Nie milkną echa nagród przyznanych dla ministrów za 2017 rok. Platforma Obywatelska w poniedziałek zapowiedziała złożenie interpelacji, w której będzie domagała się przedstawienia uzasadnienia premii. Do tych zarzutów odniósł się szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk, który wskazał, że są one przyznawane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Tymczasem klub Kukiz'15 chce likwidacji nagród dla ministrów.
PO złoży interpelację
Posłowie PO - Jan Grabiec i Mariusz Witczak - odnosząc się do tych danych, zapowiedzieli w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie, złożenie interpelacji, w której będą chcieli uzyskać informację, na podstawie jakich kryteriów i na podstawie jakiego uzasadnienia przyznane zostały nagrody dla członków rządu. Witczak zapowiedział, że Platforma w swojej interpelacji będzie chciała "kopii dokumentów, kopii uzasadnień". - Istotne dla Polaków jest to, co stało się w poszczególnych resortach ponad zwykłą pracę ministerialną, ponad zwykłe obowiązki ministrów, że tak wysokie, bulwersujące pieniądze zostały politykom PiS wypłacane - mówił Witczak. Zdaniem Grabca, podwyżki są "nieformalne, nielegalne i niepoparte żadnym uzasadnieniem". "Żądamy jawności, żądamy przestawienia uzasadnienia wypłaty tych nagród" - mówił rzecznik PO.
Witczak zaznaczył, że szczególnie interesujące są informację o premiach dla byłej premier Beaty Szydło i ministrów, którzy z rządem się pożegnali. W tym kontekście wymienił: byłego szefa MON Antoniego Macierewicza, byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła i byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. - Rozumiem, że to są osoby, które nie zdołały w tych najniższych pułapach wywiązać się ze swoich obowiązków, a co dopiero mówić tu o nagrodach - ocenił Witczak.
"Zgodnie z obowiązującymi przepisami"
- Sam fakt, że one (premie - red.) są publiczne, informacja o nich jest dostępna dla wszystkich osób, świadczy o tym, że absolutnie niczego nie chcemy, nie możemy i nie będziemy ukrywać - podkreślił. Posłowie Platformy zaapelowali do premiera, aby "jeszcze dzisiaj dane dotyczące nagród za całe dwa lata rządów PiS: ministrów, wiceministrów i w gabinetach politycznych, pojawiły się na stronie Kancelarii Premiera".
Do zarzutów Platformy odniósł się szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.
- Nagrody w administracji państwowej przyznawane są zgodnie z obowiązującymi przepisami, a wszystko odbywa się w pełni transparentnie. Zawsze, kiedy pojawiają się szczegółowe pytania, informacje przekazywane są niezwłocznie przez wszystkie instytucje, które są do tego zobowiązane - powiedział Dworczyk.
Bez nagród
- Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że za naszych rządów przez osiem lat nie było takich nagród, w ogóle nie było nagród – powiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Według Schetyny, już w budżecie 2008 r. – na początku pracy pierwszego rządu premiera Donalda Tuska – zlikwidowano „wszystkie nagrody”. - One były bardzo kierunkowe i rzeczywiście pojedyncze. Cała formuła nagród, cały budżet nagród został przeznaczony dla urzędników, nie dla ministrów, wiceministrów. To było ważne, to utrudniało procedurę personalną przyjmowania ekspertów na poziomie podsekretarzy czy sekretarzy stanów, ale taka była decyzja. Dzisiaj widzieliśmy szokujące liczby, szczególnie one szokują w wymiarze i wypłacaniu tych pieniędzy tym, którzy zostali wyrzuceni z rządu, zdymisjonowani, zakończyli swoją misję – ocenił szef PO.
Chcą likwidacji nagród
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka zapowiedział w poniedziałek, że klub Kukiz'15 złoży projekt ustawy, którego celem jest likwidacja możliwości wypłacania nagród członkom Rady Ministrów.
- Nie ma zgody na wyprowadzanie pieniędzy publicznych do prywatnych kieszeni ministrów pod pozorem wypłacania im nagród. Nagrody te w żaden sposób nie zostały uzasadnione opinii publicznej. Co więcej, nagrody otrzymywali też ministrowie, którzy odeszli z rządu. Wskazuje to na to, że nagrody te nie miały żadnego związku z osiągnięciami poszczególnych ministrów. Czas skończyć z tą fikcją - mówił Stanisław Tyszka. Zdaniem wicemarszałka, który w imieniu klubu prezentował w Sejmie dziennikarzom projekt, "to, że ministrowie otrzymali w 2017 roku w sumie prawie 1,5 miliona nagród, jest ewidentnym obejściem prawa, prawa o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe". Według niego to jest "nieakceptowalne". - W normalnym kraju skończyłoby się to dymisją Rady Ministrów - stwierdził. - Nie jesteśmy przeciwnikami tego, żeby uczciwie wynagradzać za dobrą pracę. Natomiast w normalnej firmie, która jest zadłużona, członków zarządu się nie wynagradza. My mamy bilion złotych długu publicznego. W związku z tym jesteśmy zwolennikami tego, żeby nie wynagradzać w momencie, kiedy nasze państwo jest zadłużone, a po drugie - jeżeli o tym dyskutować, to dyskutować w sposób cywilizowany i poważny - mówił. Zdaniem Tyszki, "jeżeli rząd chce zmienić wynagrodzenia i np. podnieść poziom wynagrodzeń wiceministrom, którzy rzeczywiście mają je na dosyć niskim poziomie, to niech przedstawi projekt zmiany ustawy w tym zakresie, a nie obchodzi prawo za pomocą funduszu nagród". - Projekt (Kukiz'15) likwiduje również możliwość przyznawania nagród nie tylko członkom Rady Ministrów, ale na przykład wicemarszałkom Sejmu czy wicemarszałkom Senatu - powiedział Tyszka. Zdaniem Kukiz’15, należy zmniejszyć liczbę ministrów oraz wiceministrów i wówczas można dyskutować o zwiększeniu ich zarobków od kolejnej kadencji. - W ten sposób skończymy z praktyką przyznawania nagród za rzekome osiągnięcia. Nagrody te stanowią de facto stałe, dodatkowe, comiesięczne pensje. Chcemy wraz ze złożeniem tego projektu zapoczątkować poważną dyskusję o zmianie systemu wynagradzania najważniejszych osób w państwie - powiedział wicemarszałek Tyszka.
Autor: mb/ms / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM