Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się w poniedziałek proces odwoławczy dotyczący odpowiedzialności banku za nieautoryzowane przelewy. Sąd pierwszej instancji nieprawomocnie przyznał firmie, z której konta hakerzy dokonali transakcji, 76 tysięcy złotych z odsetkami od banku prowadzącego ten rachunek.
Pozwany bank z Zabłudowa (województwo podlaskie) domaga się oddalenia tego roszczenia. Wyrok ma być ogłoszony w połowie czerwca.
Nieautoryzowane przelewy
W marcu 2016 roku z konta firmy z Olsztyna dokonano nieautoryzowanych przelewów. Okazało się, że zainfekowany hakerskim oprogramowaniem był komputer prezesa tej spółki. Część pieniędzy udało się odzyskać, ale przelewy na ponad 220 tys. zł zostały zrealizowane. Firma próbowała najpierw sprawę zakończyć polubownie, ale ostatecznie wystąpiła do sądu o zwrot części roszczenia, sięgającego 76 tys. zł plus odsetki. Półtora roku temu Sąd Okręgowy w Białymstoku to powództwo nieprawomocnie uwzględnił w całości, odwołując się do przepisów mówiących o obowiązku naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania. Ocenił, że roszczenie było wymagalne (nie upłynął 3-letni okres przedawnienia), a bank działa w obrocie prawnym jako profesjonalista i ma z należytą starannością dbać o interesy jego klientów.
Jednocześnie sąd uznał, że prezes spółki nie dopuścił się zaniedbań, których następstwem były owe nieautoryzowane przelewy, a ochrona pieniędzy przechowywanych w banku przez klientów nie może być obarczona ryzykiem dokonywania transakcji przez osoby nieuprawnione. Sąd zwracał też uwagę, że podobna próba zhakowania konta olsztyńskiej firmy, ale w innej placówce bankowej, została wykryta i podjęto działania, by zapobiec wyprowadzeniu pieniędzy.
Bank chce oddalenia powództwa
Pozwany bank chce oddalenia powództwa w całości. Stoi na stanowisku, że sąd okręgowy przede wszystkim błędnie przyjął 3-letni okres przedawnienia. W ocenie pełnomocnika banku radcy prawnego Piotra Tylewicza, w tej sprawie - dotyczącej prowadzenia rachunku bankowego - powinien być to termin 2-letni, co oznaczałoby, iż roszczenie się przedawniło. Pełnomocnik mówił też w swoim wystąpieniu końcowym, że sąd pierwszej instancji nie uwzględnił opinii powołanego biegłego, korzystnej dla tego banku, a - jeśli miał co do niej jakieś wątpliwości - nie powołał kolejnego biegłego.
- W mojej ocenie w wyroku, a zwłaszcza w uzasadnieniu, jest masa błędów, które powodują, że ten wyrok nie może pozostać - dodał.
Klient informował o problemach. "Reakcja była opóźniona"
Pełnomocnik spółki, która straciła pieniądze, chce oddalenia apelacji i utrzymania wyroku. Mec. Mariusz Sawicki podkreślał, że bank ma działać nie tylko ze starannością, ale ze szczególną starannością, bo zajmuje się pieniędzmi obywateli i podmiotów gospodarczych. Przypominał, że jego klient informował bank, iż ma problemy z dostępem do swojego konta, a dopiero dwa dni później bank zareagował na tyle, że zatrzymał część transakcji.
W jego ocenie, gdyby pracownicy banku działali z należytą starannością od razu, można było zatrzymać wszystkie nieautoryzowane transakcje już w dniu zgłoszenia problemów. - Reakcja była opóźniona i nieadekwatna do zagrożenia - mówił mec. Sawicki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock