Brytyjski minister finansów Philip Hammond ostrzegł przed konsekwencjami braku porozumienia ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, podkreślając, że Brytyjczycy "nie głosowali za tym, żeby być biedniejsi lub mniej bezpieczni".
Hammond wygłosił tę opinię podczas corocznego przemówienia w Mansion House, siedzibie burmistrza City of London, gdzie co roku urzędujący minister finansów przedstawia swoje poglądy na temat stanu brytyjskiej gospodarki. Początkowo wydarzenie było zaplanowane na ubiegły tydzień, ale zostało przełożone z powodu pożaru wieżowca mieszkalnego w zachodnim Londynie.
W swoim wystąpieniu minister finansów zasygnalizował możliwe złagodzenie pozycji negocjacyjnych ws. Brexitu, podkreślając, że Wielka Brytania powinna pozostać związana obecnymi przepisami celnymi do czasu wypracowania nowych procedur, które pozwolą na możliwie najprostsze kontrole celne, a także wypracować szereg przepisów przejściowych regulujących relacje z Unią Europejską w celu zminimalizowania zakłóceń dla przedsiębiorstw i obywateli.
- Kiedy Brytyjczycy zagłosowali w ubiegłym roku, nie oddali głosu za tym, żeby być biedniejsi lub mniej bezpieczni. Zdecydowali, że chcą wyjść z Unii Europejskiej i do tego doprowadzimy, ale musimy to zrobić w sposób, który jest dobry dla Wielkiej Brytanii i jako priorytety traktuje miejsca pracy i dobrobyt. Jakiekolwiek inne rozwiązanie byłoby niewywiązaniem się z instrukcji, które dostaliśmy - powiedział Hammond.
Jak dodał, "podczas gdy nasi partnerzy w negocjacjach co do zasady podzielają naszą chęć bliskich relacji, będą mieli swoje własne priorytety - więc my musimy jednoznacznie określić nasze".
Kluczowe kwestie
Wśród kluczowych elementów negocjacji z Unią Europejską Hammond wyliczył przygotowanie obszernej umowy o handlu dobrami i usługami, uzyskanie porozumień przejściowych, które ograniczą zakłócenia, które mogą napotkać firmy, oraz wypracowanie ustaleń dotyczących kontroli celnej, które pozwolą na bezproblemowy handel i zachowanie otwartej granicy lądowej pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną, a także "pragmatyczne" podejście do sektora usług finansowych.
Minister dodał, że "podobnie jak Brytyjczycy rozumieją korzyści wynikające z handlu, rozumieją także jak istotne jest, aby firmy miały dostęp do utalentowanych ludzi z całego świata". - Chcemy zarządzać migracją, ale nie chcemy jej zlikwidować - zapewnił.
Długa droga
Jednocześnie podkreślił, że brytyjska gospodarka "przeszła długą drogę od czarnych dni (kryzysu finansowego) 2009 roku", tworząc m.in. 3,4 miliona miejsc pracy, obniżając deficyt budżetowy o 3/4 przy jednoczesnym obniżeniu podatku dochodowego dla 34 milionów ludzi.
- Podróżując po kraju w trakcie kampanii wyborczej, odbyłem setki rozmów odzwierciedlających wyzwania, z którymi ludzie mierzą się w swoim życiu: obawy dotyczące bezpieczeństwa pracy, poziomów wynagrodzenia, potrzeby dobrych szkół dla dzieci, dobrze funkcjonującej służby zdrowia - relacjonował.
- Przyszłość naszej gospodarki jest połączona z tym, jakiego rodzaju Brexit uda nam się osiągnąć w ciągu kolejnych dwudziestu kilku miesięcy - ocenił.
- Jestem pewien, że możemy uzyskać porozumienie, które jako priorytety traktuje miejsca pracy i dobrobyt, zapewnia pracodawców, że będą mieli nadal dostęp do najlepszych pracowników, a także pozostawia nasze rynki otwarte. Kiedy tak się stanie, cały rynek odetchnie z ulgą, a gospodarka otrzyma znaczny impuls do wzrostu - przekonywał Hammond, dodając, że poniedziałkowe rozpoczęcie rozmów w Brukseli to "dobry start, ale wkrótce będzie znacznie ciężej".
Autor: //bgr / Źródło: PAP