Szefowie rosyjskich firm państwowych nie będą musieli podawać już do wiadomości publicznej wysokości swoich pensji - zdecydował rząd, łagodząc antykorupcyjny dekret podpisany przez prezydenta Władimira Putina w 2013 roku.
Kremlowski dekret zmuszał prezesów państwowych firm do publicznych deklaracji dotyczących wysokości ich zarobków. Dotyczyło to m.in. szefa Gazpromu Aleksieja Millera, prezesa Rosnieftu Igora Sieczina oraz Władimira Jakunina, który stoi na czele Kolei Rosyjskich.
Niechętni
Jakunin, przyjaciel Putina, był wśród najgłośniej protestujących. Twierdził, że jest to "niemożliwa do zaakceptowana ingerencja w jego życie osobiste". Sieczin również był bardzo niechętny ujawnieniu swojej pensji. W końcu obaj podporządkowali się decyzji Putina.
Nowe rządowe rozporządzenie mówi, że szefowie firm, w których udziały mają prywatni inwestorzy, nie są urzędnikami państwowymi, a więc nie są objęci dekretem. We wtorek wiceprezes Rosnieftu Michaił Leontiew pochwalił decyzję mówiąc jednocześnie: "Nie mamy nic do ukrycia".
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział we wtorek agencji Interfax, że administracja prezydenta nie miała wpływu na decyzję rządu.
Autor: ToL//bgr / Źródło: The Moscow Times
Źródło zdjęcia głównego: Dyor/ CC by SA