeciążone ze względu na dużą liczbę zgłoszeń. „Społeczeństwo nie jest dziś tak odporne jak kiedyś” - stwierdza raport.
Paraliż drogowy
Autorzy raportu zwracają też uwagę na potencjalne problemy z zachowaniem porządku publicznego i konieczności zapobieżenia poważniejszym niepokojom społecznym. Problemy mogą bowiem dotknąć więzień i ich zaopatrzenia w jedzenie i wodę. Najprawdopodobniej przestaną funkcjonować sądy. Istnieje również ryzyko, że działające obecnie systemy dozoru elektronicznego nad mniej groźnymi przestępcami mogą przestać funkcjonować. Mogą wystąpić również problemy z zaopatrzeniem w paliwa (pompy na stacjach paliw i bazach magazynowych zasilane są z sieci energetycznej), co postawi pod znakiem zapytania możliwość wykorzystania awaryjnych generatorów prądu. Spodziewany jest także paraliż drogowy, gdyż wiele osób będzie chciało ewakuować się z dotkniętego kryzysem terenu. Utrudni to także znacząco działanie służb ratowniczych oraz zespołów usuwających skutki awarii.
Duże ryzyko
„Istnieje duże ryzyko szybko rosnącego niepokoju publicznego, jeśli rządowi nie uda się szybko zapewnić poczucia bezpieczeństwa” - podsumowuje raport. Zwraca także uwagę, że wiele istniejących planów na wypadek takiego scenariusza opiera się na nieaktualnych lub tylko szacunkowych założeniach a tym samym nie są one wiarygodne i wymagają pilnych zmian. W przeciwnym razie wszelkie próby podjęcia działań zapobiegawczych i naprawczych będą zbyt wolne. „Rząd regularnie przeprowadza tego typu ćwiczenia by przetestować zdolności reagowania na sytuacje awaryjne i upewnić się, że jesteśmy na nie przygotowani najlepiej jak to możliwe. Ten konkretny scenariusz jest bardzo mało realny, co nie zmienia faktu, że staramy się przewidzieć wszelkie możliwe sytuacje” - skomentował portalowi rzecznik prasowy Departamentu ds. Energii w brytyjskim rządzie.
Jakie wnioski?
Według ekspertów wnioski z raportu są jednak bardzo niepokojące. - Mówiąc w skrócie – jesteśmy nieprzygotowani. Jeśli takie ćwiczenia rzeczywiście odbywałyby się regularnie, wówczas jest mało prawdopodobne, że w jednym tylko raporcie udałoby się znaleźć aż tyle różnych uchybień - powiedział portalowi jeden z ekspertów. Choć scenariusz zakłada, że przyczyną kryzysu będą gwałtowne burze i sine wiatry, to od kilku już lat brytyjscy eksperci przestrzegają przed potencjalnymi zakłóceniami w dostawach energii w okresie zimowym ze względu na malejące moce wytwórcze w brytyjskim systemie energetycznym. W tym roku Ofgem, regulator rynku energii elektrycznej i gazu, ostrzegał, że wielkość mocy rezerwowych tej zimy może spaść do poziomu około 3 proc. szczytowego zapotrzebowania. Oznacza to, że większa awaria może doprowadzić do niedoborów energii w sieci przesyłowej.
Ważna gotowość
Aby zapobiec tej sytuacji już tej zimy, rząd dał operatorowi sieci przesyłowej zgodę na zakontraktowanie dodatkowych mocy wytwórczych, które w zamian za stałe wynagrodzenie mają pozostać w gotowości do natychmiastowego uruchomienia na wypadek sytuacji kryzysowej. W grudniu przeprowadzono również pierwszą aukcję w ramach tzw. rynku mocy, czyli mechanizmu, który ma zapewnić wystarczającą wielkość mocy rezerwowych w systemie energetycznym. Mechanizm ten zacznie jednak w praktyce funkcjonować od zimy 2018-2019 roku Do tego czasu rynek musi radzić dobie przy pomocy doraźnych rozwiązań.
Autor: msz/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: pixabay.com