Wietnam, Korea Południowa, Tajlandia i Japonia. To kraje, które mogą najbardziej ucierpieć na spadku liczby turystów z Chin, wynikającego z obostrzeń wprowadzonych w związku z koronawirusem.
W mijającym tygodniu widoczne są pierwsze efekty zakazu sprzedaży wycieczek grupowych, który w ubiegły piątek nałożyło na chińskie biura podróży tamtejsze ministerstwo kultury i turystyki. Zakaz ma na celu ograniczenie epidemii zapalenia płuc wywołanej przez koronawirusa z Wuhanu. Niezależnie od tego z wyjazdów rezygnuje też wielu chińskich turystów indywidualnych.
Według firmy badawczej Capital Economics od 2003 roku, kiedy w Chinach wybuchła epidemia zapalenia płuc SARS, liczba obywateli tego kraju podróżujących za granicę wzrosła prawie dziesięciokrotnie. Firma przewiduje, że jeśli powtórzy się ówczesny spadek wyjazdów o jedną trzecią, będzie to oznaczało spowolnienie najbardziej narażonych na to gospodarek o 1,5-2 punkty procentowe PKB.
Turyści z Chin na cenzurowanym
Chińczycy stanowią prawie 32 procent wszystkich przyjezdnych odwiedzających Wietnam i ponad 30 procent turystów w Korei Południowej. Premier Wietnamu Nguyen Xuan Phuc powiedział we wtorek, że rząd akceptuje straty gospodarcze i będzie chronił życie i zdrowie mieszkańców. Kraj czasowo wstrzymał wydawanie wiz osobom z regionów dotkniętych epidemią. W Japonii chiński udział w rynku szacuje się na 27 procent. Liczba turystów z Chin wzrosła tam z około 450 tysięcy w 2003 roku do 8,4 miliona w 2018 roku. We wtorek japoński minister stanu do spraw polityki gospodarczej i fiskalnej Yasutoshi Nishimura ostrzegł, że poza branżą turystyczną mogą ucierpieć także dochody firm bezpośrednio z nią niezwiązanych oraz produkcja przemysłowa, bo wielu Chińczyków przyjeżdżało do Japonii głównie na zakupy. W Tajlandii, gdzie około jedna piąta Produktu Krajowego Brutto jest wytwarzana przez przemysł turystyczny, chińscy wczasowicze stanowią ponad jedną czwartą wszystkich przyjezdnych. W ubiegłym roku Tajlandię odwiedziło aż 11 milionów Chińczyków, którzy - jak podała agencja Bloomberg - wydali tam niemal 18 miliardów dolarów, prawie jedną czwartą wszystkich dochodów sektora.
Analityk ośrodka badawczego Tajskiej Izby Handlowej Thanawat Phonvichai ostrzegł, że jeśli kryzys przeciągnie się do marca, będzie to oznaczało od 80 do 100 miliardów bahtów (równowartość 2,5-3,2 miliarda dolarów) bezpośrednich strat. Właścicielka mieszczącej się w kurorcie Pattaya firmy Sayama Travel Group, Bangorn Jansantea, z którą rozmawiał hongkoński dziennik "South China Morning Post" zwróciła uwagę, że również turyści z innych krajów zrezygnowali z wizyt. W sumie anulowano tam około jednej trzeciej rezerwacji. Tajlandia to drugi kraj po Chinach najbardziej dotknięty epidemią nowego koronawirusa: do czwartku wykryto tam 14 przypadków zakażeń. Tajskie ministerstwo zdrowia ostrzegło w środę przed możliwymi skupiskami zachorowań w miejscach masowo odwiedzanych przez turystów z Chin, takich jak Bangkok, Chiang Mai i Phuket.
Odwołane rezerwacje
Malezyjska gazeta "The Star" przypomina, że w 2003 roku kraj stracił ponad 17 procent wpływów z turystyki, która jest trzecim największym źródłem wpływów z zagranicy po dochodach z produkcji przemysłowej i eksporcie oleju palmowego. Liczba turystów spadła wówczas o ponad 20 procent i wróciła do normy po dziesięciu miesiącach.
Szef stowarzyszenia operatorów turystycznych w malezyjskim kurorcie Langkawi, Zainuddin Kadir, przyznał w rozmowie z gazetą, że aktualnie podróżni z Chin, również indywidualni, masowo anulują rezerwacje w hotelach.
- Wszystkie bezpośrednie loty czarterowe z Chin na Langkawi zostały wstrzymane co najmniej do końca przyszłego miesiąca - powiedział.
W ubiegłym roku Chińczycy stanowili około 11 procent odwiedzających Malezję turystów. Urzędnicy w Kuala Lumpur zapowiedzieli, że będą starali się zachęcić do przyjazdu więcej wczasowiczów z Indii i Bliskiego Wschodu. Indonezję w pierwszych jedenastu miesiącach ubiegłego roku odwiedziły niecałe 2 miliony chińskich turystów. W kraju trwa dyskusja nad czasowym przywróceniem dla nich wiz. Na wyspie Bali odłożono obchody dorocznego święta Kintamani, które miało odbyć się 8 lutego, gdyż - jak podała państwowa agencja Antara - około 10 tysięcy chińskich turystów odwołało rezerwacje w hotelach w tym kurorcie. W poniedziałek minister turystyki Indonezji Wishnutama Kusubandio zapewnił, że kraj ma "alternatywne źródła turystyki" w krajach Europy i w USA. Tymczasem - jak podały w piątek światowe agencje - pracownicy wielu linii lotniczych odmawiają lotów do Chin, gdzie do piątku rano potwierdzono prawie 10 tysięcy przypadków zachorowań i 213 ofiar śmiertelnych koronawirusa, który rozprzestrzenił się także na 18 innych krajów.
Autor: mb / Źródło: PAP