Piąta fala epidemii dopiero się rozpędza, a na kwarantannie już przebywają setki tysięcy osób. - Mamy przynajmniej cztery duże sektory gospodarki, które są zagrożone, jeżeli chodzi o ciągłość pracy - stwierdził w rozmowie z TVN24 Biznes Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Według najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia 819 306 osób jest objętych kwarantanną. Resort poinformował też w poniedziałek o 29 100 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2.
Kwarantanna a problemy kadrowe. "Nie spodziewam się paraliżu gospodarki"
Zdaniem Andrzeja Kubisiaka, zastępcy dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, "mamy przynajmniej cztery duże sektory gospodarki, które są zagrożone, jeżeli chodzi o ciągłość pracy".
- Ja nie spodziewam się paraliżu gospodarki. Raczej bym powiedział, że możemy mieć ograniczone moce produkcyjne, czy ciągłość pracy może być zachwiana w wyniku tej narastającej liczby kwarantann. To jest związane głównie z sytuacją przemysłu, budownictwa, logistyki i części handlu detalicznego, drobnych usług - mówił.
- Nie da się przenieść pracownika budowy na pracę zdalną, pracownika produkcji, czy kuriera. To są obszary, gdzie te trudności mogą się pojawić. Jednak one raczej będą pojawiać się po stronie możliwości realizacji kontraktów i zamówień długoterminowych - powiedział.
Zwrócił uwagę, że problemy ze skompletowaniem zespołu pracowników mogą pojawić się w sektorach, w których konieczna jest praca zmianowa. - Może pojawić się sytuacja, że przez brak pracowników ta taśma produkcyjna chodzi pusta albo trzeba ją zatrzymać, co niesie gigantyczne koszty - tłumaczył. - Mamy systemy elektrociepłowni, czy obszary infrastruktury krytycznej, gdzie jest potrzebny ktoś stale - dodał.
Skrócenie kwarantanny
Andrzej Kubisiak zwrócił uwagę, że przepisy dotyczące skrócenia kwarantanny z 10 na 7 dni "mogą mieć istotny wpływ z perspektywy rynku pracy".
- Wszystko jednak zależy od skali. Z modeli epidemicznych wynika, że luty to będzie ten okres najtrudniejszy. Przedziały są dość szerokie - między 60 a nawet 120 tys. zakażeń dziennie. To może oznaczać, że na kwarantannie nie będzie już setek tysięcy osób, ale nawet milion, 1,5 miliona - mówił.
- Wydaje mi się, że gdyby te granice zbliżyłby się do dwóch milionów osób na kwarantannie, to już te lampki ostrzegawcze powinny się zapalać - przyznał.
Kwarantanna - co jest zabronione?
Kwarantanna to odosobnienie osoby zdrowej z powodu narażenia na zarażenie, np. po kontakcie z osobą chorą na COVID-19. W myśl obecnych przepisów, co do zasady, kwarantanna trwa 10 dni. Jednak w niektórych przypadkach okres ten jest dłuższy, np. wobec osób przebywających na kwarantannie w związku z zachorowaniem współdomownika.
W czasie kwarantanny nie można opuszczać domu, zakazane są więc np. spacery z psem czy wyjście do sklepu. W razie niepokojących objawów choroby należy skontaktować się z lekarzem.
Według zapowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, rozporządzenie skracające kwarantannę do siedmiu dni zostanie opublikowane w poniedziałek, a wejdzie w życie od wtorku.
Skrócenie kwarantanny jest możliwe - jak uzasadnia MZ - z powodu ewolucji wirusa, który tak w wariancie delta, jak i omikron daje objawy zdecydowanie szybciej niż poprzednie mutacje. Resort podnosi, że po 7 dniach bez objawów od chwili kontaktu z osobą zakażoną ryzyko rozwinięcia się choroby jest minimalne.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock