- Tą sprawą zajmują się już organy ścigania - zapewniał w TVN24 BiS dr Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich. Jak dodawał, "takie sytuacje mogą się zdarzać, zdarzają się i prawdopodobnie będą się zdarzać"
Barbrich próbował uspokajać klientów banków zapewniając, że "dane wystawione na sprzedaż nie są kompletne", co oznacza, że na ich podstawie nie można stworzyć pełnego profilu osoby. Czyli nie mogą posłużyć, np. do wyłudzenia kredytu.
Dodawał, że wyciek dotyka bardzo małej skali osób. - Mamy obecnie ponad 30 milionów kart kredytowych i płatniczych, 15 mln klientów, którzy posługują się aktywnie bankowością internetową - zaznaczał.
Jak zauważał, wyciek nie nastąpił przez systemy bankowe: prawdopodobnie z którejś z firm pośredniczących.
Czytaj też. Kupisz tutaj dosłownie wszystko. Wyjaśniamy, czym jest darknet
W białych rękawiczkach
Ale przestępczość "w białych rękawiczkach" coraz bardziej rośnie w siłę, a próba sprzedaży danych nie jest przypadkiem jednostkowym. ZBP obliczył, że tylko w II kwartale roku przestępcy próbowali od sektora bankowego przy użyciu cudzych dokumentów wykraść 114 mln złotych.
Barbrich był pytany, w jaki sposób klienci mogą się bronić. Już po kradzieży lub zagubieniu karty czy dowodu osobistego doradzał, oprócz wizyty na policji, także odwiedziny banku i zastrzeżenie utraconego dokumentu.
Jak zaznaczał, pracownicy bankowi w podejrzanych sytuacjach, np. prośby wypłaty ogromnej sumy są zobowiązani i nauczeni podejmować "działania ostrzegawcze".
Autor: ps/gry / Źródło: TVN24 BiS