Sześćdziesięciu ze stu najbogatszych Belgów założyło fikcyjne spółki w Luksemburgu, by unikać podatków. W aferę zamieszany jest były premier Yves Leterme i dziesiątki firm. Przed belgijskim fiskusem ukryto w ten sposób 48 mld euro - piszą "Le Soir" i "De Tijd".
W efekcie kilkumiesięcznego śledztwa dziennikarzom udało się ustalić, że sześćdziesięciu ze stu najbogatszych ludzi w Belgii założyło co najmniej jedną spółkę w Luksemburgu w celu uniknięcia opodatkowania. W aferę zamieszane są też dziesiątki belgijskich firm i osób prywatnych.
Na liście, według obu belgijskich dzienników, mają znajdować się wpływowi politycy, artyści i sportowcy. Spośród 50 najbogatszych rodzin w Belgii osiem na dziesięć posiada spółki zarejestrowane w Wielkim Księstwie. Osoby i firmy zakładały w Luksemburgu spółki, które nie prowadziły żadnej działalności gospodarczej i istniały tylko na papierze, a jednocześnie często posiadały udziały w innych firmach, często zarejestrowanych w rajach podatkowych takich jak Panama czy Brytyjskie Wyspy Dziewicze.
Niski podatek
Większość takich firm płaci w Luksemburgu tylko minimalny podatek w wysokości 4 815 euro rocznie. "4 815 euro to niewielka kwota, ale jeśli pomnożymy ją przez 50 tys. do 60 tys. (takich spółek), to nie jest to znikomy dochód dla Luksemburga" - mówi ekspert ds. podatków Denis-Emmanuel Philippe, cytowany przez flamandzki dziennik "De Tijd". Śledztwo dziennikarskie wykazało, że z jedną z takich spółek związany był były premier Belgii Yves Leterme. Miał on zaangażować się w działalność firmy, jeszcze zanim przestał być zastępcą sekretarza generalnego Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Leterme - jak informuje "De Tijd" - nie widzi żadnego problemu w tym, że był dyrektorem jednej z takich spółek, która została następnie zamknięta. Gazeta podaje też, że były szef rządu nie widzi również konfliktu interesów ze sprawowanym przez niego mandatem w OECD - organizacji, która walczy z unikaniem płacenia podatku poprzez zakładanie spółek w rajach podatkowych. W 2010 r. Leterme, wówczas jako premier Belgii, apelował na forum ONZ w Nowym Jorku o wprowadzenie podatku od transakcji finansowych jako narzędzia do walki z ubóstwem na świecie. - To oczywiście bardzo skomplikowana sprawa, ale prędzej czy później powinno to stać się możliwe. Cały świat musi wziąć w tym udział, potrzebujemy globalnego porozumienia - mówił wtedy Leterme, cytowany przez belgijskiego nadawcę FlandersNews. Dodał, że kraje rozwijające się również muszą skonfrontować się z problemem przepaści między bogatymi a biednymi.
Kolejny rozdział LuxLeaks
Afera upubliczniona w wtorek przez dwa dzienniki jest kolejnym rozdziałem ogromnej afery podatkowej związanej z Luksemburgiem. W wyniku przecieku na początku listopada 2014 r. Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) ujawniło, że przez wiele lat dzięki umowom zawieranym z władzami Luksemburga ponad 350 koncernów płaciło bardzo niskie podatki. Według luksemburskiego prawa taka optymalizacja podatkowa nie była nielegalna, ale pozostałe kraje, w których firmy te osiągały zyski, traciły miliardy euro na niezapłaconych podatkach. Afera, nazwana LuxLeaks, wybuchła tuż po objęciu funkcji szefa Komisji Europejskiej przez Jean-Claude'a Junckera, który wcześniej przez wiele lat był premierem i ministrem finansów Luksemburga. Juncker pozostaje szefem KE do dziś.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock