To jest zły sygnał, ta ustawa powinna pójść znacznie dalej i "odwalutować" tzw. kredyty frankowe - mówi prof. Witold Modzelewski, który pracował nad alternatywnymi propozycjami ustawy frankowej. - To dowód nadmiernego wpływu sektora bankowego w systemie politycznym - twierdzi.
Prof. Witold Modzelewski przewodniczył zespołowi ekspertów, który na prośbę Kancelarii Prezydenta opracował alternatywne propozycje tzw. ustawy frankowej.
To już trzecia prezentacja prezydenckiego projektu pomocy frankowiczom. Po pierwszym zakładającym tzw. kurs sprawiedliwy i drugim prezentowanym całkiem niedawno, którego podstawą było kilka sprawiedliwych kursów.
"Banki rządzą"
Modzelewski pytany o ocenę najnowszej propozycji, wskazuje, że "to niestety kolejny dowód nadmiernego wpływu sektora bankowego w systemie politycznym". - Od lat banki rządzą nie tylko w Polsce. Mają więc wpływ na kształt ustawodawstwa i są w stanie przeforsować swoje interesy, którym niestety podporządkowują się politycy - dodaje. - Wyborcy mieli nadzieję, że ten czas zakończy się razem ze zmianą w systemie politycznym i odejściem liberałów. Niestety tak się nie stało. To ma wyłącznie, wbrew temu co twierdzą lobbyści bankowi, negatywne skutki w wielu dziedzinach. Po pierwsze w sferze czysto ekonomicznej. To z czym mamy do czynienia to jest długookresowa degradacja dochodowa pewnej grupy konsumentów - mówi prof. Witold Modzelewski.
Wspomniana grupa konsumentów, to tzw. frankowicze. - Ci których dotyczą tzw. kredyty indeksowane i waloryzowane w walutach obcych to łącznie około 2 miliony ludzi, choć samych kredytobiorców jest od 500 do 700 tysięcy. Jednak 2 miliony ludzi od lat przeznacza swoje dochody na spłatę kredytów, a zwłaszcza spłatę gwałtownie rosnącego kapitału tych kredytów i będzie to robić w przyszłości - wskazuje ekspert.
Wpływ na gospodarkę
Podczas prezentacji nowej propozycji dla frankowiczów prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział, że poza ustawą podjęte zostaną zdecydowane działania nadzorcze, które poprzez silne bodźce będą skłaniały banki do restrukturyzacji kredytów walutowych.
Modzelewski wyraża jednak wątpliwości w skuteczność zapowiadanych działań. - Wierzyłbym, gdyby nie to, że zmuszanie banków do czegokolwiek przez organy państwa, zwłaszcza zmuszanie do działania w interesie obywateli, było dotąd zupełnie nieefektywne. Prawdopodobieństwo, że sprawdzi się proponowany przez Prezesa NBP scenariusz jest bardzo niskie. KNF, która ma to nadzorować, działała do tej pory raczej w interesie banków, a nie kredytobiorców - wyjaśnia. Ekspert mówi ponadto o negatywnym wpływie utrzymywania kredytów frankowych na gospodarkę, "bo kredyty te mocno ograniczają popyt wewnętrzny".
- Widać jaki pozytywny efekt wywołały pierwsze miesiące programu 500 plus, w ramach którego obywatele otrzymali dodatkowe środki. Był to silny impuls popytowy. Jeśli z kredytobiorców by zdjęto ów haracz, który płacą na rzecz banków i wydali oni te pieniądze na cokolwiek innego, byłoby to korzystne dla gospodarki. Nie mówiąc o tym, że wielu z nich dziś nie płaci też podatków. Zatem rozwiązanie tego problemu miałoby pozytywne skutki dla gospodarki i finansów publicznych - wskazuje prof. Modzelewski. Jego zdaniem założenia ustawy frankowej zaprezentowane we wtorek są niewystarczające. - Był to ruch oczywisty, bo nie można pobierać marży za sprzedaż walut, których się nie ma. I to marży wielokrotnie wyższej od tej, którą biorą handlujący walutami. To elementarny ruch - zwrot nienależnie pobranych kwot, które banki wyłudziły od swoich klientów - mówi.
Jednocześnie podkreśla jednak, że "nie to jest istotą problemu, istotą jest tzw. odwalutowanie kredytów złotowych, indeksowanych wobec kursów innych walut, co jest rozwiązaniem patologicznym".
Wizerunek rządu
Zespół ekspertów, którego szefem był Modzelewski, przygotował kilka wersji projektu. W toku prac opracowano wiele możliwych wersji odwalutowania, "bezpiecznych i kompromisowych, rozkładających całą operację na wiele lat" - mówi.
Zdaniem prof. Modzelewskiego, "ta operacja nie stanowiłaby żadnego istotnego zagrożenia dla interesów banków, choć jest prawdą, że banki muszą ponieść konsekwencje tego, co zrobiły. Teraz pokazały jednak opinii publicznej, że mają tak ogromne wpływy, że tej odpowiedzialności ponosić nie będą".
I jak mówi ekspert, skutkiem tego jest "katastrofa wizerunkowa obecnej większości politycznej". - Co prawda nie znamy stanowiska rządu, ale prasa podaje, że minister finansów i wicepremier reprezentują pogląd redukujący wcześniejsze zamierzenia pana prezydenta. Bo pan prezydent zobowiązał się nie do zwrotu spreadów, ale do odwalutowania - tłumaczy.
Prof. Witold Modzelewski wyraża jednak nadzieję, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. - Chcę wierzyć, że jednak po tym roku, który dostały banki na "pozamiatanie po sobie", zgodnie z zapowiedziami do odwalutowania dojdzie. Ta sytuacja pokazuje jednak, jak silny jest wpływ oligarchii finansowej na kształt zobowiązań politycznych rządzących - podkreśla.
Przewalutowanie kredytów
Zdaniem Modzelewskiego "nieprawdziwe" są argumenty przedstawicieli prezydenta oraz NBP-u. Podkreślają oni, że gdyby nie zrezygnowano z szybkiego przewalutowania ustawowego, mogłoby to doprowadzić do poważnych kłopotów, a nawet upadku kilku banków, a to z kolei zagroziłoby zgromadzonym w nich depozytom i uderzyło w cały system finansowy państwa, wpływając na kurs złotówki, ratingi Polski itd.
- To nieprawda. To takie dyrdymały dominują w mediach, w związku z tym większość poddaje się tej, jak to się dziś mówi, narracji. Co może zdestabilizować system finansowy? To, że ktoś otrzymuje nienależne przychody na podstawie klauzul denominacyjnych? Tę sprawę trzeba rozwiązać i albo to się stanie na drodze ustawowej, albo na drodze sądowej, albo będzie miało jeszcze gorszy scenariusz - odpowiada prof. Modzelewski. Gorszym scenariuszem mogłoby być zaprzestanie spłacania kredytów, "a przede wszystkim wycofywane będą oszczędności z banków". - To miałoby jeszcze gorszy skutek, niż odwalutowanie. Dlatego myślę, że otwieranie szampanów w sektorze bankowym jest przedwczesne, a scenariusz może być jeszcze gorszy - zwraca uwagę prof. Modzelewski.
Rewizja stanowiska?
Jego zdaniem, ważny będzie też inny skutek. - W Polsce, tak jak w wielu innych krajach pojawił się wątek sojuszu władzy z obywatelami przeciw oligarchii. Na tym polega m.in. popularność Donalda Trumpa w USA. Obecnie rządząca w Polsce większość ma właśnie opinie władzy, która chce działać w interesie obywateli. A sprawa frankowiczów może być testem wiarygodności i intencji. Jak władza wywiąże się z zobowiązań, a na ile ulegnie lobby bankowemu - mówi. Zdaniem prof. Modzelewskiego "na razie sygnał jest fatalny". - Wszyscy, którzy dobrze życzą obecnej władzy powinni sugerować głęboką rewizję tego stanowiska. Powtarzam - to jest zły sygnał, ta ustawa powinna pójść znacznie dalej - podkreśla.
- Oczywiście ten proces odwalutowania można rozłożyć w czasie, ale on powinien znaleźć się w ustawie, która powinna już teraz zostać uchwalona, np. z zapisem, że przepisy te wchodzą w życie za 8-10 miesięcy. Sprawa spreadów na pewno jest ważna, ale ona nie może zamykać tego problemu. Dlatego politycy powinni zastanowić się, czy ich podporządkowanie się wpływom oligarchii bankowej służy państwu. To jest zły scenariusz, ale jeszcze jest szansa, żeby się zmienił - dodaje.
Zobacz materiał "Faktów" TVN o nowej propozycji dla frankowiczów (03.08.2016):
Autor: mb//km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com