Decydujące godziny dla Wielkiej Brytanii jak i całej Unii Europejskiej. Eksperci nie mają bowiem złudzeń, ewentualny Brexit oznaczałby zawirowania na rynkach finansowych oraz opuszczenie Londyńskiego City przez biznesmenów. Stawiałby także pod ścianą setki tysięcy Polaków mieszkających i pracujących na Wyspach. Wyjaśniamy, o co toczy się gra w unijnych negocjacjach z Wielką Brytanią. Kto straci, a kto zyska na Brexicie?
Podczas szczytu w czwartek i piątek unijni przywódcy będą negocjować porozumienie w sprawie warunków dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. Dla Polski najbardziej kontrowersyjne postulaty dotyczą świadczeń socjalnych dla migrantów zarobkowych.
Treść porozumienia z Londynem została już w większości wynegocjowana przez tzw. szerpów, czyli przedstawicieli państw unijnych oraz współpracowników szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Jednak do rozstrzygnięcia pozostało kilka spornych spraw, które szerpowie musieli pozostawić przywódcom.
1. Czego Cameron chce od UE?
Jedną z najtrudniejszych spraw były żądania Londynu w dziedzinie swobody przepływu osób. Polska i wiele innych państw UE obawiało się otwarcia furtki do dyskryminacji pracowników migrujących wewnątrz UE. Jako kompromis Tusk zaproponował wprowadzenie mechanizmu zabezpieczającego, który umożliwiałby ograniczenie w wyjątkowej sytuacji dostępu do niektórych zasiłków związanych z zatrudnieniem (ang. in-work benefits) dla nowo przybyłych imigrantów z innych państw UE maksymalnie na cztery lata. Oznacza to, że restrykcje nie obejmą już np. Polaków, którzy już są i pracują na Wyspach. Nierozstrzygnięte pozostaje jeszcze to, na jak długo ten mechanizm może być wprowadzany. Londyn chce siedmiu lat, ale - według dyplomatów - do zaakceptowania może być najwyżej okres pięciu bądź sześciu lat. Polska zabiega o to, by rozwiązanie to, nazywane też roboczo "hamulcem bezpieczeństwa", zapisano możliwie precyzyjnie i zagwarantowano, iż będzie ono przewidziane tylko dla Wielkiej Brytanii. Wprost nie można tego zapisać w unijnym prawie, dlatego Polska i pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej chcą, aby w porozumieniu wyszczególnić, że "hamulec bezpieczeństwa" może dotyczyć nieskładkowych świadczeń związanych z zatrudnieniem. Takie świadczenia, jak np. ulgi podatkowe, dopłaty mieszkaniowe, dostęp do mieszkań socjalnych i pełnej opieki zdrowotnej - które są dostępne dla wszystkich legalnie pracujących w Wielkiej Brytanii i nie wymagają wcześniejszych wpłat do budżetu państwa - to specyficzne rozwiązanie brytyjskie. Zdaniem unijnych dyplomatów problematyczne może okazać się porozumienie w sprawie zasiłków na dzieci, które przebywają w innym kraju niż kraj pracy rodziców. Projekt porozumienia przewiduje, iż wysokość zasiłków na dzieci mieszkające w innym państwie będzie mogła być indeksowana do standardu życia w kraju zamieszkania dziecka. Polska chce, aby punktem odniesienia w indeksacji była wysokość świadczeń socjalnych w kraju zamieszkania dziecka, a nie poziom cen. "W chwili, gdy w Polsce zasiłki na dzieci wzrosną, obywatele polscy pracujący na Wyspach, których dzieci mieszkają w kraju, stracą niewiele, a być może w ogóle nie stracą" - ocenił pragnący zachować anonimowość dyplomata. Spory ciągle budzi też interpretacja zapisów o "coraz bliższym związku" (ang. ever closer union) państw unijnych, tak by zapewnić, że Wielka Brytania nie będzie zmuszona do pogłębiania integracji, a jednocześnie nie będzie mogła blokować pogłębiania współpracy przez pozostałych członków Unii, np. strefę euro. Londyn chce też zapewnić większą niezależność swego finansowego City od unijnych regulacji dotyczących banków. Do rozstrzygnięcia na szczycie pozostaje też to, czy dopuścić możliwość zmiany traktatu UE w przyszłości, aby wpisać do niego zmiany wynegocjowane przez Wielką Brytanię. Większość państw UE wyklucza zmianę traktatu wyłącznie z powodu tego kraju, ale może zgodzić się na przemycenie do niego brytyjskich zapisów przy okazji większej reformy traktatowej, np. rozszerzenia UE.
2. Scenariusze
Zdaniem Bloomberga, szef Rady Europejskiej Donald Tusk będzie starał się uzyskać kompleksowe porozumienie na jednym szczycie, ponieważ "brak porozumienia będzie uszczerbkiem dla naszej wspólnej przyszłości".
Jeżeli zostanie osiągnięty kompromis, to już w przyszłym tygodniu rząd premiera Davida Camerona będzie mógł zacząć kampanię przed referendum w sprawie członkostwa w UE, a głosowanie mogłoby się odbyć w czerwcu.
Jeżeli na czwartkowo-piątkowym szczycie nie dojdzie jednak do kompromisu z Londynem, to sprawa ta najpewniej zostanie przełożona na szczyt marcowy. Zdaniem komentatorów byłby to jednak tylko "teatr", którego potrzebuje Cameron, aby pokazać, jak walecznie negocjował.
3. Co myślą Brytyjczycy?
Premier David Cameron znajduje się pod coraz większą presją. Jak wynika bowiem z sobotniego sondażu, zdecydowana większość Brytyjczyków nie spodziewa się, by ich premier uzyskał dobrą ofertę renegocjacji warunków członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
A to w konsekwencji może znacząco przybliżyć widmo Brexitu.
Blisko jedna trzecia badanych (58 proc.) Brytyjczyków spodziewa się, że Cameron nie zdoła osiągnąć dobrego porozumienia dla Wielkiej Brytanii. Tylko 28 proc. liczy na korzystne warunki. Reszta pozostaje niezdecydowana.
Spora grupa Brytyjczyków nie obawia się także o ewentualne konsekwencje opuszczenia UE dla rodzimej gospodarki. 36 proc. uważa, że gospodarka będzie miała się lepiej poza europejskimi strukturami. 39 procent jest zdania, że lepsze byłoby pozostanie we Wspólnocie.
Z innego sondażu przeprowadzonego przez YouGov, a opublikowanego w piątek w dzienniku "The Times" wynika, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE popiera 45 proc. Brytyjczyków. To największe poparcie dla Brexitu od września 2015 roku. Za pozostaniem we Wspólnocie opowiedziało się 36 proc. ankietowanych, a 19 proc. nie wiedziało, jak zagłosowałoby w referendum lub czy w ogóle wzięłoby w nim udział.
Materiał "Faktów" TVN:
4. Co to oznacza?
Konfederacja Przemysłu Brytyjskiego współpracująca z 21 odpowiednikami w innych krajach Unii Europejskiej wzywa kraj do pozostania we Wspólnocie, wskazując w liście otwartym, że "europejski biznes zdecydowanie popiera pozostanie Brytyjczyków w Unii Europejskiej, która podejmuje niezbędne reformy, aby być konkurencyjnym, na zewnątrz i nadal dostarcza wzrost, zatrudnienie, pokój, bezpieczeństwo i dobrobyt dla wszystkich".
Zdaniem fińskiego ministra finansów Alexandra Stubba, jeśli Wielka Brytania opuściłaby UE mogłoby to spowodować krótkoterminowe zawirowania na rynkach, a w dłuższej perspektywie "osłabienie gospodarcze i polityczne" na Wyspach i w Unii.
Tymczasem, jak wskazuje dyrektor wykonawczy HSBC Holdings Stuart Gulliver, około tysiąca finansistów po wycofaniu się Wielkiej Brytanii z UE opuściłoby Londyńskie City na rzecz Paryża.
5. Konsekwencje dla Polaków
Ewentualne opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię oznaczałoby także konsekwencje dla 850 tys. Polaków (tylu naszych rodaków przebywa na Wyspach - wg brytyjskiego narodowego biura statystycznego ONS). W przypadku Brexitu rząd w Londynie może bowiem wstrzymać wszelkie świadczenia dla osób, które nie posiadają obywatelstwa brytyjskiego. Co to oznacza dla Polaków? Najprawdopodobniej część z nich wróciłaby do ojczyzny. Bez dodatkowych pieniędzy mieliby oni bowiem spore problemy z utrzymaniem się w Wielkiej Brytanii.
Ci, którzy zdecydowaliby się na pozostanie mieliby utrudniony dostęp do rynku pracy, ze względu na obowiązek posiadania pozwolenia na pracę. Nie wykluczone, że wprowadzone zostałyby nowe, mniej korzystne zasady prowadzenia własnej działalności gospodarczej. To problem dla tych Polaków, którzy założyli w Wielkiej Brytanii firmy.
Wyjście z Unii może także oznaczać złą wiadomość dla osób zatrudnionych w Wielkiej Brytanii i na tej podstawie zwolnionych z płacenia składek ZUS w Polsce.
Po wyjściu Wielkiej Brytanii, wjazd do tego kraju nie byłby już taki łatwy jak dotychczas. Skończyłyby się odprawy paszportowe przy okienku z napisem "UE only", a zastąpiłyby je pełniejsze kontrole. Może nawet dojść do sytuacji, że Londyn nie zgodzi się na przyjmowanie nowych pracowników z Unii Europejskiej.
Należy też pamiętać, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, pozostałe kraje UE musiałyby także zwiększyć składki do budżetu unijnego.
Materiał "Faktów z zagranicy":
Autor: mb//km / Źródło: Bloomberg, PAP, TVN24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock