Joe Biden - 46. prezydent USA - przez wiele lat był senatorem. Nawet żartobliwie nazywał siebie "najbiedniejszym człowiekiem w Kongresie". Jednak w ostatnich latach jego majątek znacznie się powiększył i ten tytuł stałby się nieaktualny nie tylko dlatego, że nie zasiada już w amerykańskim parlamencie.
Jak oszacował "Forbes", majątek Bidena wynosi 9 milionów dolarów – niemal 34 miliony złotych. Z tego 4 miliony dolarów warte są dwa domy w Delaware, 4 miliony dolarów ma ulokowane w gotówce i papierach wartościowych, a 1 milion dolarów w funduszu emerytalnym.
W latach 1998-2019 wspólnie z małżonką Biden zarobił około 22,5 mln dolarów, ale aż trzy czwarte z tego od 2017 roku – po zakończeniu kadencji wiceprezydenta. Ich zarobki w 2017 i 2018 roku wyniosły odpowiednio 11,1 i 4,6 mln dolarów – informuje "Forbes".
W ostatnich latach Biden zarabiał głównie na wystąpieniach publicznych oraz na tantiemach z książek.
Z kolei majątek pierwszej kobiety na stanowisku wiceprezydenta w historii Stanów Zjednoczonych - Kamali Harris - został oszacowany przez "Fortune" na 6,3 mln dolarów – około 23,6 mln zł.
Pensja prezydenta
W 2001 roku Kongres podniósł pensję prezydenta USA z 200 do 400 tys. dolarów. Ale to nie wszystko. Przywódca Stanów Zjednoczonych może liczyć na różne dodatki – w tym dodatek reprezentacyjny w wysokości 50 tys. dolarów, 100 tys. dolarów na podróże służbowe oraz 19 tys. dolarów na rozrywkę.
Zarobki wiceprezydenta są znacznie mniejsze – Mike Pence w 2020 roku zarobił około 235 tys. dol.
Najstarszy prezydent
Na Kapitolu zakończyły się uroczystości zaprzysiężenia Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych i Kamali Harris na wiceprezydenta. Zabrakło na nich odchodzącego z urzędu Donalda Trumpa.
78-letni Joe Biden jest następcą republikanina Donalda Trumpa. Jest drugim katolikiem i najstarszą osobą w historii, która objęła najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych. Prezydentura jest dla Bidena zwieńczeniem blisko pół wieku w polityce. Jego zastępczynią jest Kamala Harris, pierwsza kobieta i osoba o pochodzeniu afroamerykańskim na tym stanowisku.
Jak donoszą media, w Białym Domu były prezydent Donald Trump zostawił list dla nowego gospodarza. Republikanin w środę rano czasu lokalnego poleciał na Florydę i zrywając z tradycją, nie wziął udziału w zaprzysiężeniu swojego następcy.
Źródło: Forbes, Fortune, CNBC