Kontrolowana przez Republikanów Izba Reprezentantów przyjęła w środę wynegocjowane z Białym Domem porozumienie budżetowe, które na dwa lata uchroni USA przed ryzykiem tzw. shutdownu, czyli paraliżu instytucji federalnych oraz niewypłacalnością kraju.
Oczekuje się, że także Senat, wyższa izba Kongresu, przyjmie tę samą ustawę do końca tygodnia.
Kompromis
Porozumienie, osiągnięte w nocy z poniedziałku na wtorek, przez negocjatorów z Kongresu i Białego Domu przewiduje nieznaczne podniesienie wydatków federalnych w ciągu najbliższych dwóch lat, w tym na obronność, co ma być częściowo zrekompensowane cięciami w programach społecznych i ochrony zdrowia - Medicare.
Za ustawą głosowało 266 kongresmenów, a przeciw było 167, głównie ultrakonserwatystów, którzy nie zgadzają się na żadne zwiększenie wydatków państwa.
Bez kłopotów
Przyjęcie ustawy oznacza, że Stanom Zjednoczonym uda się uniknąć sytuacji z jesieni 2013 roku, gdy przez spory o reformę opieki zdrowotnej - Obamacare - państwo przez 16 dni nie miało budżetu. Na przymusowe urlopy odesłano wówczas setki tysięcy pracowników federalnych, a wiele instytucji po prostu przestało działać. Taka sytuacja, określana w waszyngtońskim żargonie "shutdownem", groziłaby ponownie, gdyby Kongres nie przyjął nowej ustawy budżetowej do 11 grudnia.
Co ważniejsze, porozumienie podnosi też do połowu marca 2017 roku dozwolony limit zadłużenia kraju, który - jak ostrzegał minister finansów Jacob Lew - zostanie osiągnięty już 3 listopada. Bez jego podniesienia kraj nie mógłby się dalej zapożyczać, by finansować swe zobowiązania, i USA groziłaby pierwsza w historii niewypłacalność.
Ustawa na dwa lata
Ustawa budżetowa ma obowiązywać aż dwa lata, co oznacza, że coroczne spory o wydatki państwa zostaną usunięte z kampanii przed wyborami prezydenckimi w listopadzie 2016 roku. Podniesienie wydatków federalnych o 80 mld dolarów to nieznaczny wzrost budżetu - o 1 proc. do 4 bln rocznie.
Biały Dom poparł porozumienie, tłumacząc, że spełnia ono najważniejsze warunki, jakie postawił ws. budżetu prezydent Barack Obama, a mianowicie "znosi uciążliwe automatyczne cięcia (zwane sekwestracją) i zakłada nowe inwestuje zarówno w naszą gospodarkę, jak i narodowe bezpieczeństwo".
O głosowanie za porozumieniem apelował też przewodniczący Izby Reprezentantów, Republikanin John Boehner, który był jednym z jego głównych architektów. Przyjęcie ustawy budżetowej jest ostatnim zadanie, jakie Boehner wyznaczył sobie przed ustąpieniem, najpewniej już w czwartek, ze sprawowanego od 4 lat stanowiska spikera. Tego dnia zaplanowane jest zaprzysiężenie na spikera Republikanina Paula Ryana, 45-letniego kongresmen z Wisconsin, obecnego szefa komisji ds. zasobów i środków budżetowych, który w środę został formalnie nominowany na to stanowisko przez członków Partii Republikańskiej.
Ryan, choć nie brał udziału w negocjacjach porozumienia budżetowego, poparł je, tłumacząc, że bez niego krajowi groziłaby zbyt duża niepewność.
Kto przeciw?
Przeciwko porozumieniu budżetowemu głosowali natomiast najbardziej konserwatywni Republikanie, w tym kongresmeni związani z ruchem Tea Party, zarzucając Boehnerowi, że poszedł na zbyt duże ustępstwo wobec Demokratów. Boehner przyznał, że porozumienie "nie jest idealne", ale alternatywą byłoby podniesienie limitu zadłużenia kraju bez uzyskania żadnych ustępstw ze strony Demokratów i Białego Domu, jeśli chodzi o cięcia w programach społecznych i podniesienie wydatków na obronność.
Niezależnie od sprzeciwu ultrakonserwatystów porozumienie jest postrzegane jako niezwykle rzadki w Waszyngtonie przykład możliwej zgody w niezwykle spolaryzowanym Kongresie. Umożliwi prezydentowi Obamie uniknięcie sporów budżetowych z Kongresem do końca jego kadencji, a Ryanowi, zapewni "spokojny start" na nowym stanowisku spikera Izby.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Lawrence Jackson