W niedzielę wchodzi w życie niemiecka ustawa o imigracji pracowników wykwalifikowanych. Nowe przepisy rozszerzają możliwości zatrudniania pracowników z państw spoza Unii Europejskiej. Zdaniem ekspertów nie powinno to jednak spowodować nagłego odpływu na Zachód obecnych w Polsce pracowników z Ukrainy.
Uchwalona w Niemczech 7 czerwca 2019 roku ustawa o imigracji pracowników wykwalifikowanych wchodzi w życie z dniem 1 marca 2020 roku. W zapisach ustawy za wykwalifikowanych pracowników uznaje się osoby z państw spoza UE, które posiadają dyplomy uczelni wyższych lub dokumenty potwierdzające ich wykształcenie zawodowe.
Dodatkowo ustawa wymaga od potencjalnych pracowników znajomości języka niemieckiego, a osoby powyżej 45. roku życia będą musiały udowodnić, że po przybyciu do Niemiec będą zarabiać co najmniej 3685 euro miesięcznie lub że maja zapewnioną emeryturę na odpowiednim poziomie. Wykwalifikowani pracownicy szukający pracy będą otrzymywali pozwolenie na pobyt na 6 miesięcy, a dla pracowników ze stałą pracą pozwolenie będzie ważne przez 4 lata.
Praca w Niemczech
Federalna Agencja Pracy (BdA) ma zezwalać na zatrudnienie cudzoziemca spoza UE, jeśli oferowana mu praca jest zgodna z jego kwalifikacjami i będzie wykonywana na warunkach nie gorszych od tych, na jakich zatrudnia się na podobnych stanowiskach obywateli niemieckich. Absolwenci wyższych uczelni będą mogli pracować również w specjalnościach, które są pokrewne profilowi ich wykształcenia i nie wymagają akademickich kwalifikacji. W odniesieniu do informatyków zaznaczono, że jeśli dysponują "wyraźnymi praktycznymi umiejętnościami fachowymi", mogą swobodnie podejmować w Niemczech pracę bez udokumentowania swych kwalifikacji. Zrezygnowano jednocześnie z obowiązującego dotąd wymogu sprawdzenia przez BdA, czy o zaoferowaną pracę ubiega się również obywatel Niemiec lub innego państwa Unii Europejskiej. Ustawa skróciła też z pięciu do czterech lat okres, po którym wykwalifikowany pracownik spoza UE będzie mógł się ubiegać o prawo stałego pobytu w Niemczech.
Prezes Federalnego Urzędu do spraw Migracji i Uchodźców (Bams) Hans-Eckhard Sommer wyraził opinię, że ustawa nie zwiększy w istotny sposób liczby cudzoziemców, gotowych obsadzić w Niemczech wakujące miejsca pracy.
- Powodem tego, że do Niemiec przywędrowało dotąd tylko niewielu wykwalifikowanych fachowców, jest przede wszystkim bariera językowa. W każdym razie z ustawą nie należy łączyć zbyt wielkich oczekiwań - powiedział dziennikowi "Rheinische Post". Jak zaznaczył, zmianę mogłoby przynieść większe zaangażowanie się gospodarki w finansowanie kursów językowych.
"Uchylenie drzwi"
Zdaniem rzecznika prasowego Randstad Polska Mateusza Żydka "propozycja niemieckiego rynku pracy jest zaledwie uchyleniem drzwi do niego dla Ukraińców, ponieważ objąć może bardzo niewielki odsetek obywateli Ukrainy, którzy w tej chwili pracują w Polsce".
- Na tym etapie nie spodziewamy się znaczącej skali wyjazdów pracowników z Ukrainy do Niemiec. Ta sytuacja nie powinna też wpłynąć w sposób szczególny na którąkolwiek z branż, w których Ukraińcy są najczęściej zatrudniani - powiedział.
Prezes zarządu Work Service Iwona Szmitkowska zwróciła uwagę, że chociaż wśród pracowników z Ukrainy zainteresowanie niemieckim rynkiem pracy wcześniej wzrosło, to wymagania stawiane przez ustawodawcę znacznie ograniczą potencjalny odpływ pracowników z polskiego rynku. - Z naszych badań wynika, że do Niemiec chciałoby wyjechać obecnie 28,7 procent pracowników z Ukrainy, podczas gdy w 2018 było to aż 59 procent. Większa wiedza na temat wymagań, jakie niemiecki rynek pracy stawia przed kandydatami, zweryfikowała plany pracowników. Barierę do wyjazdu stanowią wymagania językowe, dotyczące kwalifikacji oraz wysokie koszty uzyskania pozwoleń na pracę - powiedziała.
- Z naszych badań wynika, że ponad 75 procent obecnie pracujących w Polsce pracowników z Ukrainy nie zna niemieckiego - dodała.
Zdaniem ekspertów rynku pracy niemieckie zapotrzebowanie na siłę roboczą może w niedalekiej przyszłości zachęcać niemieckich ustawodawców do liberalizacji wchodzących w marcu przepisów. - Raz uchylone drzwi łatwiej stopniowo otwierać coraz szerzej. W obliczu zapotrzebowania niemieckiego przemysłu na pracowników w bardzo niedalekiej przyszłości nie jest wykluczona większa liberalizacja przepisów - powiedział Mateusz Żydek. Jak wskazała Szmitkowska, Ukraińcy w Polsce czują się coraz lepiej, 63 procent badanych przez Work Service pracowników pomimo trudności z kwestiami zatrudnienia i pobytu, jest zadowolonych z pracy w Polsce, a 17 procent chciałoby pozostać w naszym kraju na stałe.
Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych opublikowanych wynika, że liczba ubezpieczonych cudzoziemców w Polsce na koniec 2019 roku spadła do 651 tysięcy z 665,1 tysiąca na koniec trzeciego kwartału. Według ZUS, liczba ubezpieczonych pracowników z Ukrainy na koniec 2019 roku wyniosła 479,1 tysiąca wobec 499,6 tysiąca w trzecim kwartale 2019 roku.
Lepsza sytuacja gospodarcza
Ekspertka rynku pracy z agencji Manpower Jana Bednarek oceniła, że poprawiająca się sytuacja gospodarcza na Ukrainie może zniechęcać Ukraińców do przyjazdu do Polski. - Potencjalnym zagrożeniem odpływu ukraińskich pracowników z Polski jest nie tylko otwarcie niemieckich granic, lecz także poprawa sytuacji gospodarczej na Ukrainie, gdzie w trzecim kwartale minionego roku wzrost PKB wyniósł aż 4,2 procent - powiedziała Bednarek. Jak wskazała, "Ukrainę w ostatnich latach mogło opuścić nawet 3,2 miliona obywateli, co stanowi prawie 18 procent osób aktywnych zawodowo". - Poziom wynagrodzenia na Ukrainie w niektórych branżach, zwłaszcza w dużych miastach jest porównywalny do stawek w Polsce, co sprawia, że otwartość mieszkańców Ukrainy do opuszczenia swojej ojczyzny jest mniejsza - dodała Jana Bednarek. W ciągu ostatnich 12 miesięcy ukraińska hrywna umocniła się względem złotego o ponad 13 procent.
Według badania opublikowanego w październiku przez ekonomistów Narodowego Banku Polskiego wkład pracowników z Ukrainy do wzrostu PKB Polski w latach 2014-2018 wyniósł 11 procent.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock