Pierwszy rok obowiązywania programu 500 plus raczej nie przełożył się na wzrost oszczędności Polaków czy wzrost naszej skłonności do oszczędzania. Większość otrzymanych środków beneficjenci programu wydali na bieżące potrzeby – oceniła prof. Monika Marcinkowska z Instytutu Finansów Uniwersytetu Łódzkiego.
Jak mówi Marcinkowska, jeżeli spojrzeć na dane finansowe, to trudno będzie znaleźć argument przemawiający za tym, że zaczęliśmy więcej oszczędzać.
Na oszczędności?
- Przyrost depozytów w bankach rzeczywiście odnotowano, ale to tempo jest identyczne jak rok wcześniej. Jeśli chodzi o fundusze inwestycyjne ten przyrost jest nawet słabszy niż rok wcześniej - powiedziała prof. Marcinkowska.
Jej zdaniem, także obligacje Skarbu Państwa, w szczególności program adresowany do rodzin pobierających świadczenia z Programu Rodzina 500 plus, póki co cieszą się śladowym zainteresowaniem, bowiem zaledwie 0,02 proc. kwoty wypłaconej rodzinom, zostało przeznaczone na zakup tych obligacji.
- Choć trzeba przyznać, że ten program obligacji jest na rynku relatywnie od niedawna, toteż być może jeszcze nie wszyscy potencjalnie zainteresowani już zdążyli poczynić kroki, żeby zakupić te obligacje - dodała. Z drugiej strony – jej zdaniem - obligacje w ramach tego programu jakkolwiek bardziej atrakcyjne jeśli chodzi o oprocentowanie, mogą być odbierane trochę niekorzystnie z uwagi na termin wykupu.
- Oferowane są bowiem obligacje o terminie 6- i 12-letnim. Polacy nie lubią jeszcze myśleć o odkładaniu kwot na długie terminy, toteż niewykluczone, że część środków z 500 plus faktycznie zostało przeznaczonych na zakup obligacji, ale tych krótszych, chociażby rocznych - zaznaczyła.
Na bieżące potrzeby
Według niej przez pierwszy rok obowiązywania programu większość środków została wydana na bieżące potrzeby i na poprawienie podstawowej sytuacji materialnej. Potwierdzają to – jej zdaniem - dane GUS przedstawiające dynamikę sprzedaży detalicznej, w których widać bardzo istotny wzrost w szczególności w takich kategoriach jak meble, rtv, agd, kosmetyki i żywność.
- Myślę, że gros rodzin wydatkowało te pieniądze na zaspokojenie tych pierwszych potrzeb. W tych rodzinach, które już są w znacznym stopniu zabezpieczone materialnie myślę, że w dalszych etapach może pojawić się pomysł, żeby te środki odłożyć - oceniła.
W tym przypadku – zdaniem prof. Marcinkowskiej – jest wielka rola banków, ale też innych instytucji finansowych, aby dotrzeć do tych osób z właściwą ofertą. Przede wszystkim z uświadamianiem jak bardzo ważne jest oszczędzanie, w tym systematyczne oszczędzanie” - podkreśliła dyrektor Instytutu Finansów UŁ.
Autor: gry / Źródło: PAP