Czy wyobrażacie sobie, że zamiast ośmiu godzin dziennie pracujecie tylko pięć? Na taki pomysł wpadł pewien właściciel firmy z Australii i nie poniósł straty z tego powodu. - Najkorzystniejsze są jednak przerwy po około dwóch godzinach pracy, szczególnie tam, gdzie wymaga ona znacznej uwagi - komentował ten pomysł psycholog społeczny Leszek Mellibruda. Z kolei zdaniem ekonomisty Marka Zubera nie zawsze więcej wypoczynku oznacza większą efektywność.
Korzystne przerwy
- Są tacy, którzy są zakochani w swojej pracy i jest to dla nich miłość często odwzajemniana. Dla nich ograniczenie czasu pracy byłoby bolesne. Ale jest ich niewielu. Natomiast większość pracowników jednak wybrałoby możliwość, żeby pracować mniej - ocenił Leszek Mellibruda w programie "Bilans". Jak mówił, jest niewiele osób, które potrafią utrzymać wysoki poziom koncentracji przez osiem godzin. - Dzisiaj wydaje się, że najkorzystniejsze są jednak przerwy po około dwóch godzinach pracy, szczególnie tam, gdzie wymaga ona znacznej uwagi i tam, gdzie jest duża szansa pomyłki. W związku z tym dwie, trzy przerwy w godzinach pracy służą podnoszeniu efektywności - wyjaśnił. - Ja do końca nie rozumiem tych szefów, którzy buntują się, kiedy ludzie wychodzą na przerwy związane na przykład z kawą czy papierosami. Okazuje się, że ci ludzie, jeżeli oczywiście te przerwy nie przedłużają się znacząco, są po prostu bardziej wydajni. Mają też okazję do spotkań z innymi ludźmi, co odgrywa dużą rolę - podkreślił psycholog.
Wypoczęty bardziej efektywny?
Ekonomista Marek Zuber zwrócił uwagę, że Australia jest w zupełnie innej sytuacji niż Polska. - Australia w dużej mierze swoje bogactwo czerpie z surowców naturalnych. Można by zadać pytanie, czy kraj może ograniczyć pracę górnika do pięciu godzin dziennie. Wszystko zależy od branży - ocenił. Według niego pod uwagę trzeba wziąć dwie kwestie. - Pierwsza dotyczy pewnego nastawienia psychicznego, związanego z możliwością wypoczynku albo bycia wśród bliskich. Ja jestem w stanie sobie wyobrazić, że jeśli jesteśmy w stanie lepiej wypocząć, to będziemy bardziej efektywni. Tylko co to znaczy? Jeżeli na przykład mówimy o pracowniku, który obsługuje tokarkę, to nie sądzę, żeby on był bardziej efektywny. Jeszcze lepiej to chyba wygląda w przypadku taśmy montażowej w fabryce samochodów. Trudno znaleźć jakąś bardzo istotną zależność między ilością tego, co jest w stanie wyprodukować pracownik a zwiększeniem mu ilości czasu wolnego - mówił.
- Druga kwestia dotyczy przyszłości. Chodzi o robotyzację. To kwestia tego, czy nie będzie przypadkiem konieczności obniżenia ilości godzin pracy tak, żeby każdy miał coś do roboty - podkreślił Zuber.
Autor: tol / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock