Polacy mieszkający w Grecji z niechęcią podchodzą do niedzielnych wyborów parlamentarnych. Wielu z nich nie zagłosuje, gdyż – jak oceniają – ani konserwatyści, ani lewicowa SYRIZA nie będą troszczyć się o interesy zwykłych ludzi, w tym emigrantów. - Polacy często pracują na czarno, ale robi tak samo wielu Greków. SYRIZA zapowiada, że to zmieni, że uwolni ludzi od tej niewolniczej polityki, ale przecież są to jedynie puste hasła, o czym wielu Greków przekona się bardzo szybko - uważa Krzysztof mieszkający od kilku lat w Grecji.
Cała Grecja żyje niedzielnymi przedterminowymi wyborami parlamentarnymi, które w dość istotny sposób zaważą o przyszłości tego kraju. Ich faworytem jest lider lewicowej, populistycznej partii SYRIZA Aleksis Cipras, który zapowiada, że po dojściu do władzy skończy z polityką oszczędności urzędującego premiera Antonisa Samarasa oraz doprowadzi do umorzenia znacznej części greckiego długu i renegocjacji firmowanego przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy programu pomocowego dla Grecji. Z kolei premier Samaras zapowiada stopniowe obniżanie podatków i co najmniej utrzymanie wysokości pensji i emerytur. - Większość Polaków mieszkających w Atenach nie wierzy w żadne obietnice polityków greckich. Tutaj jest podobnie jak w Polsce, politycy podczas kampanii są w stanie obiecać wszystko i rzucić ludziom najpiękniejszą kiełbasę wyborczą, ale to są tylko słowa. Polityka Samarasa to wyłącznie podnoszenie i nakładanie kolejnych podatków, przez które odechciewa się tu żyć – powiedział PAP Krzysztof, mieszkający od kilku lat w Grecji. - Polacy często nie mają tutaj pracy, nie płacą podatków, nie są ubezpieczeni i przez to nie mają prawa do głosowania. Pracujemy więc na czarno, ale robi tak samo wielu Greków.
Poprą Polaka
Wielu Polaków mieszkających w stolicy Grecji nie chciało rozmawiać z PAP o swoich preferencjach wyborczych, gdyż - jak podkreślali - nie idą na wybory. W ich ocenie ani Cipras ani Samaras nie zrobią nic dla imigrantów. - Tutaj w Grecji, jeśli masz pracę i pieniądze, to żyje ci się dobrze i możesz zajmować się polityką, ale jeśli ich nie masz, to wyzwaniem staje się każdy dzień – mówiła PAP Paulina od trzech lat mieszkająca w Atenach. Część greckiej Polonii zamierza oddać swój głos w niedzielnych wyborach na jedynego Polaka na listach wyborczych, byłego piłkarza Krzysztofa Warzychę, który kandyduje do parlamentu z ramienia prawicowej partii Niezależni Grecy. Ugrupowanie to w poprzednich wyborach uzyskało 10-procentowe poparcie, a według obecnych sondaży znajduje się na granicy 3-procentowego progu wyborczego. Były reprezentant Polski w piłce nożnej, który mieszka w Grecji od 25 lat i był piłkarzem greckiego klubu Panathinaikos Ateny, przekonywał podczas kampanii, że w nowym parlamencie jako poseł chce zająć się kwestią sportu. W programie deklaruje, że kluczowymi sprawami są dla niego: rozwój sportu w szkołach, walka z chuligaństwem na stadionach i niedozwolonym dopingiem sportowców oraz budowa boiska dla dwóch stołecznych klubów piłkarskich.
Sondaże dają zwycięstwo Syrizie
Od soboty w Grecji trwa cisza wyborcza; w niedzielę Grecy zdecydują, czy chcą kontynuowania trudnych reform i pomocy UE, czy wolą iść własną drogą. Ostatnie przedwyborcze sondaże opublikowane w piątek wieczorem dają zwycięstwo SYRYZIE, która utrzymuje kilkuprocentową przewagę nad rządzącą obecnie konserwatywną Nową Demokracją. Choć SYRIZA prowadzi w przedwyborczych badaniach opinii publicznej, nic nie wskazuje na to, że zdobędzie dość głosów, by móc samodzielnie utworzyć rząd. Oznacza to, że Cipras będzie musiał rozpocząć negocjacje z innymi partiami, które przekroczą 3-procentowy próg wyborczy i wejdą do parlamentu. Jeżeli przedterminowe wybory nie doprowadzą do utworzenie nowego rządu, oznaczać to będzie konieczność ich powtórzenie i kolejny paraliż greckiego systemu politycznego, co uderzyłoby dotkliwie także w grecką gospodarkę.
Autor: pp / Źródło: PAP