Koalicyjny rząd naszych zachodnich sąsiadów doszedł do porozumienia i od 2021 roku wypłacane będą tak zwane emerytury podstawowe. Czy w Polsce jest to możliwe?
Niemcy wprowadzają emeryturę podstawową. Będzie ona o 10 proc. wyższa od minimalnego zasiłku socjalnego, który obecnie wynosi 416 euro miesięcznie. Obywatelskie świadczenie przeznaczona ma być dla tych osób, którym nie udało się zgromadzić kapitału składkowego wystarczającego na emeryturę w wysokości minimalnego zasiłku socjalnego.
Chodzi w szczególności o kobiety, zajmujące się przez dłuższy czas wychowywaniem dzieci i opieką nad innymi członkami rodziny. Prawo do wypłacanego od początku 2021 roku świadczenia nie będzie jednak przysługiwać każdemu, a tylko tym, którzy przepracowali 35 lat składkowych.
Emerytura minimalna a obywatelska
Dziś ZUS wypłaca każdemu, kto przepracował odpowiednią liczbę lat (kobiety 20, mężczyźni 25) emeryturę minimalną bez względu na to, jak niską otrzymywał pensję. Od marca tego roku jest to 1100 złotych brutto.
Jest natomiast spora, i wciąż rosnąca rzesza osób, które w swoim życiu nie przepracowały (lub nie mogą tego wykazać) wymaganych tak zwanych lat składkowych i na tę minimalną emeryturę nie mogą liczyć. We wrześniu - zgodnie z danymi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - świadczenia niższe niż minimalne otrzymało w Polsce 259,1 tysiąca osób (z czego 85 proc. to kobiety).
Obecnie najniższe świadczenie w Polsce otrzymuje mieszkanka województwa zachodniopomorskiego, która wykazała, że pracowała w sumie 1 miesiąc i 12 dni, jednak odprowadzała za ten okres bardzo niską składkę. W efekcie otrzymuje co miesiąc emeryturę w wysokości 4 groszy.
Osób w wieku emerytalnym, które nie wykazały odpowiedniego okresu składkowego, z roku na rok jest coraz więcej. W 2011 roku było ich 24 tysiące, dziś ta liczba zwiększyła się niemal dziesięciokrotnie. Według prognoz Federacji Przedsiębiorców Polskich, w 2025 roku osób z emeryturą niższą niż minimalna będzie w Polsce 500 tysięcy, a w 2030 roku - ponad 650 tys. Wynika to głównie z formy zatrudnienia. Na umowy czasowe, tak zwane śmieciówki, od których nie odprowadzana jest składka do ZUS, pracuje więcej niż co czwarty pracownik (26,1 proc. zatrudnionych). Unijna średnia to 14,3 proc.
Dla tych, którzy z różnych powodów albo odprowadzają bardzo niskie składki do ZUS, albo ich w ogóle nie płacą, powstała idea emerytury obywatelskiej. To system, w którym każdemu po osiągnięciu odpowiedniego wieku państwo wypłaca określoną, z góry ustaloną kwotę. Kto chce mieć wyższą emeryturę, musi zadbać o nią sam.
W Polsce jedynym ugrupowaniem, które ma postulat dotyczący emerytury obywatelskiej w swoim programie, jest Lewica. "Nikt nie będzie miał emerytury niższej niż 1600 złotych na rękę. Wszystkie wyższe emerytury będą zachowane i waloryzowane. Wysokość emerytury minimalnej będzie rosła wraz z płacą minimalną" - tak czytamy w programie partii.
- Prezydium nie podjęło jeszcze decyzji o kolejności składania projektów. Ale będziemy o to walczyli. Chcemy zrobić to mądrze, bez pośpiechu, tak żeby w debacie publicznej wybrzmiał problem niskich emerytur - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka Lewicy.
Ze strony partii rządzącej takich zapowiedzi od dawna nie słychać. - Za kilka lat może przejdziemy na system emerytur obywatelskich - mówił 29 listopada 2016 roku w Faktach po Faktach w TVN24 wówczas wicepremier Mateusz Morawiecki.
- Na dłuższą metę obecny system emerytalny jest dysfunkcjonalny. Ja mam trójkę dwudziestoparoletnich dzieci i żadne z nich nie wierzy w to, że kiedyś będzie dostawało emeryturę z ZUS - to słowa wicepremiera i ministra nauki Jarosława Gowina, które padły na antenie Radia Zet także w listopadzie 2016 roku.
Taki mamy system
Czy wobec rosnącej liczby coraz biedniejszych emerytów możliwe jest wprowadzenie emerytury obywatelskiej? - Byłoby to odwrócenie systemu zabezpieczenia społecznego i odrzucenie pryncypiów, jakimi przez kilkadziesiąt lat się kierowaliśmy - mówi wprost dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego i były wiceprezes ZUS.
- Takie świadczenie oznacza - zastrzegając, że nie znamy szczegółów ewentualnych zmian - że 'czy się stoi czy się leży, coś mi się należy'. I najważniejsze pytanie: czy jesteśmy na tyle bogatym krajem, na tyle zamożnym społeczeństwem, żeby było stać nas na to, żebyśmy płacili tym wszystkim, którzy w żaden sposób nie dokładają się do własnego zabezpieczenia emerytalnego - pyta retorycznie Wojewódka.
System emerytalny, w którym dziś każdy pracujący Polak odkłada część swojej pensji na koncie w ZUS-ie, opiera się na wierze i zaufaniu, że po osiągnięciu wieku emerytalnego te zgromadzone oszczędności pozwolą mu w miarę godnie dożyć ostatnich dni. To, jak bardzo godnie, zależy oczywiście od wysokości składek.
