Mimo że na światowych giełdach znów panuje pesymizm, eksperci uspokajają: powtórka Wielkiego Kryzysu nam nie grozi. I Polska gospodarka też jest bezpieczna. - Wciąż mamy solidny wzrost gospodarczy, a sytuacja finansowa i wiarygodność kredytowa nie są jeszcze zagrożone - uważa Konrad Białas z TMS Brokers. I stwierdza, że kłopoty chińskiej giełdy nie są odzwierciedleniem sytuacji globalnej gospodarki. Podobnego zdania jest Jacek Maliszewski z DMK, który choć przewiduje spadki na tamtejszym parkiecie, to spodziewa się stabilności na giełdach rynków rozwiniętych.
Po tym jak świat obiegła wróżba Georga Sorosa o powtórzeniu kryzysu finansowego z 2008 roku, pojawiają się spekulacje dotyczące ewentualnych tąpnięć. Czy możemy się spodziewać kolejnej, globalnej recesji?
Chiny to nie cała gospodarka
Zdaniem Konrada Białasa, kłopoty chińskiej giełdy nie są odzwierciedleniem sytuacji całej, globalnej gospodarki.
- To są bardziej problemy strukturalne, systemowe - ocenił analityk. - Na chińskiej giełdzie panuje teraz "nawis podaży" [red. nadmiar podaży], a inwestorzy są zablokowani. Główni akcjonariusze z udziałem powyżej 5 proc. nie mogą sprzedawać swoich akcji w całości. Maksymalnie zbyć można 1 proc. Konrad Białas ocenia rynek chiński jako "niedojrzały" - taki, na którym efekt stadny jest spotęgowany. - Giełda nie odzwierciedla stanu gospodarki - stwierdził ekspert, dodając, że zarówno jedno, jak i drugie może zostać uratowane przez państwo. Jacek Maliszewski DMK ma podobne zdanie. Jego zdaniem, na chińskiej giełdzie rzeczywiście możemy dostrzec spadki. W przypadku rynków rozwiniętych - brytyjskiego, niemieckiego, amerykańskiego czy francuskiego - spodziewać się należy jednak w dalszym ciągu wzrostów.
- Do końca hossy jeszcze trochę zostało - ocenił.
Lepiej "nie grać na spadki"
Zdaniem Białasa, Soros nie ma jasnych przesłanek do snucia takich wizji, jednak jego wypowiedzi mogą skutkować następowaniem takich spadków.
- George Soros słynie z tego, że lubi budzić się w sytuacjach większej zmienności i potęgować ruchy - ocenił analityk z TMS Brokers. - Czy on wyczuwa krew, czy sam nacina rany - to kwestia dyskusyjna. - On zawsze wypowiada się tak, kiedy ma do zarobienie jakieś pieniądze - ocenił Maliszewski.
- Nie przyłączałbym się do tego stada - przestrzegał ekspert z DMK - Nie grałbym na spadki na giełdach rozwiniętych, absolutnie uważam, że ryzyko jest zbyt duże.
Analityk radzi, by nie zbywać amerykańskich akcji. Jego zdaniem, jeszcze przez co najmniej pół roku "można na nich zarobić". Zaznacza jednak, że nadejście bessy jest nieuniknione. Długotrwałe trendy, które utrzymują się od 5-6 lat nie mogą trwać wiecznie.
Co z tym złotym?
Eksperci podzielili się swoimi prognozami dotyczącymi rynków walut.
- W moim odczuciu jesteśmy na relatywnie bardzo tanich poziomach złotego - ocenił Konrad Białas. - Gdy kurz już opadnie, znajdą się inwestorzy zagraniczni, którzy będą tego złotego podkupywać.
Zdaniem analityka z TMS Brokers, "nie ma podstaw, by sądzić, że nowy rząd może załamać nasze finanse publiczne". Wciąż "mamy solidny wzrost gospodarczy", a sytuacja finansowa i wiarygodność kredytowa nie są jeszcze zagrożone. Białas uważa, że należy spodziewać się umocnienia naszej waluty.
Ekspert stwierdził, że napływ starszej fali luzowania polityki monetarnej przez ECB spowoduje, że para euro/złoty będzie schodziła na niższe poziomy - ocenił. Długoterminowy cel na ten rok wynosi, w jego opinii, 4,15 - 4,10 zł.
Dolar droższy od euro?
Jacek Maliszewski zwrócił uwagę natomiast na prawidłowości statystyczne. Zauważalne są bowiem wyraźne cykle roczne, powtarzające się trendy. Na początku roku złoty się osłabia, a od połowy stycznia do wczesnej wiosny zaczyna się gwałtownie umacniać.
- Zakładam, że apogeum osłabienia złotego mamy za nami - ocenia Maliszewski.
Analityk prognozuje, że nadchodzący tydzień przyniesie wyższe notowania na parze euro/złoty w granicach 4,30 - 4,34 zł. Potem, natomiast w marcu lub kwietniu należy się spodziewać spadku w kierunku 4 zł. Maliszewski zwrócił także uwagę na notowani dolara do złotego. - Dolara widzę dużo wyżej niż teraz. Uważam, że 4,20 zł a nawet 4,30 zł jest realne. Uważam, że doczekamy takiego dnia, i to może już niedługo, kiedy dolar będzie droższy od euro - prognozował ekspert.
Autor: ag / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat