Około 4,7 miliarda euro (ponad 20 miliardów złotych) pomocy publicznej w ciągu 10 lat - taki może być koszt transformacji Polskiej Grupy Górniczej - wynika z szacunków przygotowanych na potrzeby rozmów z Komisją Europejską, do których dotarła PAP. Na tonę węgla dałoby to koszt średnio 23 euro (około 104 złote).
O tym, że Polska Grupa Górnicza przygotowała biznesplan, uwzględniający wrześniowe ustalenia rządu z górniczymi związkowcami, poinformował wyspecjalizowany w problematyce energetycznej portal WysokieNapiecie.pl. Z informacji portalu wynika, że w najbliższych latach dopłaty do produkcji spółki mają wynieść ok. 2 mld zł rocznie.
Z pytaniami o założenia biznesplanu oraz wielkość oczekiwanej przez spółkę pomocy publicznej PAP zwróciła się w czwartek do biura prasowego PGG, które dotąd nie przedstawiło stanowiska w tej sprawie. Największa górnicza spółka nie skomentowała też jak dotąd doniesień portalu oraz nieoficjalnych informacji PAP na temat prognoz, przygotowanych na potrzeby rozmów z Komisją Europejską.
Do 2049 roku
Obecnie w spółkach węglowych trwają prace nad szczegółami Umowy społecznej, która ma doprecyzować zapisy porozumienia w sprawie zasad i tempa transformacji sektora węglowego, podpisanego we wrześniu między stroną rządową a związkowcami. Uzgodniono wówczas horyzont zamykania kopalń PGG do 2049 r. Jednak na możliwość subsydiowania górnictwa do tego czasu musi zgodzić się Komisja Europejska.
Podczas wrześniowych negocjacji strony uzgodniły, że transformacja polskiego sektora węglowego będzie prowadzona w myśl modelu niemieckiego, czyli rozłożona na wiele lat, przy wsparciu państwa. Opierając się na dostępnych danych, wyliczono, że w latach 1998-2018 Niemcy – za zgodą Komisji Europejskiej - przeznaczyły na subwencje dla górnictwa ok. 42 mld euro, co daje 98 euro w przeliczeniu na jedną tonę węgla rocznie.
W Polsce – jak wstępnie oszacowano – transformacja w latach 2021-2030 może kosztować budżet ok. 4,7 mld euro (ponad 20 mld zł w ciągu 10 lat, czyli średnio ok. 2 mld zł rocznie), co daje średnio 23 euro na tonę węgla rocznie. Według tych szacunków subwencje na pokrycie kosztów transformacji górnictwa węgla kamiennego w Polsce w przeliczeniu na tonę węgla byłyby około czterokrotnie niższe niż w Niemczech.
Polska ścieżka odchodzenia od węgla
Jak podał w czwartek portal WysokieNapiecie.pl, biznesplan PGG wraz z projekcją pomocy publicznej trafił już do Komisji Europejskiej, jednak unijne przepisy pozwalające na dopłaty do produkcji zamykanych kopalń utraciły moc w 2018 r. "Ministerstwo Aktywów Państwowych próbuje więc skorzystać z furtki, jaką daje Traktat Europejski. Legalna jest m.in. pomoc przeznaczona na wspieranie realizacji ważnych projektów stanowiących przedmiot wspólnego europejskiego zainteresowania lub mająca na celu zaradzenie poważnym zaburzeniom w gospodarce Państwa Członkowskiego" - napisał portal.
Z przygotowanych na potrzeby KE danych, do których dotarła PAP, wynika, że w Polsce na każde 100 tys. zatrudnionych z węglem związanych jest ok. 1250 miejsc pracy, wobec 150 osób zatrudnionych w tym sektorze średnio w UE. Na Śląsku z górnictwem związanych jest ok. 7 tys. na każde 100 tys. zatrudnionych. W Polsce znajduje się co drugie związane z węglem miejsce pracy w Unii. Szybkie zamknięcie kopalń bez stworzenia alternatywnych miejsc pracy mogłoby skutkować nawet 50-procentowym bezrobociem np. w powiatach rybnickim, wodzisławskim czy bieruńsko-lędzińskim.
Wśród argumentów, które mają przekonać Komisję Europejską do zasadności i racjonalności polskiej ścieżki odchodzenia od węgla, są także dotychczasowe efekty w zakresie zmiany krajowego miksu energetycznego oraz odmienny niż w innych krajach Unii punkt wyjścia w tej dziedzinie.
Przed 30 laty polska energetyka była w 96 proc. oparta na węglu, w 2004 r. w 92 proc., zaś w roku ubiegłym w ok. 77 proc. Oznacza to zmniejszenie udziału węgla o 19 punktów procentowych w ciągu 30 lat – porównywalnie do innych krajów, które zaczynały ze znacznie niższego poziomu udziału węgla w miksie. Np. Niemcy, które startowały z pułapu 57 proc. w roku 1990, zmniejszyły udział węgla o 21 p.p., Słowacja o 18 p.p., a cała UE średnio o 20 p.p. Na tle krajów dawnego bloku wschodniego Polska jest w tym zakresie zdecydowanym liderem.
Wygaszanie kopalń
Jak mówił w październiku prezes PGG Tomasz Rogala, obecnie wśród głównych zadań zarządu spółki jest nie tylko przygotowanie nowego programu funkcjonowania PGG w roku 2021 i latach następnych, ale przede wszystkim dopracowanie warunków umowy społecznej oraz przekonanie Komisji Europejskiej do polskiego programu redukcji mocy produkcyjnych w węglu. Prezes argumentował, że rozłożenie tego procesu w czasie, przy zapewnieniu odpowiedniej pomocy publicznej, może zapewnić jego skuteczną realizację.
Zgodnie z harmonogramem, będącym załącznikiem do wrześniowego porozumienia ze stroną społeczną, PGG przygotowuje się obecnie do wygaszenia w przyszłym roku dwóch pierwszych kopalń: Wujek w Katowicach oraz ruchu Pokój (jedna z trzech części kopalni Ruda) w Rudzie Śląskiej. W obu kopalniach nie są już udostępniane nowe ściany i wyrobiska. PGG będzie likwidować oba zakłady samodzielnie, a nie - jak robiono to dotąd - przekazując je do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Część załogi będzie pracować przy likwidacji, inni pracownicy przejdą do czynnych kopalń.
Polska Grupa Górnicza to największy w UE producent węgla kamiennego, zatrudniający ok. 40 tys. osób. W ub. roku kopalnie PGG wydobyły ok. 29,5 mln ton węgla. W tym roku wydobycie zostało znacząco zmniejszone w związku ze spadkiem zapotrzebowania na węgiel i epidemią koronawirusa. Z nieoficjalnych prognoz wynika, że spółka może zamknąć rok wydobyciem rzędu niespełna 24 mln ton. Jeżeli transformacja Grupy będzie przebiegać zgodnie z zarysowanym w porozumieniu społecznym harmonogramem, w 2030 r. spółka może zatrudniać ok. 27 tys. osób, przy rocznym wydobyciu niespełna 18,5 mln ton węgla.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock