Rozporządzenie do ustawy o cenach prądu może zagrozić kontynuacji działalności przez spółki obrotu, szczególnie w przypadku tych mniejszych. Grozi to falą upadłości lub próbami zrywania kontraktów przez sprzedawców - ocenia Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Jak dodano, w projekcie brakuje między innymi indywidualnego zastosowania sposobu rozliczania rekompensat. Przed skutkami rozporządzenia ostrzegają również firmy obracające energią.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku uchwalono ustawę, która miała gwarantować ceny energii z czerwca 2018 roku. Od tamtej pory ustawa doczekała się już nowelizacji. Resort ciągle nie wydał jednak rozporządzenia, które miałoby szczegółowo pokazać, jak realizować jej zapisy.
Projekt przepisów wykonawczych resort opublikował w połowie marca. Dokument zawiera przede wszystkim formuły do określenia kwot rekompensat dla sprzedawców prądu za utrzymanie zeszłorocznych cen.
W środę pokazano treść opinii, jakie napłynęły w ramach konsultacji publicznych projektu. Wcześniej minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiadał, że rozporządzenie w sprawie cen prądu będzie wydane do końca marca.
Zagrożenie dla spółek
Zastrzeżenia do projektu zgłosił między innymi resort przedsiębiorczości. "Rozporządzenie uśrednia metodykę naliczenia rekompensat. Brakuje w nim zastosowania indywidualnego dla każdej spółki obrotu i podmiotu dokonującego samodzielnych zakupów energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii, sposobu rozliczania rekompensat na podstawie faktycznie utraconych przychodów. Nie uwzględnia się również indywidualnej specyfiki kontraktacji spółek obrotu, co z dużym prawdopodobieństwem wygeneruje istotne straty przynajmniej u części z tych podmiotów" - napisało Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii w opinii do projektu rozporządzenia. "Biorąc pod uwagę, co do zasady niski poziom marżowości tych podmiotów będzie to stanowić istotne zagrożenie dla zdolności tych spółek do kontynuowania prowadzenia działalności (szczególnie w przypadku mniejszych spółek obrotu - bez potencjalnego wsparcia kapitałowego na poziomie Grup Energetycznych). W efekcie grozi to falą upadłości lub próbami zrywania kontraktów przez sprzedawców z klientami (szczególnie dużymi) w tych przypadkach, gdzie sprzedawcy będą na tych kontraktach tracili" - dodano.
W ocenie ministerstwa, uśrednienie cen dla umów zawartych w 2019 roku niesie dużą niepewność co do cen na przyszłość. Jak podano, wprowadzenie blisko 40 procent udziału spot w wyliczeniu średniej ceny nie ma odzwierciedlenia w istniejącej praktyce rynkowej. Ministerstwo wskazuje, że jest też mocno rozbieżne z podejściem do wyliczenia średniej ceny na 2018 rok, gdzie rynek spot stanowił jedynie 12,3 procent ceny. "Efektem tak dużego udziału rynku dnia następnego w wyznaczeniu średniej ceny będzie zmuszanie/zachęcanie do trzymania otwartej (spekulacyjnej) pozycji na rynku. Dokładnie to zjawisko było przyczyną upadku kilku alternatywnych dostawców energii, którzy w 2018 roku nie wytrzymali wzrostu cen" - podało ministerstwo.
Rozporządzenie do ustawy prądowej
Zapisy w projekcie rozporządzenia ministra energii budzą także obawy firm obracających energią. Branża przede wszystkim zwraca uwagę, że rozporządzenie w proponowanym kształcie zagrozi dalszej działalności większości sprzedawców energii. Według Towarzystwa Obrotu Energią (TOE), projekt nie uwzględnia indywidualnych warunków działania spółek obrotu i ich sytuacji kontraktowych. Brak jest zastosowania indywidualnego sposobu rozliczania rekompensat na podstawie faktycznie utraconych przychodów przez każdą ze spółek obrotu - wskazało TOE. Według organizacji, przyjęte i proponowane rozwiązania "z dużym prawdopodobieństwem mogą negatywnie wpływać na kontynuację działalności większości sprzedawców na rynku". "Biorąc pod uwagę niską rentowność sektora obrotu to ryzyko jest w naszej ocenie bardzo realne" - oceniło TOE. Podobną opinię wyraził PKN Orlen. Spółka napisała, że projekt nie uwzględnia indywidualnych warunków działania spółek, w tym również spółek z Grupy Kapitałowej PKN Orlen, między innymi ich zróżnicowanej sytuacji, również w zakresie łączących je umów. "To zaś może negatywnie wpłynąć na prowadzenie przez nie działalności w zakresie obrotu energią. Wejście w życie rozporządzenia w tym kontekście może doprowadzić do zaburzenia ich stabilności finansowej" - podkreślił PKN Orlen.
Inne uwagi
W opiniach powtarza się też wytknięcie zapisu, który zmniejszy wszystkim sprzedawcom rekompensaty o 15 złotych za MWh (megawatogodzinę) poprzez odjęcie różnicy w wysokości akcyzy pomiędzy rokiem 2018 a 2019 rokiem. Ustawa o cenach prądu obniżyła bowiem od 1 stycznia 2019 roku stawkę akcyzy na energię elektryczną z 20 do 5 złotych za MWh. "W obecnie proponowanym wzorze od kwoty różnicy ceny aż dwukrotnie odejmowana jest różnica pomiędzy stawkami akcyzowymi. Jest to ewidentny błąd wymagający skorygowania" - napisało TOE. Konfederacja Lewiatan wytknęła, że "w proponowanej formie rozporządzenie odnosi się do cen pomniejszonych o obniżkę akcyzy o 15 złotych, a nie do cen obowiązujących 30 czerwca 2018 roku z wyższą akcyzą, czyli o 15 złotych spada rekompensata". Według Lewiatana, wejście w życie rozporządzenia w proponowanej formie będzie miało poważne skutki, gdyż "doprowadzi do zaprzestania składania ofert odbiorcom przez sprzedawców". Sprzedawca, składając w 2019 roku ofertę sprzedaży nie będzie znał wysokości przychodów ze sprzedaży energii i z rekompensaty - ta bowiem będzie wyliczana w oparciu o parametry zmienne co miesiąc, a nawet co godzinę - napisał Lewiatan. Uczestnicy konsultacji zwracają też uwagę, że rozporządzenie powinno precyzować kwestie podatku VAT od rekompensat, bowiem w obecnym brzmieniu wszelkie rekompensaty będą podlegały rozliczeniu VAT i będą o VAT obniżane. TOE postuluje też wydłużenie vacatio legis, ponieważ stopień skomplikowania rozporządzenia uniemożliwia wprowadzenie go do rozliczeń w terminie 30 dni od wejścia w życie, jak przewiduje ustawa. Tauron z kolei zwrócił uwagę, że rozporządzenie w nieuzasadniony sposób pomija grupy taryfowe O i R, w których rozliczani są odbiorcy końcowi. Uczestnicy konsultacji oraz Urząd Regulacji Energetyki zgłosili też długą listę zastrzeżeń do składników skomplikowanych formuł i wzorów, jakie zawiera projekt, wytykając ME wiele niejasności, albo wręcz błędów.
Samorządy płacą wyższe rachunki
Brak rozporządzenia powoduje jednak, że samorządy otrzymują wyższe rachunki za energię elektryczną. - Czujemy się troszeczkę oszukani - przyznał we wtorek w rozmowie z TVN24 Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
- Zainwestowaliśmy w wymianę oświetlenia po to, aby płacić mniej, a okazało się, że oszczędzamy, bo mamy zużycie mniejsze o 25 procent, ale rachunki 16 procent wyższe, co powoduje, że pieniądze, które mogliśmy przeznaczać na inne inwestycje, bo tak było obiecane przez rząd, musimy przelewać na wyższe rachunki za prąd - wskazał.
Prezydent Sosnowca zwracał uwagę, że "tu nie chodzi tylko o samo miasto, ale również jednostki, spółki, które płacą mniej więcej 60 procent więcej w stosunku do tego, co było w ubiegłym roku".
- Jeżeli te ceny będą się utrzymywać, to jest to około 7 milionów złotych rocznie więcej wydawanych na prąd przez spółki, jednostki i samo miasto, co przekłada się na mniejsze inwestycje, bo te pieniądze trzeba gdzieś znaleźć żeby można było za ten prąd zapłacić - podkreślił Arkadiusz Chęciński.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock