Przed Belwederem demonstrowali przedstawiciele Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu", które skupia kredytobiorców zadłużonych w walutach obcych. Protestujący prezentowali tym razem hasła, które skierowane były bezpośrednio do prezydenta RP, np. "Duda, drugi raz się nie uda" czy "Obiecałeś, Prezydencie!".
Na początku, według relacji reporterki TVN24 Małgorzaty Telmińskiej w proteście uczestniczyło teraz ok. 100 osób. Ok. godziny 13.00, według szacunków, było ich już ok. 1000. Tłum protestujących wyruszył w stronę Sejmu, blokując Aleje Ujazdowskie. Zgromadzeniu towarzyszyły patrole policji. Wciąż nie podano oficjalne liczby uczestników tego zgromadzenia.
Demonstrujący próbowali dać wyraz temu, że ostatni projekt w sprawie frankowiczów, który wyszedł z Kancelarii Prezydenta wcale nie jest odpowiedzią na to, co zostało im obiecane przed ponad rokiem przez Andrzeja Dudę podczas kampanii prezydenckiej.
Przed Belwederem pozostawiono pismo z żądaniem pomocy dla wszystkich tych, którzy borykają się z kredytami w walutach obcych. - Dość złodziejstwa i łamania polskiego prawa! To jest ewidentne złamanie prawa. Organy państwa udają, że nic się nie dzieje, łącznie z prezydentem - wskazał jeden z protestujących w rozmowie z TVN24. - Odpowiedzialność trzeba przełożyć na banki - uznał kolejny manifestant. - Dlaczego? Bo banki są silniejsze. My nie możemy nagle wyłożyć kwot milionowych. W związku z tym nie powinny być licytowane nasze mieszkania, tylko powinny być licytowane banki - tłumaczył.
Manifestacja zakończyła się około godziny 14.00.
Frankowicze się buntują
Akcję protestacyjną stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu” zapowiadało już na początku sierpnia br. Oprócz manifestacji przygotowuje ono także akcję "Nie płacę haraczu". Polegać ma ona na tym, że klienci banków przez dwa lub trzy miesiące nie będą płacili rat kredytów walutowych.
- Po okresie trzymiesięcznym ci, którzy nie będą chcieli dalej uczestniczyć w akcji, będą mogli spłacić należność, która narosła przez ten okres - mówił wówczas w rozmowie z tvn24bis.pl Mariusz Zając.
Inicjatorzy akcji przewidują, że raty nie będą płacone w październiku, listopadzie i grudniu. - W tych miesiącach banki najlepiej odczują tę akcję i wówczas będzie najskuteczniejsza. Bo banki będą musiały zawiązać rezerwy na koniec roku - podkreślał sekretarz stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu".
Jednocześnie dodał, że to swego rodzaju pomoc prezesowi Narodowego Banku Polskiego. Adam Glapiński zapowiedział podczas prezentacji nowej propozycji dla frankowiczów, że poza ustawą podjęte zostaną zdecydowane działania nadzorcze, które poprzez silne bodźce będą skłaniały banki do restrukturyzacji kredytów walutowych. - Pomagamy panu prezesowi zmuszać te banki do skutecznych działań - mówił Zając.
Chodzi o skłonienie instytucji finansowych do tego, by zawierały ugody lub dokonywały restrukturyzacji kredytów.
Czym grozi niespłacanie?
Zdaniem ekonomisty Pawła Majtkowskiego zaprzestanie płacenia kredytu może mieć bardzo poważne konsekwencje. Może skutkować utratą mieszkania nawet w sytuacji, gdyby w przyszłości są zamienił kredyt frankowy na złotowy.
Ekonomista przygotował symulację przypadku kredytobiorcy Piotra, który decyduje się nie spłacać dłużej kredytu. Dzień pierwszy Spłata raty kredytu Pana Piotra przypada 10. dnia każdego miesiąca. Ponieważ to niedziela, to płatność powinna być dokonana w poniedziałek 11 stycznia. Płatność nie została dokonana. Dzień trzeci SMS z banku o zauważonym braku spłaty kredytu Dzień piąty Pierwszy telefon z banku z pytaniem "Kiedy możemy spodziewać się spłaty kredytu"? Dzień 16. List zwykły z banku z informacją o zaległości i wezwaniem do spłaty kredytu. Dzień 31. W BIK płatność trafia do kategorii opóźnionych od 31 do 90 dni, co oznacza, że w większość banku nie dostaniemy już nowego kredytu. Dzień 32. Brak wpływów wynagrodzenia na konto (Piotr przestał je przelewać do banku X, bo natychmiast zostałoby zajęte na poczet spłat raty kredytu) powoduje, że zgonie z warunkami promocyjnymi oprocentowanie rośnie skokowo o 1,5 punktu proc. Raty rosną wiec o kilkaset złotych. Dzień 36. List polecony z banku i kilka telefonów. Piotr przestaje odbierać połączenia z banku i z nieznanych numerów. Dzień 91. W BIK płatność trafia do kategorii opóźnionych od 91 do 180 dni, co oznacza, że w żadnym banku nie dostaniemy już nowego kredytu. Dzień 106. Po braku spłaty czwartej raty bank wypowiada umowę kredytową. Oznacza to, że w ciągu miesiąca Piotr musi zwrócić bankowi całą kwotę kredytu. Od zaległości są pobierane wysokie odsetki, kilka razy wyższe niż w przypadku kredytu mieszkaniowego.
Finał W tym momencie, w ciągu niewiele ponad 100 dni od daty zaprzestania spłaty, kredyt przestał istnieć. Pozostało zobowiązanie klienta do zwrotu całej kwoty kredytu. Bank rozpoczyna działania windykacyjne i egzekucyjne. Dotyczą one zarówno odzyskania pieniędzy, jak i przejęcia nieruchomości, która stanowi zabezpieczenie kredytu.
Autor: ag/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl