Kolejny epizod walki między taksówkarzami a Uberem. - Wyrwali mi telefon, potem opluli samochód i zaczęło się kopanie, uderzanie pięściami w szybę. Wyrywanie klamki - mówi Kamil, poszkodowany kierowca. Sprawa trafiła już do stołecznej policji, która zajmuje atakiem na kierowcę świadczącego usługi w ramach popularnej platformy przewozowej. Materiał z programu "Fakty w południe" w TVN24.
W minioną sobotę w centrum Warszawy około godz. 2 w nocy zaatakowano kierowcę Ubera. - Wyrwali mi telefon, potem opluli samochód i zaczęło się kopanie, uderzanie pięściami w szybę. Wyrywanie klamki - mówi o tym zdarzeniu w rozmowie z TVN24 Kamil, poszkodowany kierowca.
- Ruszyłem dosłownie metr do przodu gwałtownie, oni odskoczyli i wyjechałem stamtąd. Prawie przejeżdżając jednego z nich, ledwo uciekł. Jest to zwykłe bandyctwo - dodaje.
Rzecznik prasowy Ubera podkreśla, że "nie ma akceptacji i nie ma przyzwolenia na tego typu akty przemocy". - Udzieliliśmy wsparcia kierowcy, który był poszkodowany w tym incydencie. Również wsparcia prawnego po to, żeby mógł złożyć zawiadomienie na policję - mówi Ilona Grzywińska.
Grupa antyprzewozowa
Sprawą zajmują się policjanci. - Zabezpieczyliśmy już nagrania z kamer monitoringu. Wszystko po to żeby ustalić i zatrzymać te osoby - mówi nadkom. Robert Szumiata, oficer prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście.
Pomocne w tej sprawie mogą okazać się nagrania z kamer znajdujących się na pobliskiej szkole. Według Kamila napaści miała dokonać tzw. grupa antyprzewozowa. To taksówkarze z różnych korporacji walczący z przewozem osób. Odmówili jednak komentarza w tej sprawie.
Jarosław Iglikowski ze Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" kiedyś współpracował z grupą. Ale zerwał ją i nie ma jednak wątpliwości, że "jest osoba, która tym rządzi", a sam związek odcina się od tej grupy. - Jako związek zawsze działamy zgodnie z prawem. Nigdy nie posuwaliśmy się do takich działań - podkreśla były szef tzw. grupy antyprzewozowej.
Na nagraniu poszkodowanego kierowcy widać kilka samochodów jednej z warszawskich korporacji taksówkarskich. - Jeśli okaże się, że nasi kierowcy brali udział w jakimkolwiek akcie wandalizmu na pewno wyciągniemy wobec tych osób konsekwencje. Rozstaniemy się z nimi - mówi Agnieszka Rucińska, prezes korporacji taksówkarskiej.
Nie pierwszy raz
Taksówkarze uważają, że jeżdżą oni nielegalnie, bo nie mają licencji i kas fiskalnych. Poza tym nie ponoszą kosztów ubezpieczenia i wyrobienia licencji. Nakładaniem kar za takie wykroczenia zajmuje się Inspekcja Transportu Drogowego.
Taksówkarzy zamieszanych w atak oprócz wyrzucenia z pracy mogą spotkać o wiele większe gorsze konsekwencje. - To co się stało będziemy prawdopodobnie kwalifikować pod zniszczenie mienia i groźby karalne - wskazuje nadkom. Robert Szumiata, oficer prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście.
Grozi za to łącznie nawet do 7 lat więzienia. Poza tym karani nie mogą wykonywać zawodu licencjonowanego taksówkarza.
Opinia UOKiK
Kontrowersje, jakie toczą się wokół działalności Ubera, jednej z najbardziej znanych platform umożliwiających przewóz osób, skłoniły do wydania oficjalnej opinii Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
UOKiK podkreślił, że zainteresowanie usługami oferowanymi przez Uber ma swoje źródło w rozwoju w nowoczesnych technologii. Ich zdaniem, coraz więcej użytkowników smartfonów decyduje się w szybki i łatwy sposób korzystać z aplikacji, co jest w większości przypadków bardziej opłacalne niż zamówienie taksówki w standardowy sposób. Wywołuje to większą presję konkurencyjną.
W ocenie Urzędu działalność Ubera "nie nosi znamion działań nastawionych na eliminowanie konkurencji", zwłaszcza, ze oferowane usługi nie są objęte ochroną patentową.
Uber wystartował w Stanach Zjednoczonych w 2009 roku. Umożliwia kontakt kierowcy, oferującego usługi przewozowe oraz pasażera. Obecnie działa na całym świecie; w Polsce z aplikacji mogą korzystać mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Trójmiasta, Poznania oraz Wrocławia.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24