Złoty w poniedziałek przed południem nadal wyraźnie tracił na wartości. Za jednego dolara amerykańskiego przez chwilę trzeba było zapłacić nawet 4 złote. To sytuacja niewidziana od połowy kwietnia 2017 roku. Powyżej 4 złotych utrzymuje się natomiast frank szwajcarski, a w okolice 4,40 złotego zbliżyło się euro.
Złoty zaczął się osłabiać już w piątek. Główny ekonomista XTB dr Przemysław Kwiecień wskazał, że duże osłabienie złotego to pokłosie informacji o tym, że wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego zapadnie 3 października.
"To wyrok w sprawie jednego kredytu, ale sprawa jest istotna dla całego sektora bankowego w Polsce, ponieważ wyrok może być wykładnią dla polskich sądów w innych sprawach. Warto zwrócić uwagę, że nie zostały podane żadne inne informacje mogące oznaczać, że wyrok będzie dla banków niekorzystny – sama data przełożyła się na wyprzedaż złotego i akcji polskich banków" - wskazał.
Około godziny 11 za jedno euro trzeba było zapłacić około 4,39 złotego. Około godziny 14 wzrost na parze EUR/PLN wyhamował. Euro kosztowało 4,38 złotego.
Złoty wyraźnie słabł w stosunku do dolara. Za amerykańską walutę w poniedziałek o poranku trzeba było zapłacić nawet 4 złote. Około godziny 14 dolar kosztował 3,98 złotego.
Z kolei za franka szwajcarskiego w poniedziałek rano trzeba było zapłacić 4,03 złotego. Po południu na parze CHF/PLN obserwowaliśmy poziom 4,02 złotego.
Wyraźnie zyskał również funt brytyjski. Za tę walutę trzeba było zapłacić 4,97 złotego. Podobnie jak w przypadku pozostałych walut wzrost wyhamował - do 4,96 złotego za funta.
Frankowicze
Kwiecień zwrócił uwagę, że "wydaje się, że rynek – po wypowiedziach rzecznika TSUE z maja oraz późniejszej analizie Sądu Najwyższego – szykuje się już na niekorzystny obrót spraw". Ekonomista przypominał jednak, że sam wyrok TSUE niczego nie powoduje z automatu – sądy nadal będą rozstrzygać w indywidualnych sprawach.
"Z punktu widzenia waluty do ogłoszenia wyroku złoty może być pod presją, jednak po tym fakcie może zadziałać efekt 'sprzedawania faktów' i złoty może zyskać nawet na niekorzystnym wyroku (podobnie jak miało to miejsce po obniżeniu ratingu przez S&P w styczniu 2016 roku)" - ocenił Kwiecień.
"Koszmarne" dane z Niemiec
Zdaniem ekonomisty, poważniejszą sprawą z punktu widzenia obecnych wycen na rynku jest brak poprawy sytuacji gospodarczej, który zwiastują najnowsze indeksy PMI. Wskaźnik PMI jest wskaźnikiem wyprzedzającym i ma na celu pokazać prognozy dla gospodarki.
"Sierpniowe indeksy PMI przyniosły delikatną poprawę w większości kluczowych gospodarek, ale wrzesień pokazuje, że nie ma co liczyć na szybki zwrot" - wskazał Kwiecień.
"Dane z niemieckiego przemysłu są absolutnie koszmarne – spadek PMI do 41,4 punktu wskazuje, że sytuacja nie tylko nie poprawia się, ale można mówić już o recesji w tym sektorze. Dodatkowo słabsze indeksy dla usług we Francji i Niemczech pokazują, że ten dotąd odporny sektor też zaczyna odczuwać problemy" - dodał ekonomista.
Wartość wskaźnika powyżej 50 punktów oznacza ożywienie w sektorze, a poniżej - kurczenie się branży.
Przemysław Kwiecień zwrócił uwagę, że "to niekorzystna sytuacja dla złotego, gdyż już ostatnie dane z polskiej gospodarki pokazały, że nie jesteśmy tak odporni na europejskie spowolnienie, jak wcześniej sądzono". Jednocześnie zaznaczył, że "załamanie koreańskiego eksportu we wrześniu sugeruje, że problemy dotyczą nie tylko Europy".
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock