Daninę solidarnościową może odczuć pół procenta najwyżej zarabiających osób - poinformował w niedzielę premier Mateusz Morawiecki. Szczegóły założeń nowego podatku mają zostać przedstawione w ciągu maksymalnie dwóch tygodni. Miałby on zostać wprowadzony od nowego roku.
Mateusz Morawiecki na spotkaniu z mieszkańcami Węgrowa (woj. mazowieckie) powiedział, że jego rząd problemy osób niepełnosprawnych traktuje bardzo poważne. Zapowiedział m.in. utworzenie specjalnego funduszu dla osób niepełnosprawnych, który byłby zasilany z dodatkowego opodatkowania osób najlepiej zarabiających.
Premier pytał "czy solidarność międzypokoleniowa, to ma być puste hasło i czy w społeczeństwie małe miejscowości miasta wsie i duże miasta mają takie same możliwości rozwoju".
Danina solidarnościowa
- Na tak postawione pytania, myślę, że ogromna większość społeczeństwa odpowie (...) że powinniśmy dbać o zasady solidarności międzypokoleniowej, o równe szanse, w małych miejscowościach i na wsiach o to, by system podatkowy był tworzony w sposób jak najbardziej sprawiedliwy - powiedział Morawiecki. - Dlatego danina solidarnościowa, o której mówiłem, jeśli w jakikolwiek sposób będzie odczuwalna, to tylko dla tych, którzy będą w 0,5 proc. tych najwyżej zarabiających. Minister finansów stara się w ciągu najbliższych 14 dni opracować zręby, propozycje, które będziemy konsultować. Dlatego, by nasze społeczeństwo było jak najbardziej sprawiedliwe, by młodym nie zabierać szans do coraz lepszej pracy, warunków bytowych - powiedział premier.
Premier Mateusz Morawiecki stworzenie nowego podatku dla najbogatszych zapowiedział w piątek w Sejmie. - Po to, żeby złożyć się na tych najbardziej potrzebujących. Tak powstanie fundusz wsparcia osób niepełnosprawnych - mówił w piątek premier. Obietnica premiera jest odpowiedzią na sejmowy protest rodziców osób niepełnosprawnych. Domagają się oni między innymi wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia. Protestujący chcą także zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
Szef rządu odniósł się do tych postulatów podczas późniejszego spotkania z mieszkańcami Łukowa (woj. lubelskie). - Renta socjalna, która przez cztery lata rządów naszych poprzedników podniesiona została łącznie o 68 zł, w ciągu jednego roku naszych rządów podniesiona została o prawie 100 zł. Jest tutaj wyraźna różnica - powiedział Morawiecki. Podkreślił jednocześnie, że osoby niepełnosprawne muszą mieć jak najszersze wsparcie i rząd PiS będzie do tego dążyć. - Chcemy rentę socjalną podnieść do poziomu renty minimalnej. To jest koszt ok. 600 mln zł, to jest dodatkowe przekazanie środków dla tych rodzin w wysokości 167 zł, żeby do poziomu renty minimalnej dojść - oświadczył.
Wyprawka szkolna
Morawiecki przedstawił w Węgrowie też inne propozycje rządu PiS na najbliższy czas. Jedną z nich jest wyprawka dla dzieci zaczynających naukę we wrześniu tego roku w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych do 18 roku życia. - To jest znowu propozycja, która ma zwiększyć szanse małych miejscowości takich jak Węgrów, takich powiatów, takich wiosek, które są właśnie w takim powiecie, ponieważ jak popatrzymy sobie na te mechanizmy dystrybucji środków, to ponadproporcjonalnie korzystają z tego właśnie takie powiaty i właśnie takie gminy, jak ta, w której się dzisiaj znajduję. To widać z danych GUS, to widać też po bardzo wielu działaniach i zachowaniach społecznych. Chcemy tę politykę kontynuować - powiedział szef rządu. Zdaniem premiera, moment wejścia dziecka w okres szkolny - kiedy rodzice kupują mu podręczniki, obuwie i przybory szkolne - jest sporym obciążeniem dla budżetu. - Więc dla wszystkich tych, którzy będą czuli, że powinni wziąć tę wyprawkę, my ją będziemy mieli - zapewnił Morawiecki. Wyjaśnił, że środki finansowe na wyprawkę znalazły się w budżecie dzięki temu, że rząd "skutecznie walczy z przestępcami podatkowymi". - Wcześniej, przez poprzednie 8 lat (przestępcy podatkowi - PAP) bardzo swobodnie poruszali się po systemie podatkowym - podkreślił Morawiecki.
Mieszkanie plus
Szef rządu na spotkaniu z mieszkańcami Węgrowa został zapytany o to, czy program Mieszkanie plus uznaje za totalną porażkę. Premier odpowiedział, że to "niezwykle skomplikowany program". - Trzeba pozyskać wiele dodatkowych środków, dogadać się z samorządami, plany zagospodarowania przestrzennego, dopłaty do czynszów, finansowanie tych mieszkań, budowa całej filozofii taniego budowania, czyli z odpowiednich komponentów, z kim to budować; deweloperzy istniejący nie zawsze chętnie chcą to z państwem budować, bo dzisiaj mają bardzo wysokie marże i chcą je utrzymać - powiedział Morawiecki i dodał, że "nie poddaje się z programem Mieszkanie plus". - Program Mieszkanie plus dostanie drugi oddech, już dzisiaj, po paru miesiącach mogę państwu powiedzieć, że jest 30 tys. mieszkań plus w procesie budowy, a na rok 2019, z czego mnie rozliczycie, ma być w budowie łącznie do 100 tys. mieszkań właśnie z tego programu - podkreślił szef rządu. Jak dodał, rząd pracuje nad specjalną ustawą, która ma zwiększyć podaż mieszkań.
Podwyżki emerytur
Szef rządu został zapytany również o to, czy emeryci mogą liczyć na podwyżki. - W tym roku w marcu już dokonaliśmy rewaloryzacji, czyli podniesienia, łącznie na kwotę taką, jakiej wcześniej nigdy nie było - 5,5 mld zł, mówiąc konkretnie. Ale na kolejny rok szykujemy oczywiście następną rewaloryzację i chcemy, żeby była ona dla tych, którzy mają niższe emerytury, wyższa w wartościach absolutnych, czyli żeby w złotówkach liczona była wyższa niż procentowo - powiedział premier. Jak mówił, jeśli dziś komuś, kto ma tysiąc złotych świadczenia, podnosi się je o 5 proc., to to jest 50 zł, a dla kogoś, kto ma 3 tysiące, jest to 150 zł. - Chcemy pracować nad tym, żeby ci, którzy mają najmniejsze emerytury, żeby rzeczywiście ta rewaloryzacja była w kolejnym roku dla nich jak najbardziej korzystna - powiedział premier.
Więcej na zdrowie
Morawiecki mówił również, że jego rząd dąży do podniesienia wydatków na służbę zdrowie z 4,6 do 6 proc. PKB. - Procentów się nie wkłada do garnka, PKB się nie wkłada na patelnię, ale tak nawet porównując, w czasach poprzedników na służbę zdrowia wydawano 3,7 proc. PKB, dzisiaj to już jest 4,6 proc., a dążymy w kierunku 6 proc. - powiedział w niedzielę premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że nie można załatwić wszystkiego w ciągu jednej kadencji. Zapewniał: "Staramy się wypracowywać najlepsze rozwiązania dla pacjentów, dla ludzi, by dostęp do specjalistów się zwiększał, żeby skracały się kolejki". Dodał, że z Polski przez ostatnie 15-20 lat wyjechało 30 tys. lekarzy. A wykształcenie jednego lekarza to koszt do miliona złotych. - Polska sfinansowała Szwecji, Niemcom, Holandii, Wielkiej Brytanii 30 tys. lekarzy - powiedział. Przypomniał, że zwiększone były nabory na studia medyczne, ale wykształcenie jednego lekarza trwa co najmniej 10 lat. Według premiera, potrzeba czasu, by wykształcić lekarzy. - Rok po roku będziemy się starali w różnych obszarach służby zdrowia zmniejszać, skracać kolejki. One są rzeczywiście za długie. Absolutnie nieakceptowalne dla nas, nieakceptowalne dla państwa. Wiem, ile tam jest do zrobienia, ale wierzę, że idziemy w dobrym kierunku, wydając coraz więcej na służbę zdrowia, a z drugiej strony - uszczelniając (wydatki na służbę zdrowia - red.).
Pomoc dla małych firm
Morawiecki mówił również, że jego rząd redukuje obciążenia dla małych firm. - Staramy się tak przekształcać naszą rzeczywistość gospodarczą i społeczną, żeby szanse były dla tych, którzy rozwijają skrzydła również w gospodarce. Stąd po raz pierwszy chcemy zaspokoić postulat, który właściwie od dziesiątek lat kierowały zrzeszenia małych przedsiębiorców, małych pracodawców do państwa polskiego: to jest tzw. propozycja małej działalności gospodarczej - powiedział Morawiecki. Jak zaznaczył premier takich przedsiębiorców najwięcej jest właśnie w takich powiatach jak m.in. węgrowski. - Dla tych przedsiębiorców proponujemy proporcjonalne obciążenie wydatkami na ZUS (...) do dochodu i do wysokości 5,3 tys. zł - zaznaczył. - Dziś pani fryzjerka, czy pan, który ma warsztat samochodowy, student, który prowadzi intensywne korepetycje, właściwie jak zarobi 2 tys. zł miesięcznie i po dwóch latach ulgowych musi zapłacić 1 tys. 250 zł ZUS, to zostaje mu w kieszeni 750 zł i jeszcze musi od tego zapłacić 19 proc. podatku - opisywał. - My chcemy zaproponować proporcjonalny wkład do ZUS w stosunku właśnie do tych przychodów - podkreślił Morawiecki. Jak dodał, jest realistą i widzi "bardzo wielu takich, którzy po prostu byli w szarej strefie". - Nie pochwalam tego oczywiście, ale jesteśmy realistami i chcemy ich zaprosić do normalnego uczestnictwa w życiu gospodarczym. To jest krok, który do tego ma doprowadzić - powiedział. Przypomniał też zapowiedź obniżki CIT z 15 proc. do 9 proc. "ale tylko dla tych małych". - Czyli tak staramy się konstruować nasz system podatkowy, żeby mikroprzedsiębiorca, żeby on miał naprawdę niską stawkę podatkową i mógł lepiej konkurować z tymi dużymi - zaznaczył premier.
Autor: msz/tol / Źródło: PAP