Barack Obama wygłosi w Chicago swoje pożegnalne przemówienie, w trakcie którego można oczekiwać wielu podsumowań jego 8-letniej kadencji. CNN Money przygotował bilans gospodarczych dokonań Obamy. My przedstawiamy 9 kwestii, które obrazują, jaką gospodarkę pozostawia po sobie amerykański prezydent, który objął urząd 20 stycznia 2009 roku - w samym środku "Wielkiego Kryzysu".
1. Bezrobocie
W momencie gdy Obama zadomawiał się w Gabinecie Owalnym, kryzys trwał w najlepsze, bezrobocie szybowało, a firmy masowo zwalniały pracowników. W październiku 2009 roku stopa bezrobocia osiągnęła szczyt (10,3 proc. - później zrewidowano ją do 10 proc.). Poziom ten był najgorszy od 26 lat. Pod koniec kadencji Obamy firmy zaczęły na nowo zatrudniać, a stopa bezrobocia spadła do poziomu 4,7 proc. Wynik uznaje się za zwiastun zdrowienia gospodarki.
Nie można oddać się tej euforii całkowicie, bo wskaźnik, który mierzy, jaka część dorosłej populacji należy do siły roboczej, spadł do poziomu najniższego od końcówki lat 70. XX wieku. Do głównych przyczyn należy starzenie się społeczeństwa (odpowiedzialni za wielki Baby Boom są już emerytami), a także fakt, że część populacji przestała szukać pracy, ponieważ nie może znaleźć żadnej oferty.
75 miesięcy ze wzrostem miejsc pracy - to rekord, jaki padł podczas prezydentury Obamy. Kiedy prezydent obejmował urząd, Stany Zjednoczone traciły ok. 800 tys. miejsc pracy. Pomogły zachęty, cięcia podatkowe i polityka monetarna Rezerwy Federalnej, by zatrudnienie rosło. W maju 2014 roku udało się przywrócić 8,7 mln miejsc pracy, które Amerykanie utracili wskutek kryzysu. Od tego czasu zatrudnienie dalej rośnie, a lata 2014 oraz 2015 okazały się pod tym względem najlepsze od 1999 roku.
2. Wzrost gospodarczy
Okazuje się, że ten wskaźnik jest dyżurnym argumentem krytyków prezydentury Obamy. Zarzucają mu, że gospodarka pod jego rządami była"ospała i spowolniona". Historycznie amerykańska gospodarka rosła średnio przynajmniej 3 proc. rok do roku. "Wielki Kryzys" podciął jej skrzydła. Od tego czasu pod rządami Obamy rozwijała się później w tempie ok. 2 proc. rocznie.
3. Przychody gospodarstw domowych
Amerykanie znów zaczynają się obawiać o stan swoich portfeli, ponieważ blisko trzech na pięciu przyznaje się do posiadania tego typu obaw „czasami” bądź „często”. Znaczna część wątpliwości wynika z faktu, że dochody gospodarstw domowych nie za bardzo rosną. Mediana rocznych dochodów wśród amerykańskich rodzin wynosi obecnie 56 516 dol. To jeszcze mniej niż przed recesją. Jeśli chodzi zaś o dochody klasy średniej, to zaczynają się one poprawiać. Wciąż jednak nie powróciły do poprzedniego stanu.
4. Giełda
Amerykańska giełda 9 marca 2009 roku osiągnęła najniższy poziom podczas kryzysu finansowego. Od tego czasu zanotowała największą od blisko ośmiu lat poprawę. Indeks S&P 500 zyskał ponad 200 proc. To sprawia, że Obama wydaje się być jednym z najlepszych prezydentów, jaki przytrafił się giełdzie we współczesnej historii.
