Zniesienie obliga giełdowego na energię elektryczną jest absurdalnym pomysłem - powiedział w programie "Jeden na Jeden" na antenie TVN24 były prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando. - Proszę zwrócić uwagę, że obligo giełdowe zostało wprowadzone przez rządy PiS. Miało to być najlepsze remedium na to, aby rynek nie podlegał manipulacjom, żeby można było transparentnie handlować - podkreślał.
Bando pytany o to, czy ktoś chce wykorzystać sytuację na rynku energetycznym odpowiedział, że "ten ktoś jest nawet zdefiniowany". - Od lat mówi się, że polityka Kremla i prowadzona przez Gazprom, który jest narzędziem Kremla, doprowadza do uzależnienia Europy i jest narzędziem wpływu na różne rozwiązania polityczne - mówił.
Zniesienie obliga giełdowego. "Absurdalny pomysł"
Maciej Bando był także pytany o to, czy rezygnacja z obliga giełdowego jest dobrym pomysłem. Przyjęty w tym tygodniu przez rząd projekt przewiduje zniesienie obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży energii elektrycznej poprzez giełdę energii. Obowiązek dotyczy przede wszystkim wytwórców energii elektrycznej z węgla i gazu. Projekt zaostrza też kary za stosowanie przez przedsiębiorstwa energetyczne praktyk niedozwolonych polegających m.in. na manipulacji rynkowej.
- To jest absurdalny pomysł - stwierdził Bando. - Proszę zwrócić uwagę, że obligo giełdowe zostało wprowadzone przez rządy PiS. Miało to być najlepsze remedium na to, aby rynek nie podlegał manipulacjom, żeby można było transparentnie handlować - podkreślał.
Były prezes URE zaznaczył, że "na przestrzeni tych lat, kiedy funkcjonuje giełda, kilka razy mogliśmy spotkać się z domniemaniem manipulowania cenami". - Pierwszy taki przypadek był w 2018 roku, drugi w 2019. Zdaje się, że dwa lata temu, czy półtora roku temu prezes URE również miał takie podejrzenia i prowadził postępowanie - powiedział.
Bando stwierdził, że "handel na giełdzie podlega jakiemuś nadzorowi, są oczy, które pilnują, czy naprawdę jest wszystko fajnie". - Jeżeli nie ma tych oczu - hulaj dusza piekła nie ma. Ja sprzedam taniej, a pan nie będzie wiedział, że ja sprzedałem taniej - podkreślił Bando.
"Eksperci dawno przestali się liczyć"
Maciej Bando podkreślał, że "energetyka to jest łączenie nauki technicznej, ekonomii, nauki o środowisku". - Jest to bardzo skomplikowane. Tym bardziej powinno być to powierzone tym, którzy się na tym znają, a nie historykom, religioznawcom czy prawnikom - mówił.
- Odnoszę wrażenie, że tak zwani eksperci dawno przestali się liczyć. Jest jeszcze grupa ludzi, którzy chcą reperować i dbają o to, co się będzie działo w szeroko pojętej energetyce. (..) Moim zdaniem w ekipie rządzącej nie ma jednak ludzi, którzy wystraczająco mogą powiedzieć, że mają doświadczenie i się znają. Dzisiaj głos ekspertów nie jest słuchany. Tak nie jest od dzisiaj, tylko od siedmiu lat - powiedział były prezes URE.
Bando stwierdził, że "doświadczenie nie jest wskazane, a tym bardziej wiedza ekspercka". - Robi się wszystko, co może się nam przydać w okresie kadencji, czyli czterech lat, może dwóch kadencji. Energetyka to jednak dużo dłuższa perspektywa - podkreślał.
Były prezes URE był pytany również, czy grozi nam racjonowanie energii. - Nam jako konsumentom w gospodarstwach domowych pewnie nie, chociaż pewnie takie ryzyko istnieje. Ale nie oceniam go jako wysokie - powiedział.
Zwrócił jednak uwagę, że ograniczenia dla przemysłu mogą zostać wprowadzone. - O tych ograniczeniach w sposób bardzo jasny, ale może zbyt cicho, mówią Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które publikują raporty z wystarczalności produkcji (..) Sugerują one, że może nam (energii - red.) nie wystarczyć i że za kilka lat grozi nam bardzo poważny kryzys - mówił.
Bando mówił też o węglu. - Surowca dla energetyki powinno wystarczyć. Dla odbiorców indywidualnych to się zobaczy. Jestem natomiast przekonany, że aktualne kierownictwo partii i rządu zrobi wszystko, aby tego węgla wystarczyło, nie zważając na cenę - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24