Obniżenie stawki podatku PIT z 18 do 17 procent oraz kosztów pracy przez podniesienie kosztów uzyskania przychodów dla pracowników - taki cel ma ustawa, którą w sobotę bez poprawek zaakceptował Senat.
Za podjęciem uchwały w tej sprawie głosowało 62 senatorów, jeden był przeciw, żaden nie wstrzymał się od głosu. Teraz nowela ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych trafi do podpisu prezydenta.
Według rządowych wyliczeń nowe rozwiązania mają dotyczyć ok. 25 mln Polaków i zacząć obowiązywać od 1 października.
Obniżka PIT
Jak przekonywał w piątek premier Mateusz Morawiecki obniżka PIT ma przyspieszyć budowę klasy średniej w Polsce; więcej ludzi pojawić się ma też na rynku pracy.
Zgodnie z nowelą obniżenie stawki podatku PIT ma dotyczyć wszystkich podatników, którzy uzyskują dochody podlegające opodatkowaniu na ogólnych zasadach przy zastosowaniu skali podatkowej, czyli:
- ze stosunku pracy (umowa o pracę),
- z działalności wykonywanej osobiście (umowy o dzieło, umowy zlecenia),
- z działalności gospodarczej osób fizycznych, w tym w formie spółek osobowych,
- z emerytury i renty.
Nowe rozwiązania mają być dopełnieniem innej zmiany, tzn. likwidacji podatku PIT dla młodych do 26. roku życia, i w konsekwencji obniżyć klin podatkowy, czyli różnicę między tym, co pracownik dostaje "na rękę", a kwotą, którą na jego zatrudnienie wydaje firma.
Rząd przekonuje, że przy obniżce PIT więcej zostanie w kieszeni Polaków. Przy minimalnym wynagrodzeniu sięgającym 2 250 zł (minimalna płaca w 2019 r.) w portfelu zostanie rocznie 472 zł. Z kolei przy miesięcznej pensji wynoszącej 4 765 zł (przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej prognozowane na 2019 r.) będzie to 732 zł.
Koszty w górę
Powyższe obliczenia uwzględniają podniesienie kosztów uzyskania przychodów dla pracowników (co dodatkowo obniża podatek PIT). Jak wyjaśnia resort finansów, koszty uzyskania przychodu mają rekompensować pracownikowi wydatki związane z dojazdem do pracy. Stąd ich wysokość (określona w ustawie PIT) zależy od tego, czy pracownik mieszka w miejscowości, w której znajduje się zakład pracy, czy też musi dojeżdżać z innej miejscowości oraz od tego, czy pracuje u jednego pracodawcy, czy u kilku.
Po zmianie przepisów koszty uzyskania przychodów wyniosą: 250 zł miesięczne (jednoetatowcy) – obecnie 111,25 zł; 300 zł miesięczne (jednoetatowcy, dojeżdżający) – obecnie 139,06 zł; 3 000 zł roczne (jednoetatowcy, miejscowi) - obecnie 1 335,00 zł; 3 600 zł roczne (jednoetatowcy, dojeżdżający) obecnie 1 668,72 zł; 4 500 zł roczne (wieloetatowcy) obecnie 2 002,05 zł; 5 400 zł roczne (wieloetatowcy, dojeżdżający) obecnie 2 502,56 zł.
Stracą samorządy
Według wyliczeń resortu finansów zmiany będą kosztować finanse publiczne ok. 2,7 mld zł w 2019 roku; w kolejnych latach ok. 9,7 mld zł.
Połowa tych kosztów to jednak niższe wpływy do kas samorządów (część dochodów państwa z tytułu PIT trafia do gmin i powiatów).
Lokalne władze alarmowały przed przyjęciem nowych przepisów, że będą musiały zrezygnować z części inwestycji. Do rządu zaapelowano jednocześnie o "rekompensatę utraconych dochodów".
- Samorządy na rządach Prawa i Sprawiedliwości zyskały (...) na uszczelnieniu systemu podatkowego, na naszych działaniach, w wyniku których pieniądze przestały płynąć do mafii VAT-owskich, przestały płynąć do innego rodzaju oszustów, ale wzrosły dochody samorządów z PIT i z CIT o 26 mld zł, jeśli porównamy rok 2018 do roku 2015 - tak na postulaty samorządów, przypominane w piątek przez opozycję, odpowiedział jednak w Sejmie wicepremier i szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Autor: //dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock