Karetki bez lekarzy, za to wyłącznie państwowe. PIS szykuje kolejną zmianę, tym razem w ratownictwie medycznym, a proponowane rozwiązania zwiastują prawdziwą rewolucję. Materiał programu "Polska i Świat".
Na czym będzie polegała ta rewolucja? Zmienić ma się cała filozofia systemu ratownictwa. Od tego czyja to karetka do tego, kto w niej jeździ.
Karetki mają być wyłącznie państwowe. - Tak, jak nie ma prywatnej policji, straży pożarnej czy straży miejskiej, tak nie powinno być prywatnego pogotowia - mówi Marek Tombarkiewicz, wiceminister zdrowia. Temat ten we wtorek opisał "Dziennik Gazeta Prawna".
Długie dyżury w pracy
Teraz, na ponad 1,5 tys. zespołów ratunkowych 138 to karetki prywatnych firm. Im oczywiście pomysł się nie podoba, ale ze zmiany cieszą się ratownicy. - Z naszego punktu widzenia to dobre rozwiązanie, bo środki finansowe zostają w ratownictwie medycznym. Kontrakt powodował, ze można było zarabiać na karetkach - uważa Łukasz Wasik, ratownik medyczny.
Nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Część ekspertów obawia się, że brak konkurencji na rynku sprawi, że pogorszy się jakość usług. - Projekt ustawy zapomina o tym, że istnieją na rynku znakomite firmy prywatne, jak i też można sobie wyobrazić istnienie na rynku fatalnych firm państwowych - mówi Bartłomiej Leśniewski, redaktor prowadzący "Menedżera zdrowia".
Zmiany dotkną też samych ratowników. Ministerstwo zdrowia chce, by wszyscy byli zatrudnieni na umowę o pracę. Ma to uniemożliwić pracę w kilku miejscach jednocześnie. - Rekordziści pracują nawet 500 godzin miesięcznie. To jest po prostu niebezpieczne dla pacjentów - podkreśla Tombarkiewicz. Ratownicy odpowiadają, że chętnie pracowaliby mniej, gdyby było ich na to stać. - Dzisiaj pracujemy nie tyle na kilku etatach, co na kontraktach. Do tego zostaliśmy przymuszeni przez życie, żeby zarobić godne pieniądze - przyznaje Wasik.
Zespoły ratownicze
Inną kwestią jest to, czy wystarczy ratowników, by obsadzić wszystkie wolne etaty, po tym jak ministerstwo wyrzuci z karetek lekarzy. Teraz możemy spotkać dwa rodzaje karetek: podstawową, w której musi być co najmniej dwóch ratowników i specjalistyczną, w której oprócz ratowników musi być lekarz.
Tak jak nie ma prywatnej policji, straży pożarnej czy straży miejskiej, tak nie powinno być prywatnego pogotowia. Marek Tombarkiewicz, wiceminister zdrowia
- Lekarz potrzebny jest w karetce w każdym przypadku, kiedy zachodzi zagrożenie życia pacjenta. Statystyki pokazują, że w niewielu przypadkach lekarz jest w tej karetce naprawdę potrzebny - mówi Leśniewski. Po zmianach znikną karetki specjalistyczne, a razem z nimi lekarze. Zostaną tylko zespoły podstawowe, w których będzie co najmniej trzech ratowników. - Likwidując zespoły specjalistyczne odciążymy lekarzy specjalistów z medycyny ratunkowej. Nie będą mogli przenieść swoje kwalifikacje na oddziały ratunkowe, gdzie też brakuje lekarzy - mówi ratownik Daniel Olszak. Projekt ustawy trafił właśnie do konsultacji społecznych. Ministerstwo chce, by zmiany zaczęły wchodzić w życie w 2018 roku.
Autor: tol//ms / Źródło: TVN24 BiS