Proces przygotowania największego w historii Polski pozwu grupowego przeciwko Skarbowi Państwa został uruchomiony - poinformowała Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGGP). Wytacza go branża gastronomiczna reprezentowana przez właścicielkę restauracji z Krakowa Dorotę Rydygier. - Moja determinacja sięgnęła zenitu i stwierdziłam, że albo coś zrobimy, albo będziemy posłusznie egzekwować polecenia rządu - powiedziała restauratorka w rozmowie z TVN24.
W ubiegłym tygodniu minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że do 14 lutego dotychczasowe obostrzenia dotyczące restauracji, pubów, hoteli, stoków i innych obiektów sportowych pozostają bez zmian. Jak przypomniał, restauracje, tak jak dotychczas, mogą świadczyć usługi tylko na wynos, hotele pozostają zamknięte również dla osób w podróży służbowej - wyjątkiem są m.in. hotele pracownicze oraz te, w których zakwaterowani są medycy.
Rozczarowani decyzją rządu przedstawiciele Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP) poinformowali, że złożą pozew zbiorowy przeciw Skarbowi Państwa. - 31 marca planujemy gotowy pozew złożyć w sądzie - powiedział w czwartek sekretarz generalny zarządu IGGP Sławomir Grzyb.
Wskazał, że restauratorzy liczyli, iż na walentynki (14 lutego) będą mogli się otworzyć, tymczasem nic z tego. - Może rządzący chcą wprowadzić nową datę święta zakochanych - ironizował Grzyb i dodał, że takie przesuwanie lockdownu co dwa tygodnie, o kolejne dwa tygodnie, jest niepoważne i naraża wielu przedsiębiorców na pogłębianie strat.
Jak napisano na stronie organizacji, branża skupia około 76 tys. lokali gastronomicznych, zatrudnia blisko milion osób i generuje 37 miliardów złotych do PKB.
"Determinacja sięgnęła zenitu"
W poniedziałek Dorota Rydygier, właścicielka restauracji Voila z Krakowa, we współpracy z Izbą Gospodarczą Gastronomii Polskiej podpisała z kancelarią Dubois i Wspólnicy umowę na przygotowanie pozwu. IGGP podkreśla, że będzie to "największy w historii Polski pozew grupowy przeciwko Skarbowi Państwa".
- Do rządu nie docierają maile. Ja pisałam maile z prośbą o to, żeby nas nie zostawiali. Błagałam wręcz o pomoc. Niestety bezskutecznie. Poradzono mi tylko, że mogę wziąć kredyt, ale ja już kredyt mam. W związku z tym moja determinacja sięgnęła zenitu i stwierdziłam, że albo coś zrobimy, albo będziemy posłusznie egzekwować polecenia rządu - powiedziała Rydygier w rozmowie z TVN24.
Jak dodała, restaurację otworzyła w ubiegłym roku, więc nie mogła wykazać strat w porównaniu z rokiem 2019. W związku z tym nie kwalifikuje się do otrzymania wsparcia. - Jestem w grupie wykluczonych gastronomów, którzy nie dostali żadnej pomocy, a niestety koszty utrzymania restauracji są takie same, czy się pracuje, czy się nie pracuje. Bardzo mi przykro, że musiałam zwolnić niektórych pracowników. Jest mi przykro, że rząd doprowadził nas do takiego stanu - podkreśliła Rydygier.
- Wierzę w to, że wygramy, nieważne, czy to będzie za rok, za dwa lata czy za trzy. Ważne, że działamy. To jest najważniejsze, że nie siedzimy i nie czekamy, tylko mobilizujemy się i pokazujemy, że nie damy rady wytrzymać bez żadnej pomocy i bez konsekwencji tego, co robi rząd - zaznaczyła restauratorka.
PSL stawia ultimatum
Wystąpienie z pozwem zbiorowym przeciwko państwu zapowiedziało też Polskie Stronnictwo Ludowe. - Jeśli rząd w tym tygodniu nie otworzy gospodarki, to jako parlamentarzyści wystąpimy z pozwem zbiorowym przeciwko Skarbowi Państwa; będziemy zapraszać wszystkich pokrzywdzonych, by do tego pozwu się dołączyli - powiedział we wtorek lider tego ugrupowania Władysław Kosiniak-Kamysz w Programie Trzecim Polskiego Radia. Podkreślił, że jest to inicjatywa "w obronie przedsiębiorczości i przedsiębiorców". - Walczymy o nich, jesteśmy ich można powiedzieć pasem transmisyjnym, przekazujemy ich pomysły do Sejmu, jesteśmy ich reprezentantem - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Kiedy luzowanie obostrzeń?
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki zasygnalizował w Zabrzu, że jeśli utrzyma się trend poprawy wskaźników dotyczących epidemii, w tym tygodniu rząd może zaproponować kolejne reguły stopniowego otwierania gospodarki.
Pytany o szczegóły ewentualnego zmniejszenia ograniczeń w najbliższym czasie, premier odpowiedział, że analizowane są "wszystkie dotknięte branże". - Obecnie przyglądamy się bardzo dokładnie, w jaki sposób w nowym protokole sanitarnym można by było luzować restrykcje w niektórych miejscach, zwłaszcza jeżeli w najbliższych paru dniach potwierdzą się pozytywne dane dotyczące liczby zakażeń, liczby zgonów, ale także zajętości łóżek covidowych, respiratorów, a także dane dotyczące pandemii wokół nas, w innych krajach Unii Europejskiej - zasygnalizował szef rządu.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24