Wersja oficjalna jest taka, że na wniosek rządu zdjęto z porządku obrad zdjęto punkt w sprawie przekształcenia otwartych funduszy emerytalnych (OFE), natomiast nieoficjalna, że Solidarna Polska nie wyraziła zgody. I to pokazuje, że pokłócona prawica cały czas się pod dywanem żre - powiedział w rozmowie z TVN24 wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL. We wtorek miało się odbyć głosowanie nad projektem w sprawie reformy emerytalnej.
O zmianach w porządku obrad chwilę po godzinie 10 poinformowała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. - Informuję, że po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów podjęłam decyzję o nieprzeprowadzeniu trzeciego czytania - powiedziała Witek.
Chodzi o rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne. Trzecie czytanie to w procedurze sejmowej po prostu głosowanie nad uchwaleniem ustawy wraz z ewentualnymi poprawkami zgłoszonymi do projektu na wcześniejszym etapie.
- Podejrzewam, że w tym momencie Sejm nie ma większości do przegłosowania ustawy likwidującej OFE i wbrew zapowiedziom dzisiaj nie udało się jej uzyskać. Skok na OFE się przesunął, ale myślę, że rząd będzie próbował - pewnie w maju - przepchnąć ten pomysł, bo to ważny dla nich projekt - ocenił Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
Przepisy mają wejść w życie 1 czerwca 2021 roku. Zdaniem Sobolewskiego "na pewno termin czerwcowy, który jest zapisany w projekcie ustawy jest mocno zagrożony". Następne posiedzenie Sejmu zaplanowano na 19-20 maja.
- Poczekajmy na informacje, kiedy będzie dodatkowe posiedzenie Sejmu, może się okazać, że odbędzie się po prezentacji Nowego Ładu, co może wpłynąć na treść samej ustawy likwidującej OFE i wysokości opłaty przekształceniowej - ocenił.
Następne posiedzenie Sejmu zaplanowano na 19-20 maja.
"Pokłócona prawica cały czas się pod dywanem żre"
Zdaniem Piotra Zgorzelskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego powodem wtorkowej decyzji marszałek Sejmu są tarcia w rządzie. - Wersja oficjalna jest taka, że na wniosek rządu zdjęto z porządku obrad, natomiast nieoficjalna, że Solidarna Polska nie wyraziła zgody i to pokazuje, że pokłócona prawica cały czas się pod dywanem żre - ocenił Zgorzelski.
Z kolei Adrian Zandberg z Lewicy upatruje w tym szansę na zatrzymanie - jak powiedział - "złych rozwiązań". - Na pewno w wielu sprawach ten rząd już większości nie ma. Nie będę hipokrytą i nie będę udawać, że mnie to martwi, bo to oznacza, że złe rozwiązania jest szansa zatrzymać i zmienić. Jeżeli mówimy o ustawie o OFE to, to jest właśnie taka okazja - przyznał.
Radomir Wit próbował dopytać o zmiany w harmonogramie obrad ministra-członka Rady Ministrów Łukasza Schreibera z Prawa i Sprawiedliwości, jednak ten odmówił komentarza w tej sprawie.
Koniec OFE
Z rządowych danych wynika, że na koniec grudnia 2020 roku członkami OFE było ok. 15,43 mln osób. Stan aktywów wynosił zaś 148,6 mld zł.
Otwarte Fundusze Emerytalne działają od 1999 roku. Inwestycje funduszy na giełdzie i w obligacje (później umorzono część obligacyjną) miały być sposobem na wyższe emerytury niż te wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Rząd na początku marca przyjął projekt ustawy o przekształceniu OFE w IKE. Zgodnie z przepisami zmiana formy prawnej kosztowałaby przyszłych emerytów 15 proc. zebranych środków (tak zwana opłata przekształceniowa). Alternatywą byłoby skierowanie środków do ZUS po złożeniu przez członka OFE odpowiedniej deklaracji. Wówczas opłaty przekształceniowej nie ma, tracimy natomiast prawo do dziedziczenia tych środków.
Czas na składanie deklaracji o przeniesieniu środków z OFE do ZUS został wyznaczony od 1 czerwca 2021 roku do 2 sierpnia 2021 roku.
Kontrowersje
To właśnie kwestia tzw. opłaty przekształceniowej budzi najwięcej emocji wśród posłów. Przedstawiciele opozycji w trakcie prac nad rządowym projektem nazywali opłatę "prowizją od oszczędności", "oszustwem", "haraczem", czy "skokiem na kasę".
Zdaniem Marka Sowy z Koalicji Obywatelskiej oszczędzający w OFE, wybierając IKE, stracą 15 proc. swoich pieniędzy. Poseł ocenił, że rząd w ten sposób chce pozyskać ponad 20 mld zł, które trafią do "kieszeni PiS, na limuzyny, telewizję Kurskiego". Jego zdaniem na reformie straci szczególnie klasa średnia oraz kobiety.
Podobne krytyczne argumenty podnosili w debacie Adrian Zandberg (Lewica), Jacek Protasiewicz (Koalicja Polska), Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) oraz Krzysztof Bosak (Konfederacja).
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda zapewniał wcześniej, że autorzy projektu nie patrzą na korzyści jakie z ustawy będzie miało państwo. - Nie rozpatrujemy tej ustawy z punku widzenia państwa (...), ma ona doprowadzić do tego, że środki z OFE staną się własnością prywatną, tak jak było to obiecane - wskazywał.
Buda podkreślał, że przekształcenie OFE w IKE ma pomóc w odbudowaniu zaufania do państwa, co z czasem pomoże budować prywatny system oszczędności zwiększający bezpieczeństwo emerytalne Polaków.
Projekt reformy emerytalnej w aktualnym kształcie krytykowały także między innymi Narodowy Bank Polski oraz Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność".
"Cel głównie fiskalny"
W ocenie prof. Pawła Wojciechowskiego, byłego ministra finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i byłego głównego ekonomisty Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, "ta propozycja ma cel głównie fiskalny". - W krótkim i długim terminie zyskuje na niej budżet. Członek OFE, czy wybierze IKE, czy ZUS, to zawsze coś traci - powiedział w rozmowie z TVN24 Biznes.
- W przypadku tej zmiany zarówno w krótkim okresie, jak i długim zyskuje budżet – dodał.
Pytany o kwestię "prywatności" środków, które z OFE trafią na IKE oraz "oddawania pieniędzy Polakom" prof. Paweł Wojciechowski powiedział: - To nie będą środki prywatne, bo nie będzie można nimi dysponować. Z tego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy są w OFE, czy w IKE.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24