Kolejowy ruch towarowy w Niemczech zostanie zatrzymany we wtorek wieczorem, a od środy rano staną również pociągi pasażerskie - zapowiada związek zawodowy maszynistów GDL. Zaplanowany na sześć dni strajk będzie najdłuższy od czasu powstania kolei Deutsche Bahn. Zdaniem ekspertów może być też najkosztowniejszy.
Instytut Badań Gospodarczych w Kolonii (IW) oszacował, że niemiecka gospodarka może ponieść w związku z protestem straty w wysokości 100 mln euro za każdy dzień protestu.
Pociągi nie będą jeździć przez sześć dni
"Jeżeli Deutsche Bahn AG w ostatniej chwili nie złoży oferty, którą GDL przyjmie jako podstawę do negocjacji i odwołania strajku, obecny protest może okazać się najkosztowniejszym w powojennej historii Niemiec" – podkreślił portal Tagesschau.
Będzie to już czwarty strajk GDL, zorganizowany w ramach obecnej rundy rokowań zbiorowych z pracodawcą - Deutsche Bahn. Pociągi nie będą jeździły aż do poniedziałku wieczorem - przez sześć dni.
Jak przypomniał Tagesschau, dotychczasowy najdłużej trwający strajk niemieckich kolei odbył się w maju 2015 r. Zorganizował go również GDL, maszyniści odeszli wówczas od pracy na ponad pięć dni.
Straty gospodarcze mogą być potężne
Ekonomiści szacują, że obecna akcja protestacyjna może przynieść poważne szkody dla gospodarki. Ekspert IW Michael Groemling zwrócił uwagę na napięte obecnie łańcuchy dostaw – m.in. z powodu sytuacji na Morzu Czerwonym oraz zamknięcie ważnego komunikacyjnie mostu na Renie w Leverkusen.
- Istnieje zatem ryzyko strat produkcyjnych, ponieważ przedsiębiorstwa muszą ograniczać produkcję ze względu na brak dostaw - wyjaśnił Groemling. Dodał, że przy zapowiedzianym na sześć dni proteście koszty nie będą już rosły liniowo, ale mogą uleć zwielokrotnieniu, przynosząc "nawet miliard euro strat".
Ekspert podkreślił, że strajki w ruchu pasażerskim spowodują poważne spóźnienia ludzi do pracy, co sprawi, że akceptacja społeczna dla protestu może wyczerpać się szybciej niż w przypadku strajków w przewozie towarów.
Źródło: PAP