5. Kartki na żywność
Podczas recesji blisko 50 mln Amerykanów - ok. 15 proc. populacji - potrzebowało kartek na żywność. Wydaje się, że to jest jeden z najbardziej jaskrawych przejawów tego, jak kryzys wpłynął na życie obywateli. Liczba korzystających z takich kartek osiągnęła swój najwyższy poziom w 2013 roku, po czym minimalnie spadła. Mimo to wciąż pozostaje na dość wysokich poziomach - znacznie wyższych niż w momencie gdy prezydent Obama przejął urząd w 2009 roku. To kolejny znak, który świadczy o tym, że ożywienie gospodarcze nie obejmuje wszystkich.
6. Amerykański przemysł
Donald Trump przekonywał w swojej kampanii, że znów uczyni Amerykę oraz amerykański przemysł wielkimi. Jednak, jak wskazuje CNN Money, już za czasów Obamy ma się on całkiem nieźle. Sektor notuje nowe poziomy, jako że przemysł samochodowy także rodzi się na nowo, a gaz łupkowy przyczynia się do wybuchu amerykańskiej rewolucji energetycznej.
Chociaż dane o produkcji przemysłowej są optymistyczne, to niestety nie można powiedzieć tego samego o pracownikach fizycznych. Liczba pracowników fizycznych (blue-collar workers) spadła o 100 tys. od czasu gdy Obama przejął urząd. Warto wspomnieć, że część prac, które przez lata wykonywali ludzie, zaczęły przechwytywać roboty.
7. Ceny domów
Kryzys finansowy został częściowo wywołany sprzedażą zbyt wielu domów tym, którzy nie zdołali spłacić kredytów. W rezultacie to właśnie sektor nieruchomości został szczególnie dotknięty przez "Wielki Kryzys". Później nawet ci kupujący, których stać było na kupno domu, musieli się bardzo postarać, by otrzymać kredyty hipoteczne. CNN Money dostrzega jednak światełko w tunelu. Coraz więcej ludzi ma pracę i powraca do planów kupna nieruchomości. Jak wynika z danych Narodowego Stowarzyszenia Agentów Nieruchomości, mediana cen sprzedaży w USA domów wynosi 232 tys. dol. To znacznie lepiej niż jeszcze przed kryzysem.
8. Ceny paliw
To, że ceny paliw notorycznie się wahają, stało się powszechne. Tylko podczas kadencji Obamy średnia cena galonu benzyny (niecałe 3,8 litra) wahała się między różnymi, odległymi poziomami. W 2011 roku sięgnęła np. 4 dolarów, natomiast w miesiącu, w którym Obama przejmował fotel prezydenta, wynosiła 1,85 dol. Od ostatnich miesięcy 2014 roku ceny były jednak ekstremalnie niskie. Dziś, gdy Obama żegna się z urzędem, średnia cena wynosi poniżej 2,40 dol. za galon. Wielu Amerykanom udaje się dzięki temu zaoszczędzić setki dolarów rocznie.
9. Dług publiczny
Zarówno Kongres, jak i prezydent Obama wydali mnóstwo pieniędzy na stymulowanie gospodarki. Łączne zadłużenie Stanów Zjednoczonych wynosi teraz ponad 19 bilionów dolarów. Nominalnie to blisko połowa więcej od czasu, gdy Obama przejmował funkcję prezydenta - wówczas było to około 10 bilionów dol. Obamie podczas swojej kadencji udało się zredukować deficyt w skali roku, jednak Stany Zjednoczone wciąż przyjmują do swojego budżetu mniej, niż wydają. Wielu ekonomistów baczy na stosunek długu do PKB, zwracając uwagę na to, jak amerykańskie zadłużenie odnosi się do rozmiaru gospodarki. CNN Money przyznaje, że wskaźnik ten wystrzelił bardzo gwałtownie za czasów Obamy. Gdy obejmował on urząd, wynosił ok. 50 proc. Dziś - według wyliczeń Białego Domu na 2016 rok - sięga aż 77 proc.
Autor: ag//ms / Źródło: CNN Money