W przypadku fiaska starań o uregulowanie konfliktu na wschodzie Ukrainy, UE powróci do tematu zaostrzenia sankcji gospodarczych wobec Rosji - ocenił w środę wysoki rangą unijny urzędnik.
- Jeśli proces pokojowy zakończy się widocznym fiaskiem, to nie mam wątpliwości, że temat dalszych restrykcji powróci na stół rozmów - powiedział urzędnik.
Sankcje już w czwartek?
Dodał, że do dyskusji na ten temat może dojść na nieformalnym szczycie UE w czwartek w przypadku niepowodzenia planowanych negocjacji w Mińsku. - Przywódcy UE mogą wówczas zlecić prace nad dalszymi restrykcjami - powiedział.
Odrzucił też sugestie, jakoby UE została odsunięta na margines, jeśli chodzi o próby uregulowania konfliktu ukraińskiego. Zapewnił, że przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk jest w kontakcie z prezydentem Francji Francois Hollande'em, niemiecką kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, z którym we wtorek rozmawiał telefonicznie i zaprosił go na unijny szczyt. - Ukraina i Rosja wybrały jako mediatorów przywódców Francji i Niemiec, a nie UE (...). Wyniki negocjacji będą zależeć w pierwszej kolejności od woli politycznej prezydenta Rosji Władimira Putina - powiedział urzędnik.
Złagodzenie sankcji?
W przypadku powodzenia rozmów w Mińsku i zawarcia porozumienia, które pozwoli na wstrzymanie walk, UE nie będzie jednak spieszyć się ze złagodzeniem już wprowadzonych sankcji. - Przywódcy z pewnością z zadowoleniem przyjmą porozumienie, ale mamy już doświadczenie z poprzednim porozumieniem z Mińska z września ubiegłego roku (...) Zapewne będą ostrożni i poczekają, czy ewentualne nowe porozumienie będzie wypełniane, czy walki ustaną i nie będą ginąć ludzie - dodał przedstawiciel jednej z instytucji UE.
UE nałożyła na Rosję sankcje gospodarcze w postaci ograniczeń w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embarga na broń.
Spotkanie przywódców tzw. czwórki normandzkiej w Mińsku w sprawie uregulowania konfliktu na Ukrainie rozpocznie się w środę około godz. 18 czasu lokalnego (ok. godz. 16 w Polsce).
Przedstawicielka prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki Iryna Heraszczenko oświadczyła, że podczas rozmów będzie się on domagać wypełnienia najważniejszych zapisów porozumienia pokojowego z Mińska, które zawarto we wrześniu: wstrzymania ognia, wycofania ciężkiego uzbrojenia i uwolnienia wszystkich jeńców i więźniów.
Uczestnikami rozmów w białoruskiej stolicy będą kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz prezydenci Ukrainy, Francji i Rosji: Poroszenko, Francois Hollande i Władimir Putin. Według agencji Interfax-Ukraina Poroszenko nie zaplanował dotychczas żadnych rozmów dwustronnych.
Ostatnia szansa
Dzień wcześniej ukraiński przywódca ocenił, że szczyt w Mińsku jest ostatnią szansą na wstrzymanie walk na wschodzie jego kraju. Poroszenko oczekuje, że rozmowy doprowadzą do ogłoszenia bezwarunkowego wstrzymania ognia i wycofania ciężkiej artylerii z linii walk. Podkreślił, że osiągnięcie postępów w negocjacjach o uregulowaniu konfliktu jest niemożliwe w sytuacji, gdy mamy do czynienia z bezustannym ostrzałem rakietowym, którego ofiarą padli we wtorek mieszkańcy Kramatorska w obwodzie donieckim. Zgodnie z informacjami ukraińskich władz w wyniku ostrzału rakietowego i artyleryjskiego Kramatorska śmierć poniosło co najmniej 16 osób, a 65 zostało rannych. Poroszenko, który w nocy z wtorku na środę był w Kramatorsku, zapowiedział, że zawiezie do Mińska dowody jednoznacznie świadczące o tym, że pociski, które spadły na to miasto, pochodzą z Rosji. Wcześniej sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow oświadczył, że Kramatorsk zaatakowano z użyciem współczesnych rosyjskich systemów artylerii rakietowej, wystrzeliwującej pociski kasetowe.
Autor: tol / Źródło: PAP