Holenderski sąd uznał, że prawa mężczyzny, który stracił pracę, bo odmówił włączenia kamerki internetowej, pracując zdalnie, zostały naruszone. Firma, w której był zatrudniony, musi wypłacić mu odszkodowanie wynoszące 75 tys. euro - informuje BBC.
Mężczyzna, którego tożsamości stacja nie ujawnia, był zatrudniony jako telemarketer w firmie informatycznej mającej siedzibę na Florydzie. W sierpniu tego roku, pracując zdalnie, został poproszony o udostępnianie swojego ekranu i włączenie kamery podczas wykonywania obowiązków służbowych. Odmówił jednak wykonania tego polecenia, za co został zwolniony. Jako przyczynę firma podała "odmowę pracy" i "nieposłuszeństwo".
ZOBACZ TEŻ: Najlepsze miasta do pracy zdalnej. Pod uwagę wzięto komfort pracy, koszty i jakość życia
Sąd stanął po stronie pracownika
"Nie czuję się komfortowo, będąc obserwowanym przez dziewięć godzin dziennie przez kamerę. To naruszenie mojej prywatności i powód, dla którego moja kamera jest wyłączona. Możecie monitorować wszystkie moje aktywności na komputerze, bo udostępniam ekran" - cytuje BBC jego odpowiedź dla pracodawcy.
Według firmy, włączenie kamery nie byłoby niczym innym niż obserwowaniem pracownika, analogicznie jak ma to miejsce w biurze. Holenderski sąd przychylił się jednak do argumentacji mężczyzny i powołał się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w którym podkreślono, że "nadzór wideo nad pracownikiem w miejscu pracy, bez względu na to, czy jest tajny czy nie, musi być uważany za znaczącą ingerencję w jego życie prywatne".
W wyroku w sprawie Holendra uznano, że nie było wystarczającego uzasadnienia do obserwowania mężczyzny przez firmę i stanowiło to naruszenie jego prawa do prywatności.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock