Mamy o 300 tysięcy osób poniżej 30. roku życia pracujących mniej w porównaniu z końcem 2019 roku - mówi w rozmowie z TVN24 ekonomista doktor Jakub Sawulski. Materiał o skutkach pandemii i o tym jak długo mogą je odczuwać młodzi przygotowała Karolina Bałuc.
Są młodzi, zdrowi i bezrobotni, bo o ile pandemia zdrowotnie najbardziej dotyka tych najstarszych, ekonomicznie najbardziej cierpią debiutanci na rynku pracy.
"Szczególnie trudny czas"
- To jest szczególnie trudny czas dla młodzieży - ocenia w rozmowie z TVN24 Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
- Znów mamy kolejny kryzys, podobnie było kilkanaście lat temu, w którym najbardziej rośnie bezrobocie właśnie wśród osób młodych - mówi w rozmowie z TVN24 ekonomista dr Jakub Sawulski.
W ostatnim roku w grupie wiekowej powyżej 30 lat nieznacznie, ale rosło. Młodsi statystki zdecydowanie zaniżali.
- W 2020 roku mamy o 300 tysięcy osób mniej pracujących młodych w porównaniu do 2019 roku. To jest bardzo dużo, to spadek zatrudnienia młodych o kilkanaście procent - szacuje Sawulski.
Powodów bezrobocia jest co najmniej kilka, o czym osobiście przekonała się Sylwia. Do września przez trzy lata była recepcjonistką w salonie fryzjerskim. - Skończyła mi się umowa i szefowa nie chciała jej po prostu przedłużać ze mną - opowiada Sylwia.
Jednocześnie salon był zamknięty, kolejny pracownik to kolejne obciążenie. - Mam kilku znajomych, osób które również straciły pracę. Część z nich nie pracuje, część jest na zasiłkach, część szuka czegoś dorywczego - mówi Sylwia.
- Osoby młode są dotknięte tym przede wszystkim dlatego, że zaczynają swoją karierę w sektorze usług, a w czasie pandemii został on bardzo naruszony - wyjaśnia doradczyni zawodowa Ewa Kawecka.
- To tak naprawdę są branże, które miały bardzo dużo ofert pracy dla młodych - to była gastronomia, obsługa ruchu turystycznego, hotelarstwo, duża część handlu - mówi natomiast Piotr Soroczyński.
W trakcie pandemii handel po prostu nie działał. Kiedy firma ma się z kimś pożegnać, najczęściej żegna się z najmłodszymi.
- Najłatwiej było zrezygnować pracodawcom z pracowników, którzy realnie mają najmniejsze doświadczenie zawodowe - zauważa Ewa Kawecka.
Bez stałego zatrudnienia, z tak zwanymi śmieciówkami.
- Teraz być może mamy do czynienia z kolejną falą uśmieciowienia polskiego rynku pracy, ale już nie przez umowy cywilnoprawne, ale przez wypychanie pracowników na fikcyjne samozatrudnienie - podaje Sawulski.
O ile liczba etatów spadła, wzrosła liczba przedsiębiorców.
- Nie oznacza to, że Polacy byli bardziej przedsiębiorczy w minionym roku, ale że pracodawcy wypychali ich właśnie z umów o pracę na działalność gospodarczą - tłumaczy ekonomista.
Pokolenie kryzysu
Dodatkowo wielu studentów kiedyś pracowało przy okazji studiów w wielkich miastach, ale rok temu pojawiła się nauka zdalna.
- Bardzo duża część studentów pozostała w miejscu zamieszkania, nie pojechała do swojego uniwersyteckiego miasta i nie poszukiwała tam pracy - mówi Soroczyński.
Dobry start, to jak przekonują ekonomiści, podstawa.
- Ci, którzy wchodzą na rynek pracy podczas kryzysu, zarabiają w przyszłości mniej, częściej wpadają w bezrobocie i niestabilne formy zatrudnienia. Według niektórych badań, nawet mają częściej gorszy stan zdrowia i częściej na przykład umierają na zwał serca - mówi Sawulski.
Dlatego mimo trudności, jedyna dobra rada to aktywizacja.
- Pomaga czasami takie zejście z marzeń o idealnym miejscu pracy i rekrutowaniu się do firm, które oferują jakieś programy stażowe, pilotażowe - ocenia Ewa Kawecka.
Jak zawsze sprawdzają się konkrety - od języków obcych po branżowe certyfikaty. Ważne są jednak też relacje międzyludzkie. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego wskazują, że każdy dodatkowy bliski znajomy w młodości skutkuje wyższą płacą w przyszłości, nawet o 2,5 proc.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock