- Oczywiście, że Polskę stać na program Rodzina 500 plus. To jest tylko kwestia wyboru. W końcu w budżecie nie mamy 17 mld, tylko 300 mld. Kwestia tego, jakie mamy cele. Gdzie należy przyciąć, a gdzie będziemy zwiększać - stwierdził b. premier Jan Krzysztof Bielecki w programie "Świat" na antenie TVN24 BiŚ.
Bielecki przyznał, że trudno ocenić jaki wpływ na dzietność będzie miał przyjęty dziś przez Sejm program Rodzina 500 plus.
Jak mówił, jeśli jednak wdrożenie programu przyniesie wzrost dzietności, istotne będzie oszacowanie kosztu takiego przyrostu. Jego zdaniem, będziemy mogli wyliczyć to już za trzy lata. B. premier odniósł się też do kwestii braku górnego progu dochodowego w programie. - Wydaje się, że lepiej jest nałożyć pewne ograniczenia dla tych zamożnych, niż apelować do nich, żeby nie korzystali, bo to takie oryginalne jest podejście - ocenił. Zdaniem Bieleckiego Polska może sobie pozwolić na taki program. Należy jednak zdecydować, z czego jesteśmy w stanie zrezygnować.
Podkreslił, że "uzasadnianie, że te wydatki mogą być sfinansowane ze wzrostu przychodów, jest podręcznikowo słabym uzasadnieniem". - Amerykanie wykazali, że jeśli zwiększamy dochody budżetu państwa o 100, to wydatki rosną o 110. Jednak trzeba ten budżet przycinać, a politycy tego nie lubią - ocenił gość programu "Świat".
Zimny prysznic ratingowy
- Problem tego rządu jest taki, że w przeciwieństwie do sytuacji sprzed 10 lat, kiedy rządził też PiS, koniunktura na świecie jest o wiele gorsza - ocenił Bielecki, przypominając, że w 2006 roku "wszystko nam z nieba spadało" i otrzymywaliśmy pierwsze fundusze unijne. Dzisiaj natomiast mamy do czynienia z wieloma ryzykami, a "statki żeglują po wodach, które są nieznane i niezbadane" - mówił b. premier. Bielecki ocenił, że rząd powinien się zatrzymać, jeśli chodzi o wydatki. - Zestawienie wydatków i przychodów arytmetycznie się nie zgadza - powiedział.
Znokautowane banki
Bielecki prognozował także konsekwencje wprowadzenia podatku bankowego oraz ewentualnej ustawy frankowej. - Sektor bankowy dostaje tym podatkiem trochę w głowę - uznał gość programu "Świat", dodając, że jest to "rzecz do zniesienia", choć będzie skutkowała pogorszeniem wyników banków przynajmniej o 20 proc.
Porównał podatek bankowy do "prawego sierpowego" i dodał, że prawdziwym nokautem byłaby pomoc dla frankowiczów w kształcie proponowanym przez prezydenta. - Kwestia obciążenia frankowego jest niesymetryczna - ocenił b. premier.
Autor: ag / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat