"To niesamowite, że 2,4 miliona ludzi dostało bilety w przedsprzedaży. Ale naprawdę wkurza mnie, że wielu z nich czuje się tak, jakby musiało przejść przez kilka ataków niedźwiedzi, aby je zdobyć" - napisała Taylor Swift na Instagramie po skandalu, który wybuchł, gdy serwis Ticketmaster wstrzymał publiczną sprzedaż biletów na jej przyszłoroczne koncerty w ramach trasy "The Eras Tour".
Sprzedaż miała się rozpocząć w piątek 18 listopada. Jednak firma Ticketmaster anulowała ją, bo – jak oświadczyli jej przedstawiciele - serwery nie podołały nawale chętnych już w trakcie wcześniejszej przedsprzedaży.
Rekordowy popyt, serwery nie wytrzymały
Według nich stało się tak dlatego, że popyt na bilety był rekordowy, a powodem chaosu stali się internauci korzystający z botów, czyli programów, które automatycznie zamawiają zakup. O ile fani raczej z nich nie korzystają, to łebscy handlarze, nazywani w naszym kraju konikami, owszem.
W swoim tłumaczeniu przedstawiciele firmy Ticketmaster obwinili też samą Taylor Swift, bo – jak policzyli - żeby zaspokoić zapotrzebowanie fanów na swoje występy piosenkarka "musiałaby zagrać ponad 900 koncertów na stadionach przez następne 2,5 roku".
Swift odniosła się do tego zarzutu. "Pytaliśmy ich wiele razy, czy mogą poradzić sobie z tego rodzaju popytem, a oni zapewnili nas, że mogą" - napisała.
Nowe tournee
Przyszłoroczna trasa "The Eras Tour", promująca nowy album Swift zatytułowany "Midnights", będzie jej pierwszym tournee od czterech lat.
Ticketmaster Entertainment, Inc. to amerykańska firma zajmująca się sprzedażą i dystrybucją biletów. Prowadzi działalność w wielu krajach na całym świecie, także w Polsce.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images