Patrząc na wyniki oglądalności tegorocznych Oscarów, można dojść do wniosku, że brak prowadzącego nie zaszkodził. Po najgorszej oglądalności ubiegłorocznej gali, w tym roku przed odbiornikami telewizyjnymi zasiadło 12 proc. więcej widzów.
Rozdanie Oscarów w tym roku oglądało 29,6 mln osób - podała transmitująca galę stacja telewizyjna ABC. Przed rokiem oglądalność była najniższa w historii (pomiary rozpoczęto w 1974 roku) i wyniosła 26,5 mln widzów. Poprzedni najgorszy wynik zanotowano w 2008 roku, gdy ceremonię oglądało 32 mln widzów. Dla porównania w 2017 roku Oscary przyciągnęły przed telewizory 32,9 mln Amerykanów.
Krótsze Oscary
Tegoroczne rozdanie złotych statuetek było transmitowane przez 3 godziny 20 minut, czyli było krótsze o 12 minut niż średnia w latach 2010-18 oraz aż o 40 minut w porównaniu z ubiegłoroczną galą prowadzoną przez Jimmy’ego Kimmela. W tym roku, po rezygnacji z prowadzenia gali przez Kevina Harta, wręczenie nagród po raz pierwszy od 30 lat nie miało prowadzącego, a transmisja zaczęła się o pół godziny wcześniej niż w 2018 r.
Ostatnie wyniki oglądalności sprawiły, że Akademia Filmowa rozważała nawet rezygnację z niektórych kategorii, a w pewnym momencie podjęła decyzję o tym, by zwycięzcy w czterech kategoriach ogłoszeni byli w czasie przerw reklamowych telewizyjnej transmisji. Ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu.
Oscary są jednym z najważniejszych wydarzeń telewizyjnych roku i w USA ustępują pola pod względem oglądalności tylko transmisjom sportowym. Największą popularnością w Stanach cieszy się naturalnie Super Bowl, które oglądało w tym roku 98,2 mln ludzi.
Dane, które dla ABC zebrał Nielsen, nie obejmują transmisji na platformach cyfrowych i mobilnych.
W najważniejszej kategorii "Green Book" zdobył Oscara dla najlepszego filmu. "Zimna wojna" przegrała z "Romą" we wszystkich trzech kategoriach, w których była nominowana.
Autor: kris/mmh / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Todd Wawrychuk / A.M.P.A.S.