Globalne rynki stoją w obliczu kryzysu i inwestorzy muszą być bardzo ostrożni - powiedział w czwartek miliarder George Soros podczas forum ekonomicznego na Sri Lance. - Jeżeli tak mówi to pewnie już ma opcje albo kontrakty na spadki indeksów. Pamiętajmy, że to nie jest człowiek, który bezinteresownie wyraża swoje opinie na rynkach - powiedział w TVN24 Biznes i Świat Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao.
- Chiny starają się znaleźć nowy model wzrostu gospodarczego i obecna dewaluacja juana przenosi się na problemy reszty świata. Powrót do dodatnich stóp procentowych jest wyzwaniem dla krajów rozwijających się - powiedział amerykański finansista. Dodał, że obecne otoczenie rynkowe bardzo przypomina sytuację z 2008 roku.
Strach o Chiny
Pekin próbuje zmienić model gospodarczy: mniej inwestycji i produkcji, więcej konsumpcji i usług. Od początku stycznia z globalnych rynków zniknęło już prawie 2,5 bln dolarów.
- Chiny mają poważny problem z dostosowaniem się do nowych warunków. Powiedziałbym nawet, że można to już nazwać kryzysem. Kiedy patrzę dziś na rynki finansowe, widzę wielkie wyzwania, które przypominają czasy kryzysu z 2008 roku - powiedział inwestor.
Soros to sprawny spekulant
Do prognoz Sorosa odnieśli się w czwartek w TVN24 Biznes i Świat Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao i Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.
- Jeżeli George Soros tak mówi to pewnie już ma opcje albo kontrakty na spadki indeksów - sugerował Paszkiewicz. - Pamiętajmy, że to nie jest człowiek, który bezinteresownie wyraża swoje opinie na rynkach. Jest to spekulant i to dość sprawny patrząc przez pryzmat funduszy, którymi zarządzał. Nie traktowałbym tego jednak jako bezstronny głos - dodał.
Podkreślił, że zgadza się z Sorosem, ale "powtórki z 2008 roku nie będzie". - Siedem, osiem lat temu źródłem kłopotów były Stany Zjednoczone, ale teraz trudno ten rynek posądzać o kryzys. Konsumenci zredukowali tam swoje zadłużenie w stosunku do PKB o kilkanaście punktów bazowych - powiedział Paszkiewicz.
Orłowski przypomniał, że bank Goldman Sachs już pół roku temu ogłosił, że zaczął się kryzys, więc wypowiedź Sorosa nie jest niczym niezwykłym. - Wiadomo, że są ogromne problemy krajach rozwijających się, które do tej pory były spokojne i które do tej pory przyciągały pieniądze. Pytanie brzmi, czy tych pieniędzy nie przyciągali zbyt łatwo i czy przez to nie nastąpiło korporacyjne zadłużenie - mówił.
Przyznał, że w poszczególnych krajach będą problemy, ale nie widzi "globalnego załamania porównywalnego z tym co było po Lehmann Brothers, a później po Grecji". - Chiny są najbardziej niepokojące, ale jeśli miałoby tam dojść do dramatu to rząd chiński ma dostatecznie dużo środków, żeby wykupić się z opresji - przekonywał.
Majątek Georga Sorosa - jak wynika z indeksu miliarderów Bloomberga - wyceniany jest na 27,3 mld dolarów Soros rozpoczął swoją karierę w Nowym Jorku w latach 50. ubiegłego wieku. W 1992 roku przeprowadził atak spekulacyjny na funta, zarabiając na transakcjach ok. miliard dolarów. W następstwie Bank Anglii został zmuszony do przeprowadzenia dewaluacji swojej waluty. Fundusz inwestycyjny Sorosa zarabiał średnio 20 proc. rocznie w latach 1969-2011.
Autor: tol/gry / Źródło: Bloomberg, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock