Senat przyjął w piątek wieczorem ustawę o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, która wprowadza program 500 plus. Do projektu nie wprowadzono poprawek. Ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta.
Za ustawą zagłosowało 63 senatorów, przeciw 1 (senator niezależny Marek Borowski), wstrzymało się 26 (senatorowie PO).
Wielogodzinna debata
Głosowanie poprzedziła wielogodzinna debata. Po jej zakończeniu zwołane zostało posiedzenie senackich komisji: samorządu terytorialnego oraz rodziny, polityki senioralnej i społecznej, które pozytywnie zaopiniowały wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek.
Podczas debaty poprawki do ustawy zgłosił m.in. Mieczysław Augustyn (PO). Jak tłumaczył, dotyczą objęcia pomocą wszystkich dzieci oraz kwestii rozliczeń. Jego zdaniem 2 proc. kosztów programu, które przeznaczone są na jego obsługę, to dużo. - Uważamy, że ZUS, który jednak dociera nie do takiej grupy rodzin, ale do ponad 7 mln emerytów, z całą pewnością sobie poradzi z obsłużeniem tego programu, zwłaszcza do spółki z KRUS-em - powiedział. Jego zdaniem koszty administracyjne spadłyby wtedy do 0,2 proc. Dodał, że nie byłoby z tym w ogóle problemu, gdyby znieść próg dochodowy, który teraz obowiązuje przy pierwszym dziecku. Poprawki złożone przez Augustyna przewidują też, że świadczenie przysługiwałoby również dzieciom umieszczonym w instytucjonalnej pieczy zastępczej. Zgodnie z propozycją PO dzieci te byłyby również objęte wsparciem z programu, a samorząd tworzyłby dla nich fundusze powiernicze na start w dorosłe życie. Senator PO złożył też poprawkę dotyczącą oceny skutków programu; chodzi o to, by Sejm zapoznał się z nią po roku od wejścia ustawy w życie. - Będziemy współdziałać. Będziemy pomagać, ale do tego potrzebne są rzetelne dane, powinniśmy je poznać co najmniej o rok wcześniej, skoro one będą - argumentował. Większość poprawek Augustyna jest tożsama z tymi, które jego klub zgłaszał podczas prac w Sejmie. Senator złożył również poprawki Biura Legislacyjnego, nieuwzględnione podczas prac w komisji.
"To są pieniądze podatnika"
Poprawki przedłożył również Jan Rulewski (PO). W swoim wystąpieniu wytykał - jego zdaniem - błędy aksjologiczne programu, m.in. to, że nie daje on pieniędzy, tylko je rozdaje. - To nie jest ustawa, która daje coś rodzinom na dzieci, tylko to jest ustawa, która rozdaje pieniądze (...). Dawanie to jest bezwolne, bezwiedne rozrzucanie pieniędzy - mówił. - To nie są pieniądze rodziny. To są w pierwszym rzędzie pieniądze podatnika - dodał. Jak mówił, nie zamierza tej ustawy obalać, ale proponuje do niej dziewięcioelementowy, alternatywny program pt. "Troska państwa o rodzinę". Rulewski wywiesił na mównicy transparent obrazujący działanie programu.
Czy ktoś policzył koszty programu?
Marek Borowski (niez.) wskazywał z kolei skąd pochodzą środki na sfinansowanie programu 500 plus. Jak mówił, są to pieniądze z podatków - bankowego i handlowego oraz ze zwiększonego deficytu budżetowego.
- W ten sposób nie da się działać stale - przestrzegał. - Ten program miał charakter wyborczy i nikt go wcześniej nie policzył; zresztą nie wiem, jakie tam były w sztabie wyborczym PiS kalkulacje, wtedy, gdy go ogłaszano. Nie da się ukryć, że pani premier mówiła o 500 zł na każde dziecko, tego nikt nie ukryje (...). A pani minister Rafalska mówi, że w programie mamy zapisane, że na każde drugie i dalsze dzieci. Ja bardzo przepraszam, ale 95 proc. Polaków nie czyta żadnych programów, tylko słucha tego, co mówią liderzy. I lider mówił właśnie tak - powiedział Borowski. Jerzy Wcisła (PO) wnioskował, by usunąć art. 38, kwestionowany przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Podkreślił przy tym, że nie zmieni to treści merytorycznej ustawy. Przypomniał, że podczas posiedzenia senackiej komisji rozpatrującej projekt przedstawiciele rządu przyznali, że przepis ten może być - jak wskazuje GIODO - niezgodny z prawem UE, ale tłumaczyli, że Polska będzie miała jeszcze dwa lata na dostosowanie przepisów do przygotowywanego rozporządzenia UE dotyczącego przetwarzania danych osobowych i w tym okresie będzie można usunąć wątpliwości.
Optymalny kształt
Z kolei senatorowie PiS przekonywali, że program należy przyjąć bez poprawek. - Oceniamy, że na dzień dzisiejszy ustawa ma kształt optymalny i jest możliwa do realizacji" - mówił Ryszard Majer. Zaznaczył, że realizacja tych przepisów będzie monitorowana i w przyszłości możliwe są ewentualne korekty. "Pokładamy też nadzieję w skutkach demograficznych tego aktu prawnego, ale na to przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać - mówił. - Tę ustawę będę realizowały następne rządy przez wiele, wiele kadencji, bez względu na to, która z opcji będzie rządziła. Nikt się nie odważy w przyszłości, aby te pieniądze odebrać polskim rodzinom - przekonywał Jan Dobrzyński (PiS). Łukasz Mikołajczyk (PiS) zapewniał, że program 500 plus jest początkiem dobrych zmian w polityce prorodzinnej; ma być szansą na zwiększenie dzietności, bo Polacy chcą mieć więcej dzieci niż mają w rzeczywistości, tylko warunki materialne im na to nie pozwalają.
- Nie mniej ważne są zmiany mentalności; sposoby postrzegania rodzin wielodzietnych. Chodzi także o niestygmatyzowanie matek, które chcą przez pewien czas pozostać w domu z dziećmi i zapewnienie tym czynnym zawodowo kobietom komfortu pracy, np. elastycznego czasu pracy czy wykonywania niektórych zadań w domu, wyeliminowanie strachu, że po urodzeniu dziecka nie można wrócić na dawne stanowisko pracy - mówił. W jego opinii Polski nie stać na to, by tej polityki nie wprowadzić. Zdaniem Antoniego Szymańskiego (PiS) ustawa będzie wpływać na wiele dziedzin życia - na demografię, sytuację zdrowotną, rynek pracy. Jak mówił, bardzo ważne jest, czy będzie ona zmieniać sytuacje rodzin, czy spowoduje, że rodziny przestaną korzystać z pomocy społecznej i staną się samodzielne. Senator, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podkreślił, że choć system pomocy rodzinie powinien być kompleksowy, to niektóre rozwiązania nie przynoszą efektów. W tym kontekście wspomniał o żłobkach, które czasem są "złem koniecznym", ale na pewno nie są miejscem do wychowywania maleńkich dzieci oraz o rocznym urlopie rodzicielskim, z którego tylko jedna trzecia kobiet może korzystać, reszta jest zatrudniona na umowach śmieciowych czy kontraktach i im taki urlop nie przysługuje. - Mamy wszyscy tutaj, na tej sali szansę, by zagłosować za tą ustawą i uczestniczyć w wielkim dniu polskich rodzin (...). Apeluję, dołączcie do tej dobrej strony mocy - podkreślił Radziwiłł.
Wysiłek dla budżetu
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, odnosząc się do wątpliwości senatorów dotyczących kosztów programu przyznała, że ustawa będzie wyzwaniem dla rządu, również finansowym. - Jest to wysiłek dla budżetu, ale jest to wybór tego rządu. Trzeba to wreszcie zrobić dla polskich rodzin - przekonywała. Zapewniała, że samorządy będą miały zarówno środki, jak i czas na przygotowanie się do wdrażania ustawy. Zadeklarowała, że jej resort będzie w tym pomagał, m.in. przygotuje specjalny podręcznik; przewidziane są również szkolenia.
Co w ustawie?
Ustawa zakłada, że świadczenie wychowawcze w wysokości 500 zł na drugie i kolejne dziecko otrzyma każda rodzina, bez względu na dochody. W przypadku rodzin z jednym dzieckiem trzeba będzie spełnić kryterium dochodowe - 800 zł na osobę w rodzinie lub 1200 zł w przypadku dzieci z niepełnosprawnością. Świadczenie będzie wypłacane do ukończenia przez dziecko 18 lat. Program ma ruszyć w kwietniu. Wnioski należy składać w gminach, raz do roku. Projekt ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W zeszłym tygodniu przyjął go rząd i tego samego dnia został złożony w Sejmie. Sejm rozpoczął nad nim prace we wtorek, w czwartek ustawa została uchwalona.
Autor: ToL//bgr / Źródło: PAP