Nasz system jest tak zwanym systemem zdefiniowanej składki i obowiązuje od reformy w 1999 roku. Wcześniej system opierał się na zdefiniowanym świadczeniu i właściwie był formą obywatelskiej emerytury, niepowiązanej z wysokością wpłaconych do systemu składek, a określonej w przepisach.
Adwokat, prof. Robert Gwiazdowski, który sam siebie nazywa współautorem pojęcia "emerytura obywatelska" tłumaczy, że tylko taki sposób będzie sprawiedliwym systemem wypłaty świadczeń.
Koncepcję emerytur obywatelskich Centrum im. Adama Smitha przedstawiło w 1997 roku. - Gdy wprowadzane było OFE, my mówiliśmy, że to jest droga donikąd i że trzeba zrobić to zupełnie inaczej - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl Gwiazdowski. - Emerytura obywatelska równa dla wszystkich ma sens w momencie, gdy będzie finansowana nie z opodatkowania pracy, tylko z wpływów budżetowych, z innych podatków, a nie ze składek - tłumaczy Gwiazdowski.
To ma ograniczyć biurokrację i koszty funkcjonowania systemu. Utrzymanie ZUS-u kosztuje rocznie około 4 miliardy złotych. Jak mówi Gwiazdowski "wystarczy znać numer PESEL obywatela, by wiedzieć, kiedy przechodzi w wiek emerytalny. I wtedy po prostu zacznie być mu wypłacana równa dla wszystkich emerytura obywatelska".
Na takie rozwiązanie zdecydowały się rządy m.in. w Kanadzie, Nowej Zelandii a w Europie emeryturę obywatelską ma w swoim systemie Holandia.
System emerytalny w Holandii składa się z trzech filarów: podstawowej emerytury państwowej, funduszy emerytalnych finansowanych przez pracodawcę i prywatnych dobrowolnych programów emerytalnych. Czyli jest w nim element emerytury obywatelskiej, ale też system dodatkowego odkładania pieniędzy na późniejsze lata.
- Na wprowadzenie systemu emerytury obywatelskiej, gdyby ktoś chciał go wprowadzić, potrzeba bardzo długiego czasu - mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich w rozmowie z tvn24bis.pl. I dodaje, że wówczas trzeba by najpierw wykonać obowiązek wobec tych osób, które płaciły składki we wcześniejszym systemie. Co oznacza, że reforma musiałaby być rozłożona na kilkadziesiąt lat i de facto wywracałaby zupełnie do góry nogami system, który mamy dziś.
W systemie emerytalnym najważniejsza jest stabilność i zaufanie do instytucji. Rewolucja emerytalna to zaufanie może poważnie naruszyć. - Ubezpieczeni płacili składki w przekonaniu, że zapewnią im emeryturę w wysokości, jaka jest proporcjonalna do wysokości wpłat, których dokonywali. Więc na pewno nie można tego zaufania do państwa naruszyć. Po co mielibyśmy coś takiego robić? - pyta Kozłowski.
- Nie zrywamy umowy społecznej, proponujemy nowe rozwiązanie tym, którzy wchodzą na rynek pracy, ale sprawiedliwie traktujemy tych którzy już składki wpłacili - tak o idei emerytur obywatelskich mówi Robert Gwiazdowski.
- W system emerytury obywatelskiej przechodzą ci, którzy dopiero teraz zaczynają pracować i jeszcze nie pracują. A ci, którzy pracują i płacą jakieś składki, co miesiąc dostają informację, ile zgromadzili i jaka jest estymacja ich przyszłej emerytury. Jeśli szacunki pokazują, że będą dostawać mniej niż emerytura obywatelska - zapewniamy emeryturę obywatelską. Natomiast obecni emeryci otrzymują emerytury bez zmian - tłumaczy założenia Gwiazdowski.
Dziura w ZUS-ie
Co miesiąc część swojej pensji na koncie w ZUS-ie odkłada około 16 milionów Polaków. Teoretycznie kiedyś te pieniądze, w postaci emerytur, powinny do nich wrócić. Ale w praktyce składki pracujących są natychmiast wypłacane na bieżące emerytury i renty. Zakład co roku jest na minusie. By móc płynnie wypłacać świadczenia dostaje dopłaty z budżetu. W tym roku zaplanowano, że będzie to 49,4 miliarda złotych, do września Fundusz dostał 34,9 miliarda złotych.
ZUS, na podstawie prognoz Eurostatu o demografii i Ministerstwa Finansów o stopie bezrobocia, inflacji wzroście płac i PKB, oszacował trzy różne warianty sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To ta instytucja wypłaca emerytury, renty czy świadczenia przedemerytalne.
W negatywnym scenariuszu już za 5 lat do FUS trzeba będzie dołożyć z budżetu państwa ponad 85 miliardów złotych. Optymistyczne scenariusze zakładają ponad 44 miliardy złotych dopłaty.
W budżecie na 2020 rok dotację rządu do Funduszu określono na poziomie 26,1 miliarda złotych, czyli o 23 miliardów złotych mniej niż w tym roku. To najniższa dotacja od 2005 roku.
Rządowi bardzo zależało, by budżet na 2020 rok był zrównoważony, między innymi dlatego FUS dostanie mniejszą dotację. Aby to umożliwić w budżet wpisano zniesienie limitu 30-krotności składek do ZUS, oskładkowanie "śmieciówek", czy wpływ z opłaty przekształceniowej pobranej przy przechodzeniu z OFE na IKE. W budżecie nie ma także zapisu o wypłacie 13. emerytury.
Autor: Marta Malinowska-Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock