Aż troje byłych posłów partii Andrzeja Leppera dostało nominacje do Rady Rolników - informuje dziennik "Rzeczpospolita". Zdaniem opozycji w ten sposób partia chce zwiększyć swoje wpływy na wsi. Chodzi o Renatę Beger, Krzysztofa Filipka i Bolesława Borysiuka
"Renata Beger, w przeszłości prawa ręka Andrzeja Leppera, będzie zasiadać w Radzie Rolników powołanej na lata 2023–2025" - informuje dziennik "Rzeczpospolita". "15 lutego w budynku Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi miała miejsce skromna uroczystość. Wicepremier i szef resortu Henryk Kowalczyk wręczył powołania nowym członkom Rady Rolników. Organ ten działa na mocy ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników i zajmuje się głównie kontrolowaniem i ocenianiem pracy KRUS" - czytamy.
Nowi członkowie Rady
Jak zauważa dziennik "radę tworzy 25 członków, jest wybierana na trzyletnią kadencję, a jej obecny skład może zaskakiwać. Członkami zostało aż troje byłych posłów Samoobrony".
"Chodzi o Renatę Beger, Krzysztofa Filipka i Bolesława Borysiuka. Nie jest to pierwszy raz, gdy do rady weszli byli przyboczni Andrzeja Leppera. Beger zasiadała też w kadencji z lat 2020–2022, jeszcze dłuższy staż miał zmarły w grudniu Lech Kuropatwiński, który po śmierci Leppera przejął stery w Samoobronie. Jednak nigdy byłych polityków tej partii nie było w radzie aż tak wielu" - czytamy.
"Rzeczpospolita" pisze, że Ministerstwo Rolnictwa nie odpowiedziało na pytania redakcji. Zaś Bolesław Borysiuk twierdzi, że zarówno on, jak i inni członkowie rady zostali wybrani, bo po prostu "są ludźmi wsi". – Wszystkie osoby, które zasiadają w radzie, przechodzą przez gęste sito i muszą być zgłaszane przez konkretne organizacje związkowe. Nasz wybór świadczy o tym, że rzetelnie pracujemy na rzecz rolnictwa i wsi – mówi w rozmowie z dziennikiem.
Zagranie partii rządzącej
Jak pisze "Rzeczpospolita" poseł KO Jan Grabiec podejrzewa, że byli działacze Samoobrony zostali powołani z innego powodu niż ich działalność na rzecz rolnictwa. - Jest to prawdopodobnie związane ze spadkiem gotowości głosowania na PiS w środowiskach rolniczych, co od kilkunastu miesięcy obserwujemy w wielu sondażach. Sytuacja w rolnictwie jest oceniana jako bardzo zła, więc PiS próbuje szukać bardziej wiarygodnych liderów niż właśni politycy - komentuje.
Źródło: "Rzeczpospolita"