Nie tylko najważniejsze informacje o polityce pieniężnej, ale też anegdoty o swoich zwierzętach, porady życiowe i ataki na dziennikarzy - tak szeroki repertuar tematyczny mają konferencje prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. - Jak na biwaku, tylko kiełbaski dać - komentuje w rozmowie z TVN24 Biznes ekonomista z Akademii WSB Marek Zuber. Analityk gospodarczy Rafał Mundry przyznaje natomiast, że Glapiński przypomina mu w takich momentach "wujka gawędziarza". Jak zgodnie stwierdzają eksperci, odbywające się na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie comiesięczne wystąpienia prezesa NBP znacząco różnią się od konferencji szefów innych banków centralnych. Analiza TVN24 BiS i TVN24 Biznes.
- Gdy odczuwamy brak miłości, a nie ma w pobliżu kogoś, komu moglibyśmy zaufać, to kupcie sobie psa, kota. To bardzo uspokaja - mówił podczas jednej z konferencji prasowych prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Poradził również, by "nakierować swój sposób myślenia na dobre elementy".
Na ostatniej konferencji prezes NBP Adam Glapiński, mówiąc między innymi o inflacji i rosnących cenach żywności, poświęcił kilka zdań tematowi pieczywa, które jada. Mówił, że preferuje "skromny chleb baltonowski". - Jest bardzo dobry, to normalny chleb. Nie ma tam rodzynek, orzechów, ale to jest chleb. To nie jest jakiś podchleb, to nie jest jakiś surogat chleba, to nie jest parachleb. To jest normalny zwykły chleb, dobry - chwalił.
"Wujek gawędziarz"
Na konferencjach prezesa NBP pojawiają się także często nieprzychylne uwagi dotyczące dziennikarzy, Unii Europejskiej i wprowadzenia euro. Jak mówi ekonomista Rafał Mundry, w takich momentach Glapiński przypomina mu "wujka gawędziarza". - Ten język, którym on operuje kojarzy mi się bardziej z wiecem wyborczym niż wypowiedzią profesjonalnego ekonomisty. Sztandarowym punktem konferencji są też bardzo negatywne wypowiedzi o Unii Europejskiej, o euro i Europejskim Banku Centralnym. W ogóle nie rozumiem sensu takich wypowiedzi z punktu widzenia polskiej polityki pieniężnej. Jedyne uzasadnienie, jakie przychodzi mi do głowy, to wzmocnienie retoryki partii rządzącej - ocenia.
Z kolei ekonomista z Akademii WSB Marek Zuber zwraca uwagę, że "były prezes Fed-u Ben Bernanke powiedział, że 90 procent tego, co robi bank centralny to jest ta sfera mówienia, wpływu nieformalnego na świat gospodarki, czyli właśnie te tezy, które padają na konferencjach prasowych. - Tylko 10 procent to są decyzje. Glapiński natomiast doprowadza do tego, że za chwilę nikt nie będzie zwracał uwagi na jego wystąpienia - mówił. Pytany o osobliwy sposób, w jaki prowadzone są konferencje prasowe Adama Glapińskiego odpowiada: "jak na biwaku, tylko kiełbaski dać".
Marek Zuber przyznaje, że sam w pewnym momencie poczuł się "dotknięty" słowami Glapińskiego. - Już wcześniej prognozowałem, że inflacja będzie rosnąć dużo bardziej niż komunikował to NBP. Słyszałem, że ci, którzy tak mówią, to są malkontenci, lobbyści, bo chcą, aby stopy były wyższe i żeby banki więcej zarabiały. Miałem inne zdanie niż NBP i zostałem nazwany lobbystą - podkreśla.
Dużo ważniejszy aspekt
Ekspert zwraca jednak uwagę na dużo ważniejszy aspekt niż humorystyczne akcenty w wystąpieniach Glapińskiego. - Dla mnie zdecydowanie gorszy od takich wypowiedzi jest fakt, że Adam Glapiński bardzo często mija się z prawdą. Adam Glapiński mówi, że inflacja to przede wszystkim czynniki zewnętrzne, co jest nieprawdą, bo oczywiście czynniki zewnętrzne mają znaczenie, ale duża część to także czynniki wewnętrzne - podkreśla.
Według Zubera "to powoduje, że przestajemy wierzyć w to, co mówi prezes NBP, obniża się wiarygodność polskiego banku centralnego". - W tym momencie, jeżeli obniżamy taką wiarygodność, to jeśli słyszymy o walce z inflacją, to przeciętny Kowalski nie uwierzy w to, że faktycznie taka walka się toczy. Jeżeli w to nie wierzą, to w jaki sposób mają obniżyć swoje oczekiwania inflacyjne, czyli uwierzyć w to, że w przyszłości inflacja będzie niższa? - zastanawia się.
Także Rafał Mundry mówi o wadze konferencji, na których komunikowane są decyzje związane z polityką pieniężną. - Komunikacja banku centralnego jest bardzo ważna, bo ona, mówiąc potocznie, zaczyna ustawiać rynki. One są dzięki temu przygotowywane do pewnych ruchów, najlepsza polityka pieniężna tak naprawdę to taka, która nie jest zaskakująca. Mówi się, że najlepsza polityka monetarna, to taka, której nie widać. Najgorzej, gdy staje się ona tematem rozmów, gdy zaczynają się dyskusje. To oznacza, że coś jest nie tak - mówi.
Przypomina również, że zmieniła się formuła takich konferencji. - Jeszcze przed pandemią odbywały się one w innym, starym stylu, czyli dodatkowo z członkami Rady Polityki Pieniężnej. Można było więc zadawać nie tylko prezesowi NBP, ale również innym członkom Rady - podkreśla.
Wypowiedzi szefów innych banków centralnych
Z analizy przeprowadzonej przez TVN24 BiS wynika, że przeciętne wystąpienie szefów banków centralnych, takich jak amerykański FED, angielski Bank of England, czy Europejski Bank Centralny, trwa około godziny. Istotna część konferencji prasowych to pytania od dziennikarzy, które zajmują większość przeznaczonego na nią czasu. Wygłoszenie samego komunikatu dotyczącego polityki monetarnej zajmuje jedynie od 10 do 20 minut.
Prezesi innych banków centralnych nie odnoszą się również w swoich wystąpieniach do bieżącej polityki i koncentrują się jedynie na ekonomicznych wskaźnikach i prognozach dotyczących sytuacji gospodarczej. Te są wcześniej opracowywane przez specjalistów, którzy pracują w bankach centralnych.
Jak zgodnie przyznają eksperci, odbywające się na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie comiesięczne wystąpienia prezesa NBP znacząco różnią się od konferencji szefów innych banków centralnych. Rafał Mundry zwraca uwagę na przykład byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, który - w jego opinii - przekazywał niezbędne informacje w klarowny i zwięzły sposób.
- Inni bankierzy koncentrują się absolutnie wyłącznie na kwestiach merytorycznych. Bardzo często czytają najważniejsze tezy, aby niczego nie przekręcić, dlatego że tutaj pojedyncze słowa mogą mieć ogromne znaczenie - mówi natomiast Marek Zuber. - Jeszcze drugi taki rodzaj odpowiedzialności - pokora. Powell, Lagarde (przewodniczący Fed i Europejskiego Banku Centralnego - red.) potrafili w zeszłym roku powiedzieć: pomyliliśmy się, nie doszacowaliśmy tej inflacji. To też buduje wiarygodność. W przypadku Glapińskiego w ogóle takich słów nie słyszymy. Każdy, kto obserwuje NBP w ostatnich latach, wie natomiast, że bank centralny się pomylił, jeżeli chodzi o prognozy inflacyjne. Natomiast nikt tego nie przyznał. Mówiono: nasze prognozy były dobre, tylko okoliczności się zmieniły. Przecież takie zdanie było wypowiedziane przez Glapińskiego. Teoretycznie Powell też mógłby coś takiego powiedzieć. Powiedział jednak: pomyliliśmy się, nie doszacowaliśmy inflacji - zwraca uwagę.
Istotny jest również szerszy kontekst takich wypowiedzi. - W sytuacjach nadzwyczajnych, a z taką mamy do czynienia obecnie, w większości krajów mamy wystrzał inflacji niespotykany od czterech, pięciu dekad, jest mniej miejsca na te takie zabawniejsze wątki. Trzeba zdać sobie sprawę z powagi momentu, w którym się znajdujemy - podsumowuje Murek Zuber.
Źródło: TVN24 Biznes