Komisarz Unii Europejskiej ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska poinformowała, że Komisja Europejska zwróciła się do Niemiec z pytaniami w sprawie tamtejszych przepisów o płacy minimalnej. Dodała, że jeśli okaże się, iż regulacje naruszają wspólny rynek, to opowie się za interwencją.
Komisja Europejska prowadzi od stycznia postępowanie w sprawie obowiązujących od początku roku w Niemczech przepisów nakładających na pracodawców obowiązek płacenia minimalnej stawki wynoszącej 8,5 euro na godzinę. Sprawa wywołała spór w UE, bo według Berlina ma ona obowiązywać też kierowców z zagranicznych firm transportowych przejeżdżających przez Niemcy. - Będę zajmowała stanowisko zgodne z regułami wspólnego rynku. Jeśli z wyjaśnień rządu niemieckiego, naszej analizy, która teraz trwa, odpowiedzi na pytania (...) będzie wynikało, że to w jakikolwiek sposób narusza wspólny rynek europejski, to będę za tym, żeby interweniować. Na razie analizujemy sprawę - powiedziała we wtorek w Brukseli dziennikarzom Bieńkowska.
Chce wyjaśnień
Jak poinformowała komisarz KE przesłała do Niemiec pytania do przedstawionych przez ten kraj wyjaśnień w tej kwestii. Bieńkowska zapowiedziała, że KE chce jak najszybciej zakończyć tę sprawę. - KE dostała skargi z 17 krajów. Większość krajów unijnych zaprotestowało, zadało nam (KE - PAP) pytanie, czy to (niemieckie przepisy - PAP) są zgodne z regulacjami europejskimi. W tej chwili to wyjaśniamy - oświadczyła komisarz. Bieńkowska zastrzegła, że za temat ten odpowiadają przede wszystkim komisarz ds. transportu Violeta Bulc i komisarz ds. zatrudnienia i spraw socjalnych Marianne Thyssen. Polka jako odpowiadająca za wspólny rynek też jest włączona w te rozmowy. - Płaca minimalna jest czymś, co Komisja docenia i czego oczekuje. Niemcy są 22 krajem w UE, który taką płacę minimalną wprowadziły, natomiast oczywiste jest, że wprowadzenie takich regulacji nie może powodować jakichś niewłaściwych działań i zachowań, jeśli chodzi o wspólny rynek - zaznaczyła Bieńkowska. W ubiegłym tygodniu w Polsce oraz w Brukseli odbyły się protesty firm transportowych przeciwko niemieckim przepisom. Przewoźnicy narzekają nie tylko na wysokość stawek, które Niemcy chcą im narzucić, ale też na obciążenia biurokratyczne wiążące się m.in. z tłumaczeniem dokumentów dotyczących pracowników na język niemiecki. Obecnie na czas badania sprawy przez KE niemieckie przepisy są zawieszone.
Autor: mn / Źródło: PAP