- Mało śnieżna zima i inflacja, w tym skok cen prądu, to główne przyczyny niskiej frekwencji turystycznej pod Tatrami - stwierdził Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej na półmetku ferii.
Według niego powodem decyzji konsumenckich o niewyjeżdżaniu na zimowy wypoczynek jest po pierwsze mała ilość śniegu i nastroje raczej wiosenne niż zimowe, a po drugie finanse.
Ferie pod Tatrami
- Przeciętnego Kowalskiego dotyka wzrost cen, przede wszystkim prądu i przysłowiowego już masła. Polacy zaczęli starannie podchodzić do budżetów domowych i często rezygnują z wyjazdów na rzecz zaspokojenia podstawowych potrzeb - skomentował Wagner.
Jak podał, największą frekwencję turystyczną na półmetku ferii hotelarze z Tatr notowali podczas pierwszego turnusu ferii warszawskich, choć obiekty noclegowe były wypełnione średnio w 70 proc. W pozostałych terminach obłożenie notowano na poziomie ok. 50 proc.
- Najlepszy dotychczas był pierwszy turnus ferii warszawskich - wtedy liczba rezerwacji wzrosła do 70 procent we wszystkich obiektach noclegowych. Jeżeli chodzi o ostatni turnus ferii, który zacznie się w przyszły poniedziałek, to znowu widzimy radykalne spadki - wyjaśnił Wagner.
- Nie notujemy dynamiki wzrostu rezerwacji na te ostatnie tygodnie ferii, choć okienko rezerwacyjne jest otwarte, natomiast absolutnie nie notujemy też żadnych anulacji już dokonanych rezerwacji - dodał.
Wyciągi narciarskie działają
Choć tegoroczna zima jest mało śnieżna, to w Zakopanem ciągle można obserwować białe tatrzańskie szczyty, a na stokach narciarskich jest spory zapas sztucznego śniegu i wszystkie wyciągi są czynne.
Wśród turystów, którzy dotarli w Tatry na ferie, dużą popularnością cieszą się także wycieczki w doliny, gdzie jeszcze leży naturalny śnieg. Oblężone są też baseny termalne. Tłok widać także na popularnych Krupówkach.
Turyści chętnie wjeżdżają także kolejką na Gubałówkę, a niezmienną popularnością cieszy się kolejka linowa na Kasprowy Wierch.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock