- Dzisiaj mamy 30 listopada, więc prawdopodobne jest przesunięcie wejścia w życie zniesienia limitu składek na ZUS - mówi szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Jak wskazał, "wprawdzie składka zusowska nie jest podatkiem, ale trochę jest tak traktowana". - Dobrze by było, żeby ustawa została uchwalona przed 30 listopada, to już jest nierealne, stąd pewnie z konieczności będzie trzeba to przesunąć - dodaje gość radiowej Jedynki.
Zdaniem ministra Kowalczyka, "znaczenie ma też przygotowanie systemu". - Chociaż ja bym na ten system aż tak bardzo nie zwracał uwagi, dlatego że to zafunkcjonuje właściwie w drugim półroczu. Odpowiedzialność nie jest po stronie ZUS-u, tylko pracodawcy. Pracodawca ponosi odpowiedzialność za to, żeby zgłosić w odpowiednim czasie i przestać pobierać tę nadwyżkę w postaci 30-krotności - tłumaczy.
Zdaniem Kowalczyka, zniesienie limitu składek "jest rozwiązaniem dobrym, bo likwiduje degresywność". - Przy tym obecnym zapisie jest tak, że im więcej ktoś zarabia, to w pewnym momencie zaczyna płacić mniej tych obciążeń - zwraca uwagę minister.
Emerytury bez podatku?
Kowalczyk pytany, co sądzi o propozycji Polskiego Stronnictwa Ludowego, aby emerytury były zwolnione z podatku, powiedział, że jest to "zabieg bardziej propagandowy". Jego zdaniem trudno sobie wyobrazić, że "w tym momencie, znosząc podatki, podwyżki emerytur (...) będą rzędu 200 zł". - To jest na obecną chwilę nierealne - podkreślił. - Moglibyśmy podnieś równie dobrze minimalną emeryturę waloryzacji - to będzie to samo - mówił. Stwierdził, że taka zmiana skomplikowałaby system emerytalny. - Jeśli PSL widzi, że są pieniądze, to powinno przez osiem lat podnosić emerytom te emerytury. Teraz też może wskazać źródło finansowania i je podnieść - dodał. Szef Komitetu Stałego RM powiedział, że w kwestii emerytur rząd czeka na jednoznaczne określenie wartości środków finansowych przeznaczonych na emerytury wypłacane w wyniku obniżenia wieku emerytalnego. - Te skutki finansowe trzeba ocenić i dopiero wtedy można podejmować decyzje co do waloryzacji emerytur, podnoszenia minimalnej czy ewentualnie jednorazowego dodatku - tłumaczył. Jak mówił, część osób, które zgłosiły się do ZUS po wcześniejszą emeryturę, składało wnioski, ale nie złożyło wypowiedzenia z pracy. Te osoby - zdaniem Kowalczyka - "sądują, jaką będą mieć emeryturę". - Jak im ZUS wyliczy, to wtedy podejmą decyzję - dodał. Powiedział, że jest przekonany, iż wśród tych osób są takie, które przejdą na wcześniejszą emeryturę, ale i takie, które - chcąc otrzymać wyższe świadczenie - pozostaną na rynku pracy.
Dłuższe vacatio legis
- Wsłuchujemy się w głosy przedsiębiorców; ja też się przychylam do tego, by ustawa, którą zaproponowała pani minister Rafalska, miała zdecydowanie dłuższe vacatio legis. Przedsiębiorcy mają już pozamykane budżety i nie powinni być zaskakiwani. Rozmawiałem z wieloma z nich, w wielu miejscach, na wielu spotkaniach. (...) Chcemy, by przedsiębiorcy mieli czas na przystosowanie się, na przemyślenia i dyskusję - powiedział Morawiecki.
Szefowa resortu rodziny i pracy Elżbieta Rafalska powiedziała w środę, że "wolelibyśmy, gdyby vacatio legis w przypadku ustawy o zniesieniu górnego limitu składek na ZUS było dłuższe". Jak zaznaczyła, wszystko jest jednak w rękach parlamentu.
Zniesienie limitu
Sejm uchwalił w piątek rządową ustawę o zniesieniu limitu, powyżej którego najlepiej zarabiający obecnie nie płacą składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Teraz ustawa trafiła do Senatu. Zmiany miałyby wejść w życie 1 stycznia 2018 r. Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że na skutek zmian w przyszłym roku sektor finansów publicznych zyskałby ok. 5,4 mld zł. Zniesienie górnego limitu składek dotyczy ok. 350 tys. osób., czyli ok. 2 proc. podatników.
Obecnie przepisy mówią, że roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 roku kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł. Ustawa przewiduje zniesienie tego limitu tak, by wszyscy ubezpieczeni płacili pełne składki na ZUS, niezależnie od wysokości dochodów. Składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego. Zasada ta zostanie również wprowadzona przy składkach odprowadzanych przez płatnika za pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.
Autor: mb/ms / Źródło: PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz/KPRM