Należy dążyć do ograniczenia globalnego wzrostu temperatury do 1,5 stopnia do końca wieku - taki jest główny wniosek najnowszego raportu IPCC, który będzie naukową podstawą do negocjacji na szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach.
Raport IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change) został opublikowany w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego w Inczon w Korei Płd. Zespół autorski raportu liczył 91 naukowców z 40 krajów. Treść opiera się na sześciu tysiącach publikacji naukowych. Podczas konsultacji, naukowcy i rządy zgłosiły 42 tysiące uwag i poprawek. Ostateczne brzmienie raportu przyjęto w drodze konsensusu.
Ostatni próg bezpieczeństwa
Główna konkluzja raportu jest taka, że wzrost średniej globalnej temperatury o 1,5 stopnia do końca wieku będzie miał znacznie poważniejsze skutki, niż wcześniej sądzono. Zatem tą właśnie wielkość należy traktować jako ostatni próg bezpieczeństwa, poza którym zmiany klimatyczne mogą stać się nieodwracalne. Wcześniej, m.in. w globalnym porozumieniu klimatycznym z Paryża, wskazywano 2 stopnie jako granicę bezpieczeństwa. Według naukowców różnica 0,5 stopnia, choć wydaje się niewielka, ma ogromne przełożenie na zmiany środowiska. Np. szacuje się, że przy ociepleniu o 2 stopnie pokrywa lodowa Arktyki będzie się całkowicie topić co najmniej raz na dekadę, a przy 1,5 stopnia - już tylko raz na 100 lat. Różnica wzrostu poziomu mórz to natomiast 10 cm.
IPCC wskazuje, że ograniczenie ocieplenia o 1,5 stopnia jest trudne, ale ciągle możliwe, jeżeli już w najbliższej dekadzie emisje gazów cieplarnianych zaczną zdecydowanie spadać. Jednocześnie raport znajduje jeszcze silniejsze dowody na powiązanie działalności człowieka ze zmianami klimatu, w tym ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, katastrofami naturalnymi itd. Jak podkreślają autorzy, dobra wiadomość jest taka, że szereg działań, które mają ograniczyć zmiany klimatyczne została już na całym świecie podjęta. Należy je jednak zintensyfikować i przyspieszyć - czytamy. IPCC wskazuje jednocześnie, że aby natomiast nie przekroczyć tego progu do 2030 r. globalna antropogeniczna emisja CO2 musiałaby spaść o około 45 proc. w porównaniu z 2010 r., osiągając około 2050 r. poziom "zero netto". Oznacza to, że wszelkie ewentualne emisje musiałyby zostać zrównoważone poprzez wychwytywanie CO2 z atmosfery. W ocenie autorów w ciągu ostatnich kilku lat znacznie poprawiły się polityczne, gospodarcze, społeczne i techniczne możliwości wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych i technologii magazynowania energii elektrycznej.
Energia bez węgla
IPCC odnotowuje też spadek wykorzystania węgla we wszystkich obszarach jego zastosowania i ocenia, że w optymistycznym scenariuszu do 2050 r. wytwarzanie energii elektrycznej z tego źródła może praktycznie zaniknąć. Przywołane scenariusze przewidują, że do 2030 r. nastąpi redukcja wykorzystania węgla o minimum 60 procent w porównaniu do 2010 r. W 2050 r. 70-85 proc. energii powinny dostarczać źródła odnawialne, a wytwarzanie energii z atomu znacząco nie spadnie w porównaniu do dziś. Z kolei, jeżeli emisje będą utrzymywać się na poziomie podobnym do obecnego, "budżet węglowy" czyli ilość CO2, która może trafić do atmosfery nie powodując ocieplenia większego niż 1,5 stopnia, zostanie wyczerpany w ciągu kilkunastu lat. A jeżeli zacznie topić się wieczna zmarzlina, nastąpi to jeszcze szybciej. Dlatego większość scenariuszy raportu zakłada, że od połowy wieku pojawi się technologia wychwytu CO2 z atmosfery, by zrównoważyć emisje. IPCC to organizacja międzyrządowa działająca w obszarze nauk o klimacie. Panel został stworzony w 1988 r. przez Program Ochrony Środowiska ONZ i Światową Organizację Meteorologiczną. Głównym celem IPCC jest dostarczanie decydentom naukowo zweryfikowanych dowodów zmian klimatycznych i wskazywanie potencjalnych scenariuszy ograniczania skutków. IPCC w 2007 r. została uhonorowana - wraz z byłym wiceprezydentem USA Alem Gore - Pokojową Nagrodą Nobla. W Polsce współpracę z IPCC koordynuje Ministerstwo Środowiska.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock