10 proc. najlepiej zarabiających Polaków odpowiada za prawie 40 proc. dochodu narodowego. To najwyższy wskaźnik w Europie - wynika z badania dotyczącego nierówności dochodowych francuskich ekonomistów z World Inequality Lab.
Nierówności dochodowe pokazują jak duże jest rozwarstwienie w zarobkach w społeczeństwie, czyli jaka jest różnica pomiędzy dochodami najbogatszych a średnią pensją i najbiedniejszymi. Przyczyny nierówności mogą wynikać m.in. ze zróżnicowania w wydajności pracy, wykształcenia, stażu i czasu pracy oraz zajmowanego stanowiska.
- Jeżeli te nierówności są tak wysokie, jak pokazuje francuskie badanie, to większa część Polaków może powiedzieć, że jest to przesada. W tym ujęciu są niewiele mniejsze niż w Rosji, która wszystkim się jawi jako kraj skrajnie niesprawiedliwy i nierówny pod tym względem - komentuje w rozmowie z tvn24bis.pl dr Michał Brzeziński w Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, który jako jeden z pierwszych w Polsce zwrócił uwagę na publikację francuskiego zespołu.
Nierówności dochodowe w Polsce
Wyniki przedstawione w raporcie naukowców z WIL w artykule "Jak bardzo nierówna jest Europa" są co najmniej zaskakujące, a dla Polaków mogą wydać się nawet szokujące. Z tego, co przez lata prezentowali statystycy z Głównego Urzędu Statystycznego lub Eurostat wynikało, że nierówności dochodowe w Polsce prawie z każdym rokiem się zmniejszały. Co więcej, na tle nie tylko Europy, ale i Unii Europejskiej nasz kraj wyglądał pod tym względem na jeden z bardziej egalitarnych.
- Na Zachodzie badacze mają indywidualne dane dotyczących zarobków, miliony obserwacji, które można doskonale połączyć z danymi ankietowymi. W Polsce nie mamy takich informacji, więc na 100 procent nikt nie powie, czy te wyniki są poprawne, czy nie (polskie badania opierają się na mniejszej liczbie danych - red.). Ale one wskazują, że mogliśmy zaniżać w Polsce te nierówności. Może tak być, że nierówności dochodowe są wyższe niż nam się wydawało i jesteśmy powyżej średniej europejskiej - stwierdza Brzeziński.
Przypomnijmy, że według danych Eurostatu w Polsce w latach 2005-2017 obserwowano znaczące zmniejszenie nierówności dochodowych i spadek współczynnika Giniego z 35,6 proc. do 29,2 proc. W 2017 roku średnia dla UE była o 1,5 proc. wyższa, a o kilka procent więcej od Polski miały np. Hiszpania (34,5 proc). Portugalia (33,5 proc.) czy Wielka Brytania (33,1 proc.).
Współczynnik Giniego jest najpopularniejszą miarą nierówności społecznych i stosuje się go do przedstawiania nierównomiernego rozkładu dóbr – w przedziale od 0 do 100 proc. Gdyby wynosił dla danego kraju 0 – to oznaczałoby to, że wszyscy mają po równo, a w przypadku 100 proc., że całe bogactwo kraju skupione jest w rękach jednego człowieka.
Pogłębiające się nierówności dochodowe
W UE współczynnik Giniego oblicza się na podstawie danych ankietowych z gospodarstw domowych. Natomiast autorzy artykułu "Jak bardzo nierówna jest Europa" opierali się w swoich wyliczeniach na jeszcze kilku innych źródłach: na informacjach z urzędów skarbowych oraz wykorzystali rachunki narodowe, czyli dane o produkcie narodowym.
- Możliwe, że ten wynik jest przeszacowany. Ale to właśnie powinno podlegać dalszej weryfikacji. Przydałoby się, by więcej ludzi się tym zajmowało, w tym instytucje państwowe, bo GUS czy ministerstwo finansów nie prowadzą szczegółowych badań - podkreśla Brzeziński.
Jednym z najważniejszych wniosków jest to, że nierówności dochodowe w Europie się pogłębiają – przynajmniej w 39 krajach, które zostały uwzględnione w badaniu francuskich naukowców. Jeszcze w 1980 roku średnio 10 proc. najlepiej zarabiających osób odpowiadało za 29 proc. dochodu narodowego. W 2017 roku było to już 34 proc.
Francuscy ekonomiści zwrócili uwagę na to, że w krajach Europy Wschodniej wzrost nierówności był najbardziej zauważalny.
"Jeśli chodzi o Europę Wschodnią (w skład regionu, według autorów raportu, wchodziły kraje na wschód od Austrii – red.), to jest to region, w którym nierówności wewnątrz krajowe wzrosły najbardziej. Polska, Czechy, Węgry, Rumunia i Bułgaria przeszły bardzo ważne zmiany polityczne i ekonomiczne w latach 90. XX wieku – w stronę gospodarek wolnorynkowych. Na początku lat 80. ubiegłego wieku w krajach Europy Wschodniej nierówności dochodowe były najmniejsze na kontynencie, a w roku 2000 poziomami nierówności zaczęły zrównywać się z krajami Europy Południowej" – napisano w artykule.
Polska jest najbardziej nierównym krajem Europy wg nowego artykułu zespołu współpracowników T. Piketty'ego.
— Michal Brzezinski (@BrzezinskiMich) April 2, 2019
10% osób o najwyższych dochodach dysponuje ok. 40% dochodu narodowegohttps://t.co/9ybToj6qta pic.twitter.com/8s5U20Y1nr
- Badania pokazują, że w Polsce nierówności przed opodatkowaniem bardzo silnie wzrosły po 2000 roku. W dużej mierze dlatego, że zaczęły rosnąć dochody przedsiębiorców. Mogą być różne powody: globalizacja, mała konkurencja i wysokie marże. Te marże po transformacji były znacznie większe w Polsce niż w krajach zachodnich. Dochody przedsiębiorców determinują skalę nierówności w Polsce i one się ujawniły tak naprawdę po 2003 roku, bo w 2004 roku wprowadzono reformę podatkową i podatek liniowy dla przedsiębiorców. I wtedy dochody przedsiębiorców eksplodowały - wyjaśnia Brzeziński.
Ekonomista dodaje również, że jeżeli "chcielibyśmy zmniejszać nierówności w Polsce, to trzeba by się zastanowić nad dochodami przedsiębiorców". - Dlaczego mamy taką dużą grupę, która generuje tak duże dochody? Podatek solidarnościowy od milionerów nie wystarczy. Trzeba by również zwiększyć progresywność dla klasy średniej, na co żaden rząd się raczej nie zgodzi - uważa Brzeziński.
Jeśli chodzi o Polskę, sytuacja wygląda najbardziej dramatycznie. Nad Wisłą 10 proc. najlepiej zarabiających odpowiada za prawie 40 proc. dochodu narodowego, najwięcej spośród wszystkich krajów europejskich uwzględnionych w badaniu. Pod względem rozwarstwienia dochodowego Polska bardzo przypomina USA. Za oceanem przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi jest jedną z największych na świecie.
Według raportu "World Inequality Report 2018" największe nierówności dochodowe występują na Bliskim Wschodzie, a najmniejsze w Europie: w 2016 roku na 10 procent najlepiej zarabiających w krajach Bliskiego Wschodu przypadało 61 procent dochodu narodowego, a w Europie - 37 procent. W USA i Kanadzie udział ten wynosił 47 procent. W Indiach, Brazylii i krajach Afryki Subsaharyjskiej najlepiej zarabiający mieli w ubiegłym roku około 55-procentowy udział w dochodach narodowych swoich krajów. W Rosji było to 46 procent.
Tylko Polska w Europie w 2017 przypomina średnie poziomy nierówności w USA wg stanów pic.twitter.com/kYmPjYWgV4
— Michal Brzezinski (@BrzezinskiMich) April 2, 2019
"W Polsce nierówności dochodowe wzrosły najbardziej, a wzrost ten był nawet kontynuowany w dwóch pierwszych dekadach XXI wieku, podczas gdy w innych krajach regionu sytuacja zaczęła się stabilizować" – zaznaczono.
Czy w Polsce jest przyzwolenie na nierówności dochodowe?
W niektórych komentarzach pojawiły się nawet głosy, że w Polsce być może od lat jest przyzwolenie na nierówności dochodowe. Zdaniem ekspertów, jeszcze za czasów komunizmu rozwarstwienie pod tym względem było jednym z większych w bloku wschodnim i porównywalne do Rosji.
- Na początku lat 90. duża część Polaków zgadzała się z tezą, że kapitalizm musi generować nierówności i one są do zaakceptowania. Były też takie badania, które pokazywały, że gdy nierówność rosła, to Polacy i Rosjanie stawali się bardziej szczęśliwi. W okolicy roku 1998, w okresie kryzysu i wielkiego bezrobocia, to się trochę zmieniło. Polacy uważali wtedy, że nierówności są za wysokie i należałoby opodatkować bogatych - opisuje dr Brzeziński.
Na wykresie przedstawionym w artykule ekonomistów z WIL widać, że udział dochodów najlepiej zarabiających 10 proc. Polaków zaczął w ostatnich paru latach spadać. Dr Brzeziński podkreśla, że na razie brakuje informacji i danych, które pozwoliłyby zrozumieć przyczyny tak dużych dysproporcji w Polsce oraz nieznacznego spadku po 2015 roku.
- Powody nierówności mogą być różne i trzeba to zbadać. Na razie możemy tylko spekulować. Mamy silną presję demograficzną na rynku pracy i może te 90 proc. gorzej zarabiających rosło szybciej niż pozostałe 10 proc. A może zyski przedsiębiorców zaczęły spadać. Na zmniejszanie się nierówności dochodowej w ostatnich paru latach 500 plus raczej nie miało wpływu. Bardziej podniesienie płacy minimalnej i stawki godzinowej - zauważa ekonomista.
Niezrównoważony rozwój
W swoim artykule francuscy ekonomiści zwrócili również uwagę na to, że społeczeństwa krajów europejskich nie rozwijają się proporcjonalnie i tylko dwa kraje realizują politykę ONZ dotyczącą celów zrównoważonego rozwoju.
"Norwegia i Hiszpania to jedyne kraje, w których osiągnięto cel: przychody 40 proc. najgorzej zarabiających rosły szybciej niż średnia dla tych gospodarek krajowych. W reszcie europejskich krajów, zwłaszcza w Europie Wschodniej, najbiedniejsi zyskali na wzroście gospodarczym mniej niż bogatsi obywatele” – podkreślono.
Autorzy artykułu "Jak bardzo nierówna jest Europa" są współpracownikami znanego ekonomisty Thomasa Piketty’ego. Francuz koordynował również projekt, którego zwieńczeniem był zaprezentowany w grudniu 2017 roku "World Inequality Report 2018". Piketty jest jednym z dyrektorów zarządzających Laboratorium Nierówności na Świecie (WIL). W wydanej w 2013 roku bestsellerowej książce "Kapitał w XXI wieku" opisuje problem nierównomiernej dystrybucji bogactwa i postępujących nierówności dochodowych w krajach rozwiniętych.
Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock