Galopująca inflacja sprawia, że kredytobiorcy coraz bardziej muszą liczyć się z podwyżką stóp procentowych - zauważa dziennik "Rzeczpospolita". Oznaczałoby to dla nich większe koszty obsługi długu. Gazeta podkreśla, że ci, którzy zadłużyli się ponad miarę, mogą mieć problemy z dopięciem budżetu.
Jak pisze dziennik, "Polski rynek wyróżnia się na tle innych europejskich, szczególnie zachodnich, tym, że niemal wszystkie kredyty gospodarstw domowych mają zmienne oprocentowanie, więc klienci narażeni są na ryzyko stopy procentowej". "Dotyczy to zwłaszcza spłacających kredyty mieszkaniowe, które są dużymi i długoterminowymi zobowiązaniami" - zauważa "Rzeczpospolita".
Podwyżka stóp procentowych uderzy w kredytobiorców
"Weźmy np. kredyt zaciągnięty również na 25 lat z marżą 2,3 proc., ale wart 500 tys. zł. Jego rata to teraz 2240 zł miesięcznie, ale powrót stóp do 1,5 proc. oznaczałby wzrost o 370 zł. Podwyżka o 2 pkt proc. oznaczałaby ratę wyższą o 540 zł, wzrost o 3 pkt proc. to rata większa o 830 zł, zaś o 4 pkt proc. – aż o 1130 zł" - wylicza gazeta.
"Warto też pamiętać, że wyższe stopy to także wyższy łączny koszt odsetek płaconych w całym okresie trwania umowy. Weźmy np. kredyt wart 300 tys. zł. Gdyby przez 25 lat stopy procentowe były tak niskie jak teraz, to łączne odsetki zapłacone bankowi wyniosłyby „tylko" 104 tys. zł. Gdyby jednak przez całe 25 lat stopy były wyższe tylko o 2 pkt proc., koszt odsetek sięgnąłby już 200 tys. zł" - podaje dziennik.
Dziennik podkreśla, że wzrost rat po podniesieniu stóp procentowych spowoduje, że część klientów odczuje to w swoich budżetach domowych. "Pewna grupa może zacząć mieć problemy z terminową spłatą (z kolei banki musiałyby zawiązywać większe rezerwy na te należności)" - pisze gazeta.
– Początkowe podwyżki wywołają wzrost raty zaledwie o kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych. Nie powinno to stanowić problemu. Zdecydowana większość kredytobiorców zapewne bez opóźnień spłacałaby raty wyższe nawet o jedną trzecią. Wpłynęłoby to jednak na pogorszenie ich poziomu życia. W wielu przypadkach wymagałoby rezygnacji z wydatków, na które mogą sobie pozwolić teraz – komentuje, cytowany przez gazetę, Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock